20. Co poprawi Ci humor?

1.2K 48 4
                                    

Zaraz po przekroczeniu progu, odetchnęłam z ulgą. Wyjście na dwór i dowiedzenie się tego, że aktualnie spędzała czas ze swoim chłopakiem sprawiło mi tylko więcej bólu. Przez nią miałam jeszcze większą ochotę, aby zapaść się pod ziemię, więc mój ostatni pomysł na wyjście z domu okazał się totalna klapą.

Szczerze nienawidziłam tego uczucia, które tylko przy niej czułam. Tego, które sprawiało, że miałam ochotę przyłożyć jej facetowi i pokazać światu, do kogo tak naprawdę należała. Problem był w tym, że wcale nie do mnie, a ja nie miałam prawa do zrobienia czegokolwiek w tym kierunku.

Zaraz po zdjęciu butów oraz kurtki, do moich uszu doszedł głos mamy:

- To świetny pomysł, ale nie wiem jak ją przekonasz. Nie lubi wychodzić do ludzi, a w weekendy to gównie się uczy - odparła nieco zatroskanym głosem. Westchnęłam przeciągle, od razu rozumiejąc, że rozmawiali o mnie. Właśnie w ten sposób było można łatwo mnie opisać. Nie lubiłam ludzi, a cały mój wolny czas spędzałam na nauce albo pomocy rodzicom, gdy jej potrzebowali. Nic poza tym nie miało żadnego większego udziału w moim życiu, a mi to wcale nie przeszkadzało.

- Dam sobie radę - odparł chłopak w momencie, gdy weszłam do salonu. Nie byłam typem osoby, która by podsłuchiwała i też nie miałam zamiaru czekać aż się dowiem czegoś z ich rozmowy. Wolałam mieć powiedziane w twarz to czego ode mnie oczekiwali.

- O co chodzi? - spytałam, opierając się ramieniem o ścianę oddzielającą salon od kuchni. Najwyraźniej zdążyli się już przenieść do salonu, bo moi rodzice zajmowali miejsca na kanapie, natomiast Luke na fotelu naprzeciwko ich.

Wszystkie spojrzenia nagle skierowały się na mnie, a wtedy rodzice posłali mi niewielkie uśmiechy. To dało mi tylko znać, że to wcale może nie było takie złe skoro nawet się nie zdenerwowali.

- Wieszz.. Luke nigdy tutaj nie był i pomyśleliśmy, że mogłabyś go jutro oprowadzić - odparła niepewnie mama, na co po chwili ojciec przytaknął głową.

- I od razu skoczylibyśmy do miasta na jakieś zakupy. No wiesz.. przydałyby mi się jakieś ubrania - dodał chłopak, przez co cicho odetchnęłam, próbując w głowie znaleźć najlepsze wyjście z tej sytuacji.

- Nie sądzę, aby było tu cokolwiek do zwiedzania - burknęłam, szybko rozumiejąc, że tu naprawdę nic nie było. Co niby miałabym mu tu pokazać? Szkołe i spożywczak? Po wszystko zawsze jeździliśmy do miasta, a to była typowa wieś, na której wiele nie było. Co prawda niedaleko stąd znajdowało się takie jakby centrum tej miejscowości, w której można było znaleźć bank, pocztę i jakiś większy sklep, więc tu naprawdę nie było co zwiedzać. Ja szczególnie nie chciałam pojawiać się w tamtej części, bo tam znajdował ten bank, w którym jeszcze niedawno pracowali moi rodzice. Jasne, że za to też się obwiniałam, ale w tym naprawdę miałam rację. Do tej pory pamiętam jak mama po odebraniu telefonu, oświadczyła ojcu, że muszą poszukać nowej pracy, jeśli plotki o mojej orientacji okażą się słuszne. Żadne z nich nie wiedziało, że słyszałam tą rozmowę i wciąż próbowali mi wmówić, że zmienili ją tylko dlatego, że teraz pracując w mieście więcej zarabiają i, że to była tylko ich decyzja.

- No to może chociaż zakupy? - spytał, próbując chyba zrobić uroczą minę, ale zyskał tym tylko to, że parsknęłam. Naprawdę dziwnie wyglądał. - Tylko zakupy. Nie mam się w co ubrać - jęknął pod koniec jakby ta kwestia go naprawdę bolała, na co miałam ochotę się zaśmiać. Przez chwilę zastanawiałam się czy on był jednym z tych chłopaków, którzy pół godziny układali włosy, a drugie pół zastanawiali się w co ubrać?

- Może być - mruknęłam, posyłając im niewielki uśmiech, jednak oni wydawali się wyraźnie zdziwieni. Nie chciałam, aby już więcej się martwili o to, że nigdzie nie wychodziłam poza tym Luke naprawdę nie miał się w co ubrać, a przecież zrobił to dla mnie. Czułam się zobowiązana do tego, aby mu w tym pomóc.

OszukanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz