4. Proszę, walcz

1.7K 79 7
                                    

Odetchnęłam z ulgą, gdy w końcu dzwonek zadzwonił. Ta lekcja była dla mnie czymś strasznym zwłaszcza, że cały czas czułam na sobie wzrok nauczycielki. Wszyscy już wyszli, a ja jako, że miałam najwięcej książek wciąż je zbierałam. Było mi jeszcze trudniej niż zwykle, gdyż wciąż odczuwałam ogromny ból. Gdy zebrałam wszystkie książki jak najszybciej ruszyłam do wyjścia.

- Alice - na dźwięk jej głosu zadrżałam od razu się zatrzymując.

- Śpieszę się - szepnęłam łapiąc za klamkę, jednak poczułam jej delikatną dłoń na moim ramieniu. Od razu przeszedł mnie dreszcz, który starałam się ukryć. Nie mogłam okazywać tego co czułam.

Odwróciła mnie w swoją stronę, po czym podstawiła dwa palce pod moją brodę, a po chwili ją podniosła. Pierwszy raz dzisiejszego dnia spojrzałam w jej piękne oczy. Od razu moje kolana zmiękły.

- Co się dzieje? - spytała cicho sama wpatrując mi się w oczy. - Unikasz mnie - stwierdziła z niechęcią.

- A to Pani powinna - syknęłam wyrywając się po czym odwróciłam się i otworzyłam drzwi od razu przez nie wybiegając. Moje serce waliło jak oszalałe. Chuczało mi w uszach na samą myśl, że była tak blisko. Cholera, wystarczyło wyciągnąć dłoń i mogłabym ją dotknąć.

- Alice! - krzyknęła gdzieś za mną. Przyśpieszyłam jeszcze bardziej choć sprawiało mi to więcej bólu.

Jeśli wejdę do łazienki to nie wejdzie za mną, prawda?

To była moja jedyna szansa, aby się jej pozbyć, jednak zanim udało mi się dojść do owego miejsca zakręciło mi się w głowie przez co oparłam się o ścianę. Coraz trudniej było mi oddychać. Nie wiedziałam co się dzieje. Już nie raz byłam pobita, ale nigdy nie miało to takich skutków.

Zaraz na pewno przestanie.

Byłam pewna, że to przez to, że za szybko szłam.

- Alice, co się dzieje? - spytała stając tuż obok mnie. Dotknęła delikatnie mojego ramienia, jednak od razu zrzuciłam jej dłoń. Musiałam ograniczyć każdy kontakt z nią, a najbardziej ten cielesny.

- Proszę mnie zostawić - syknęłam zachrypniętym głosem. Zaczęłam łapczywie pobierać powietrze, czułam jak mi go brakowało. Jakby ktoś zabrał powietrze zewsząd i zostawił jedynie garstkę.

- Ty siniejesz! - krzyknęła przerażona. Nie byłam w stanie dłużej utrzymać się na nogach dlatego, gdy już leciałam w dół ona mnie złapała i wzięła na ręce. Czułam spojrzenia wszystkich. Ostatnie czego chciałam to narobić jej problemów dlatego od razu ją odepchnęłam przez co wylądowałam na ziemi. Kobieta głośno pisnęła przerażona. Ból żeber, który poczułam był nie do opisania, jednak jedyne co wyszło z moich ust to cichy jęk. W oczach poczułam łzy.

Nie możesz okazywać słabości.

Jednak ból był tak wielki, że nie byłam się w stanie już podnieść.

- Niech Pani ją zostawi. Nie warto - zaśmiał się jakiś chłopak.

Ma rację.

Jednak zaraz po chwili znów poczułam jej ramiona, które mnie uniosły.

- Proszę - szepnęłam cicho. Przez niedostęp do tlenu było mi nawet trudniej mówić.

- Nie zostawię Cię - ruszyła biegiem korytarzem.

- Nic Pani nie rozumie - próbowałam ją znowu odepchnąć, jednak byłam na tyle słaba, a ona na to przygotowana, że nic z tego nie wyszło. Kobieta tylko przytuliła mnie bardziej do siebie, a wtedy ja poczułam się jak w domu. Przerażona tym zaczęłam się jeszcze bardziej szarpać. Musiałam jakoś przestać to czuć.

OszukanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz