36. Nie powinnam była..

1K 66 17
                                    

Uśmiechnęłam się nerwowo, gdy po raz kolejny tego dnia ją ujrzałam. Jej słowa nadal nie dawały mi spokoju, ale przecież nie mogłam spytać dlaczego tak powiedziała. Czułam się głupio, gdy z każdym dniem robiłam sobie coraz więcej nadziei. Nie miałam pojęcia na co liczyłam. Że nagle podejdzie do mnie i powie, że też coś do mnie czuje? Przecież to brzmiało jak żart. I to wyjątkowo nieśmieszny.

A jednak uśmiechała się tak, że mi kolana miękły. Cieszyłam się, że w końcu minął jej zły humor.

Tak bardzo pragnęłam mieć z nią chociażby zwykłą relację, w której mogłabym się chociaż dowiedzieć co ją martwiło. Chciałam jej pomóc, ale jak to miałam zrobić, gdy sama nie wiedziałam co działo się w jej głowie.

Dzisiejszego dnia włosy miała idealnie proste. Szybko się domyśliłam, że musiała spędzić trochę czasu z prostownicą i mimo wszystko wyobraziłam sobie ją męczącą się z własnymi włosami. Zaśmiałam się cicho, podpierając policzek na dłoni, którą chwilę wcześniej zgięłam w łokciu i ułożyłam na ławce.

W dodatku ewidentnie przycięła końcówki. Teraz włosy sięgały jej jakieś dziewięć centymetrów za ramiona. W następnej chwili przypomniałam sobie ich zapach, którym mnie uraczyła, gdy objęła mnie raptem kilka dni temu.

Przesunęłam wzrokiem w dół jej ciała, a moje oczy zakodowały fakt, że dzisiaj była w sukience. Czarnej, obcisłej sukience i tego samego koloru marynarce. Czy ona miała jakąś obsesję na ich punkcie? Nie przyznałabym tego na głos, ale marynarka dodawała kobiecie sto punktów do seksapilu. Może jakimś cudem dowiedziała się o moich upodobaniach i robiła mi na złość? Albo chciała doprowadzić mnie do zawału. W tej drugiej opcji szło jej wyśmienicie.

Gdy stanęła za biurkiem mimowolnie wyobraziłam sobie jakbym ją na nim posadziła, wsunęła się między jej nogi i skosztowała jej ust.

Przekrzywiłam głowę na bok, czując jak znowu tak znajome uczucie mnie atakowało. Byłam dosłownie napaloną nastolatką, ale jakoś nie bardzo się tym przejmowałam. Przecież każdy miał jakieś fantazje. Jedną z moich była ona na swoim własnym biurku.

Perspektywa Isabeli

Zacisnęłam dłonie na krawędzi biurka, jednocześnie zajmując na nim miejsce. Mimowolnie przeniosłam wzrok na Alice. Patrzyła na mnie, ale w żaden sposób nie zareagowała, gdy na nią spojrzałam, więc przypuszczałam, że znowu odpłynęła do innego świata. Zastukałam palcami o blat, próbując przywołać w głowie coś miłego, ale jedyne o czym mogłam myśleć to fakt, że ktoś się jej ewidentnie podobał, a najgorsze było to, że właśnie o niej albo o nim myślała. Analizowałam każdego człowieka, którego mogłaby obdarzać uczuciami. Pierwszym i jedynym co pojawiło się w mojej głowie to ten jej przyjaciel. Niby wiedziałam, że lubiła kobiety, ale przecież to nie wykluczało tego, że mężczyzn też. A to była jedyna osoba, z którą ją widziałam. A może wcale nie znałam jej wybranki. I dlaczego do cholery ja się nad tym zastanawiałam?

Starałam się omawiać temat w miarę spokojnie i zrozumiale, ale lekcje z jej klasą były dla mnie najtrudniejszymi ze wszystkich. Z jednej strony tylko ich wyczekiwałam, ale z drugiej to ani trochę nie umiałam się skupić. Nagle w głowie miałam pustkę i nie potrafiłam nad tym panować. Starałam się więc myśleć o wszystkim tylko nie o tym, że siedziała ode mnie w odległości raptem metra.

Przecież to coś co czułam w jej kierunku było całkowicie niedorzeczne i niedopuszczalne.

Wciąż nie potrafiłam zrozumieć tego jak w wieku 26 lat mój pogląd na świat dzięki niej się zmienił. Pierwszy raz spojrzałam na dziewczynę w sposób w jaki nie był mi znany. Ciężko było mi przyzwyczaić się do myśli, że nie tylko mężczyźni mnie pociągali. A co gorsze - nigdy żaden mężczyzna nie podziałał na mnie tak jak każdego dnia robiła to ona.

Gdy znowu mój wzrok zleciał na nią, zauważyłam jak wolnym ruchem języka oblizała wargi, a potem tą dolną potarła kciukiem. Gwałtownie zaczerpnęłam powietrza. I właśnie te delikatne gesty, które robiła sprawiały, że brakło mi tchu.

Przez krótką chwilę zastanawiałam się jakby to było poczuć jej usta na swoich. Czy to może by sprawiło, że pozbyłabym się tych irytujących uczuć?

W ostatnim czasie wmawiałam sobie, że to była tylko głupia fascynacja i chęć zrobienia czegoś nowego. Ale to było kłamstwem.

Faktem było to, że byłam o nią piekielnie zazdrosna i to już nawet nie na wzgląd tego, że mogła kogoś mieć. To było dlatego, że każdy oprócz mnie miał prawo do chociażby objęcia jej. A ja byłam jej cholerną nauczycielką.

Doskonale pamiętałam moment, w którym pozwoliłam sobie na chwilę słabości i dowiedziałam się jak to było czuć ją obok w swoich ramionach. A potem, gdy się odsunęła zrozumiałam co robiłam. Że ona sama nie zdawała sobie sprawy z tego co ja robiłam i najpewniej czuła się zażenowana tym, że jakaś stara baba próbowała się do niej dobrać.

Zacisnęłam usta w wąską kreskę, ale to nie pomogło. Bo ona mnie nie pragnęła. Była tylko zagubioną nastolatką w tym popieprzonym świecie. A ja zaczęłam nienawidzić siebie za to, że wykorzystałam ją w tak perfidny sposób. Nie powinnam była jej dotykać ani obejmować. Nie powinnam też była czuć tego co czułam.

----------
Zapraszam was na moją tablicę. Jeśli pojawiłyby się jakieś problemy z rozdziałem to tam będę o tym informować za wczasu.

I koniecznie chce wiedzieć co myślicie o tym rozdziale. Perspektywa Isy mnie strasznie stresuje😣

OszukanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz