27. Miłość tylko niszczy

1K 59 6
                                    

Przez kolejną godzinę nie potrafiłam się na niczym skupić. Znowu jej uśmiech wsiąknął do mojej głowy i za nic nie chciał wyjść, a ja się dawałam. I to wszystko po co? Żeby znowu mieć złamane serce?

Prychnęłam pod nosem, wyciągając telefon z kieszeni. Musiałam skupić myśli nad czymś innym.

Nieznany: Zaskoczona?

Nic nie mogłam poradzić na to, że lekki uśmiech wyskoczył na moje usta.

Alice: Trochę

Alice: Nie spodziewałam się

Szybko zmieniłam nazwę kontaktu.

Co ciekawe odpowiedź dostałam po kilku sekundach jakby ten ktoś tylko jej wyczekiwał.

Nieznajoma: Więc brzmię Ci na faceta?

Alice: Nie o to chodzi. Po prostu nie spodziewałam się dziewczyny

Alice: Więc kim jesteś?

Chwilę czekałam na odpowiedź, a gdy się jej nie doczekałam, postanowiłam sprawdzić wiadomości od Luke'a. Pierwsze kilka wypytywały o to jak się trzymam i czy wszystko okay. Dopiero kolejne wyrażały zmartwienie przez mój brak odpowiedzi. W ostatniej napisał mi, że rozmawiał z moją mamą i, że nie będzie na nic naciskał. Życzył mi miłego wieczora, a potem dodał, że jak będę chciała i miała czas to, abym napisała.

Alice: Przepraszam, że wczoraj nie pisałam. Przez ostatnie dni się mało uczyłam i teraz musiałam to nadrobić. Wyciszyłam telefon i naprawdę nie miałam pojęcia, że pisałeś. Mam nadzieję, że nie jesteś zły:)

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.

Luke: No co ty :>

Luke: Cieszę się, że w końcu napisałaś. Stęskniłem się za Tobą

Od razu rumieniec wkroczył na moje policzki. Naprawdę nie sądziłam, że poza moimi rodzicami może być ktoś komu by naprawdę na mnie zależało.

Luke: Tak, wiem że nie znamy się długo. Szybko się przywiązuje, OKAY?

Luke: A ty jesteś naprawdę fajna <3

Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym zerknęłam na godzinę, która się wyświetlała w rogu ekranu. Miałam jeszcze dokładnie 12 minut przerwy, więc wybrałam numer chłopaka. Prawie od razu odebrał.

- Ty też jesteś fajny - wyszczerzyłam się, a mój wzrok jakby automatycznie odnalazł ten należący do nauczycielki. Miała zmarszczone brwi, a usta zaciśnięte w wąską kreskę. Nie miałam pojęcia kto ją tak wkurzył, ale już typa nie lubiłam.

- A no dzięki, dzięki. Nie musisz mówić - prychnęłam do słuchawki. Przeżuciłam plecak przez ramię, a potem ruszyłam do wyjścia ze szkoły, aby mieć chociaż chwilę prywatności. Co prawda korytarze były teraz w większości puste, bo aktualnie trwała przerwa obiadowa, ale nie chciałam się przypadkiem na kogoś natknąć. Nikt z tej szkoły nie powinien był wiedzieć o moim życiu prywatnym.

- Gdzie teraz jesteś? - spytałam uparcie, uciekając przed jej wkurzonym spojrzeniem. To głupie, ale miałam wrażenie, że miała taki humor właśnie przeze mnie. Rzecz w tym, że ja przecież nic nie zrobiłam, więc ta teoria wydawała mi się po prostu bez sensu.

- A gdzie mogę być w poniedziałek po 12? Dawaj Sherlocku - pokręciłam z politowaniem głową, a potem odetchnęłam, gdy tylko znalazłam się na świeżym powietrzu.

- Dobra, dobra. Po prostu zastanawiam się czy nie jesteś czymś innym zajęty - mruknęłam, zajmując miejsce na ławce przed szkołą. Na całe szczęście tutaj było pusto. Jedynie trzy osoby stały przy jakimś aucie na parkingu i o czymś żwawo rozmawiały. Reszta ferajny z pewnością siedziała na stołówce, a jakaś garstka paliła fajki za szkołą. Ewentualnie jak ktoś nie chodził na obiady w szkole to krzątał się gdzieś po korytarzach albo w bibliotece. Ja zapewne też bym tam przesiadywała, gdyby nie to, że nawet bibliotekarka mnie nie cierpiała i wystarczało, że postawiłam za głośny krok to wywalała mnie za drzwi, bo 'w bibliotece ma być cisza'.

OszukanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz