21. Jak narkoman na głodzie

1.1K 51 5
                                    

- Teraz cały czas prosto i będziemy - powiedziałam cicho, po czym odwróciłam wzrok za okno auta. Czułam się nieco przytłoczona myślą, że teraz miałam być pośród tylu ludzi. Starałam się skupić myśli na czymkolwiek innym, ale jak na razie to fatalnie mi to szło. Martwiłam się też tym, że w ten weekend nie pouczę się zbyt dużo przez wizytę Luke'a. Nie miałam pojęcia ile tematów do przodu tym razem wylecą i szczerze obawiałam się tego, że nie będę w stanie odpowiedzieć na ich wszystkie pytania. Wszyscy tylko wyczekiwali momentu, w którym będą mogli wstawić mi niższą ocenę niż 5, a ja nie mogłam na to pozwolić. Jedna taka ocena mogłaby zaprzepaścić bardzo dobrą ocenę na koniec semestru, a potem roku. Wiedziałam, że przez jeden nawet najmniejszy błąd byli w stanie to zrobić. Co do mnie nie mieli żadnych skrupułów. Miałam nawet wrażenie, że specjalnie testowali moją cierpliwość, abym w końcu wybuchła, a wtedy będą mogli bez problemowo usunąć mnie ze szkoły.

- O czym tak myślisz? - spytał nagle chłopak, na co podskoczyłam w miejscu, zostając tym samym wyrwana ze swoich własnych przemyśleń.

- Ogólnie - mruknęłam, ponownie kierując wzrok w jego kierunku. - Będę musiała się sporo pouczyć - powiedziałam po chwili, gdy wzrok chłopaka praktycznie nie schodził z mojej twarzy. Wydawało mi się, że znowu w jakiś dziwnie szybki sposób jeszcze bardziej się do siebie zbliżyliśmy przez wczorajszy wieczór i dzisiejszy poranek. Dzięki jego obecności chociaż na chwilę nie myślałam o pięknej nauczycielce, a to przecież już był postęp.

- Bez obaw, masz jeszcze na to sporo czasu. Nie musisz się aż tyle uczyć - stwierdził, na co ciche westchnięcie opuściło moje usta. Nikt spoza szkoły nie znał prawdy na ten temat, a ja nie zamierzałam jej wyjawiać.

- Chcę po prostu mieć dobre oceny - mruknęłam, odwracając wzrok od jego twarzy. Nie chciałam, aby może zobaczył we mnie coś czego nie powinien. Że nagle zrozumie, że to nie o to chodziło.

- W porządku - odparł cicho, na co lekko przygryzłam wargę, zastanawiając się jak to wszystko ma wyglądać między nami. Wątpiłam, że to miało jakiekolwiek szanse na przetrwanie, ale jeśli nawet to byłoby możliwe to jak mielibyśmy tego dokonać skoro ja go wciąż okłamywałam. Rzecz w tym, że ja nie potrafiłam inaczej. Nie wyobrażałam sobie tego, że miałabym mu o wszystkim opowiedzieć. Poza tym po co miałby to wiedzieć? To go w ogóle obchodziło? - Ale nie odbieraj sobie aż tak przyjemności. Powinnaś się też trochę zabawić - dodał, na co jedynie zacisnęłam usta. On mnie nie rozumiał. Nikt tego nie robił, a ja przez to czułam się sama ze wszystkim. Nikomu nie mogłam nic powiedzieć.

Między nami zapanowała długa, dręcząca cisza, której nikt nie odważył się przerwać aż w końcu zatrzymaliśmy się pod centrum handlowym. 

- Co ty na to, żebyśmy przy okazji kupili też coś dla Ciebie? - spytał, posyłając mi szeroki uśmiech. Zamknęłam za sobą drzwi, po czym pokręciłam przecząco głową. 

- Nie ma takiej potrzeby - stwierdziłam, ruszając w kierunku budynku. Jeśli chciał ze mną iść to musiał nadążać. 

***

- Oj, no weź. Tylko tą jedną - praktycznie mnie błagał, próbując wcisnąć w moje dłonie pomarańczową koszulę. - I to do tego - złapał za białe jeansy z obtarciami, na co westchnęłam. 

- My tu przyjechaliśmy po ubrania dla Ciebie czy dla mnie? - mruknęłam, mając już tego wszystkiego dość. Powoli zaczynało do mnie docierać to, że on był dla mnie zbyt szalony i towarzyski. Ja potrzebowałam ciszy, spokoju i samotności, a jego wszędzie było pełno. Po prostu nie pasowaliśmy do siebie pod tym względem. Właściwie chyba pod każdym tak było. Byliśmy totalne inni. Nie miałam pojęcia jakim cudem udało nam się złapać wspólny język. 

OszukanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz