Państwo Lightwood właśnie przeszli przez portal wprost na spotkanie z głową Nowojorskiego Instytutu, który już na nich czekał.
-Witajcie. Dawno was tutaj nie było -przywitał ich z uśmiechem. Ucałował dłoń pani Lightwood a z jej mężem zwyczajnie podali sobie dłonie.
-Hodge miło Cię widzieć. Niestety jutro z rana już nas tutaj nie będzie- oznajmili.
-Spokojnie. Przekazałem informacje waszym dzieciom. Szczerze nie rozumiem dlaczego chcecie ich rozdzielić. Zawsze trzymali się razem więc... Nie mogą jechać oboje?
-Wybacz ale to nie czas ani miejsce na pouczenie nas. Alec pojedzie z nami. Jest bardziej ogarnięty niż jego siostra- oznajmiła siadając na jednym z foteli ustawionych w bibliotece.***
Alice właśnie wyszła ze swojej łazienki owinieta samym ręcznikiem. Dopiero po chwili spostrzegla, że na jej łóżku siedzi Jace i patrzy na nią przygryzając warge.
-Matko Jace co ty tu robisz?- powiedziała starając się jakoś zasłonić. Blondyn podszedł powoli bliżej i przyciągnął do pocałunku. Zaczęli się namiętnie całować przesuwając się w stronę łóżka. Nie przerywając chłopak ułożył ją na łóżku a sam zawisnął nad nią. Jej ręce błądziły pod jego koszulką i w jego włosach. Alice pomyślała przez chwilę, że pewnie zaraz pozbędzie się ręcznika a ta myśl całkiem nieźle ją podekscytowała. W końcu już dawno tego nie robiła. Zrobiła mu trochę miejsca tak żeby on też mógł się położyć.
-Alice jesteś taka piękna- szeptał w jej usta. Dziewczyna ujęła jego dłoń i powoli ale pewnie prowadziła ją po swoim ciele. Chłopak szybko załapał o co jej chodzi i już bez jej pomocy błądził dłońmi. Alice nawet nie wiedziała kiedy była już odkryta, a ręcznik był teraz tylko pod jej plecami.
-To chyba nie fair- uśmiechnęła się kusząco.
-Co?- nie zrozumiał o co jej chodzi.
-Tez chcę zobaczyć Ciebie nago- zagryzła wargę.
-Spryciula- uśmiechnął się i zdjął swoją koszulkę ponownie ją całując. Pamiętał, że zamknął drzwi na klucz więc nikt nie może im przeszkodzić.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Alice jesteś tutaj? Za 20 minut wszyscy mamy być w bibliotece. Nie spoznij się! -krzyknął jej brat i odszedł.
-Matko myślałam, że tu wejdzie...- mówiła oddychając z ulgą.
-Pomyślałem o wszystkim- puścił jej oczko.
-Ah tak? Hm... no to mamy tylko 20 minut- zaśmiała się.***
Harry właśnie robił sobie deser lodowy kiedy Izabell weszła do kuchni.
-Oh mniam deser lodowy- podeszła do niego i zabrała mu łyżeczkę po czym skosztowała trochę uwodzicielsko mrucząc.
Harry nie mógł oderwać od niej wzroku. Wygląda całkiem seksownie- pomyślał.
-To jak? Podzielisz się?- zapytała siadając na ladzie i oblizując łyżeczkę.
-Lubisz lody?- zapytał unosząc specyficznie brwi.
-To chyba ja powinnam Ciebie o to zapytać -zaśmiała się oddając mu łyżeczkę. Pocałowała go w policzek i jak gdyby nigdy nic wyszła.
-Czyżby wiedziała, że mi się podoba?- powiedział jakby sam do siebie. Zupełnie nieświadomy, że mogła jeszcze to usłyszeć...
CZYTASZ
MYSTICAL SUPERSTITION - Dary Anioła ff
FanfictionNastoletnia dziewczyna, która uwielbia imprezować w nocnych i magicznych klubach przypadkowo trafia do mistycznego świata pełnego magii, wampirów, wilkołaków, czarodziei i Nocnych Łowców. Rodzinna tajemnica nagle wychodzi na jaw a Alice musi przeł...