3. Nie powinno Cię tu być

1.7K 81 0
                                    

Tej nocy przespałam zaledwie 2 godziny i co było naprawdę popieprzone to śniła mi się lekcja angielskiego. Tylko, że była jakaś.. inna. Ona na mnie patrzyła. Rozmawiała ze mną. I się tak ślicznie uśmiechała, że nawet w tej chwili moje serce biło jak szalone. Nienawidziłam tego co ze mną robiła. Jak niby w takim tempie udało jej się zapanować nad moją głową, sercem i ciałem? 

Podniosłam się z łóżka i przeszłam do łazienki. Pierwsze co zrobiłam to się rozebrałam i przejrzałam w lustrze. Obserwowałam każdy najmniejszy siniak, zadrapanie, strup i wiedziałam, że właśnie na to zasługiwałam. Nie powinnam wczoraj krzyczeć na mamę. Wiedziałam to i czułam się z tym fatalnie. Sięgnęłam po żyletkę, po czym przycisnęłam ją do brzucha zaraz nad udami, a potem wbiłam w skórę. Już od pierwszej kropli jaka wypłynęła z mojego ciała czułam się spokojniejsza. Coś wewnątrz mnie się jakby.. wyciszyło. Tak było za każdym razem. Dlatego właśnie nie chciałam przestawać tego robić. To była jedyna rzecz, która sprawiała, że to wszystko miało może jakiś sens.

Odłożyłam żyletkę i weszłam pod prysznic. Woda mieszała się z moją krwią tworząc czerwone plamy u podnóża moich stóp, tak jak każdego ranka. Gdy skończyłam się myć, krew już nie leciała. Sprawdziłam czy w prysznicu nie ma żadnych śladów, a następnie wytarłam podłogę. I tak oto mój humor stał się lepszy. Przynajmniej na chwilę zapomniałam o pięknej nauczycielce i całym tym gównie, w którym obecnie tkwiłam.

Na ciało wsunęłam czystą bieliznę, jeansy oraz czarną bluzkę. Na to zarzuciłam tego samego koloru bluzę z kapturem. Wyszłam z łazienki i upewniając się, że wszystko jest na swoim miejscu zabrałam plecak i zbiegłam szybko ze schodów. Świeże nacięcia jeszcze delikatnie piekły przy każdym moim kroku dzięki czemu czułam się lepiej. Ból sprawiał, że odrywałam się od tego wszystkiego jednak wiedziałam, że za chwilę nie będę już niczego czuć. Pozostanie tylko czerwona kreska. Żadnych innych śladów.

- Cześć - uśmiechnęłam się do rodziców całując ich w policzek.

- Wszystko w porządku? - spytała zmartwiona mama.

- Jak najlepszym - uśmiechnęłam się siadając przy swoim talerzu. W kilka chwil pochłonęłam jajecznicę po czym pobiegłam do samochodu krzycząc jeszcze do taty, aby się pośpieszył. Zignorowałam zdziwione miny rodziców. Cieszyłam się, że chociaż przez chwilę czułam się lepiej. Jednak, gdy tylko wsiadłam do auta wszystko opadło. Znów myślałam o NIEJ. A tego najbardziej nie chciałam. Mogli mnie poniżać, kopać albo nawet zabić, ale nie miałam prawa czuć czegokolwiek do kogokolwiek. Zamierzałam się przed tym bronić jak tylko mogłam.

***
Obserwowałam jak auto taty odjeżdża. Przymknęłam powieki odwracając się w stronę budynku, mojego przekleństwa. Głęboko odetchnęłam zanim powolnym krokiem ruszyłam do wejścia. Zanim przeszłam przez próg zostałam gwałtownie popchnięta, a potem pociągnięta w zaułek między szkołą, a salą gimnastyczną. Nie musiałam patrzeć, żeby wiedzieć kto przede mną stoi.

- Przez Ciebie dostałem szmatę, głupia dziwko! - pierwsze uderzenie. - Jesteś pieprzoną pomyłką - drugie. - Nie powinno Cię tu być - trzecie. - Nie powinnaś się urodzić - czwarte. - Nie powinnaś żyć - warknął zadając kilka kolejnych uderzeń. Dopiero, gdy się odsunął dał mi szansę na skulenie się. Osunęłam się po ścianie. Chłopak jak zwykle odszedł jak gdyby nigdy nic.

Już dawno nie użył tyle siły wobec mnie. Bolały mnie żebra tak bardzo, że ciężko mi było nawet oddychać. Każde najmniejsze wpuszczenie tlenu do ust wiązało się z wielkim bólem, a jednak musiałam być silna.

Ból wcale nie oznaczał czegoś złego. Był moim ukojeniem i odskocznią od tego wszystkiego. A jednak tak wielkiego bólu nie czułam już naprawdę długo. Nie wiem ile tak siedziałam, ale gdy w końcu mi się to udało było już jakieś 15 minut po dzwonku.

Musiałam pójść na tą lekcje nawet, gdy ledwo trzymałam się na nogach. Musiałam dać radę, dlatego cały czas podpierając się o ścianę szłam do budynku. Dopiero, gdy przekroczyłam jego próg spięłam wszystkie mięśnie i ruszyłam normalnie korytarzem. Pobierałam jak najmniej powietrza, aby wciąż nie odczuwać aż takiego bólu.

Skręciłam do łazienki i pierwsze co zrobiłam to zrzuciłam z siebie bluzę, a następnie koszulę. Pierwsze co poczułam to krew, dużo krwi. Nie brzydziłam się tym. Mechanicznie założyłam nowy bandaż, a potem jak gdyby nigdy nic opuściłam łazienkę.

W głowie przestudiowałam cały swój plan i z niechęcią uświadomiłam sobie, że w tej chwili trwał język angielski. Ruszyłam niechętnie w kierunku sali. Dzięki bólowi nie myślałam o kobiecie. Zamierzałam ją unikać.

Weszłam do klasy od razu przepraszając za spóźnienie po czym usiadłam w swojej ławce. Wyciągnęłam książki nawet nie zerkając w stronę nauczycielki.

- Alice? - spytała cicho. Moje nozdrza wykryły jej niebiańskie perfumy, które sprawiały, że miałam ochotę wtulić się w jej ciało i zaciągnąć się tym zapachem.

Mimo wszystko odsunęłam się najdalej jak mogłam, tak, że moje ramię chowało się pod parapetem i stykało się ze ścianą.

- Tak? - spytałam nie podnosząc wzroku na nauczycielkę.

- Czy wszystko dobrze? Jesteś bardzo blada - moje serce drgnęło na ton jej głosy. Zacisnęłam zęby.

- Wszystko ok - powiedziałam czytając tekst z książki. Przyglądała mi się chwilę aż w końcu ruszyła do swojego biurka. I dopiero wtedy podniosłam na nią wzrok.

Wyglądała jak zwykle cudownie. Nie musiała się nawet starać, aby tak wyglądać.

Zanim doszła do mebla i zauważyła, że ją obserwuję powróciłam wzrokiem do tekstu. I choć przez cały czas próbowałam się skupić, w głowie wciąż odbijały mi się jej słowa, ton jej głosu i choć dzisiaj nie miałam okazji spojrzeć w jej piękne oczy, wciąż je widziałam..

-----------------

Możliwe, że od tej pory zacznę wstawiać dwa rozdziały tygodniowo :D

OszukanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz