23. Lepiej wyglądasz z uśmiechem

1.2K 62 4
                                    

Szczelniej opatuliłam się materiałem, którym kobieta mnie okryła i zaciągnęłam się jej otumaniającym zapachem. Nie miałam pojęcia co będzie dalej. Wiedziałam, że teraz z pewnością w domu czekały mnie spore zmiany, ale nie przejmowałam się tym. Przecież ona była obok. Niczego bardziej nie pragnęłam jak chociażby tej sekundy, w której czułam coś więcej.

- Nie jest Ci słabo? - odezwała się ciszej jakby bała się, że mogłaby mnie wystraszyć, gdyby powiedziała to głośniej.

Przeniosłam na nią wzrok, w końcu mogąc ją zobaczyć w pełnej chwale przez światło, które paliło się przed wejściem do jej domu. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to jej krzywa mina, na widok której moje serce boleśnie się ścisnęło. Teraz już wiedziałam, że nie powinnam była tu przychodzić. Sprawiłam, że znowu przejęła się taką sierotą jak ja. Przecież nie chciałam tego. Nie chciałam nawet, aby mnie zobaczyła. Oczekiwałam tylko tego, że posiedzę przed jej domem i będę się zastanawiać co takiego teraz robiła i jak się czuła, a zamiast tego to właśnie przeze mnie wcale nie dobrze. Brakowało mi tego ślicznego uśmiechu na jej ustach.

Następnie przesunęłam wzrokiem po jej oczach, które w oczekiwaniu mi się przyglądały. Odcień zieleni mieszał się z jej jaśniejszą wersją przy samej tęczówce, co robiło naprawdę powalające wrażenie. W sekundę poczułam się spokojniejsza i naprawdę zapragnęłam się do niej przytulić. Szybko odrzuciłam od siebie tą myśl.

Nie możesz tego zrobić.

- Alice? Wszystko w porządku? - spytała, a jej dłonie nagle złapały za oba moje ramiona jakby się bała, że zaraz upadnę. Miejsce, w którym jej delikatne palce zetknęły się z moim ciałem nawet jeśli przez materiał to i tak aż za dużo poczułam, a na moim ciele pojawiła się niechciana gęsia skórka. Nie chciałam, aby to zobaczyła, jednak gdy się tak na mnie patrzyła to nie potrafiłam nawet drgnąć.

- Tak, yhym.. Tak, tak.. - zaczęłam mówić próbując sklecić jakieś zdanie, ale w głowie czułam ogromną pustkę, a mój język zaczął się plątać. Była taka piękna.

- Na pewno? Nie wyglądasz najlepiej - stwierdziła, na co moje serce zadrżało. Ja nigdy nie wyglądałam nawet dobrze. W tym był problem. Nigdy nie mogłabym jej mieć. Nienawidziłam tego, że robiłam sobie bezsensowe nadzieje.

- Tak, jasne, wszystko jest dobrze - mruknęłam, spuszczając wzrok. - Możemy szybko to zrobić? Rodzice się pewnie martwią - westchnęłam, chcąc jak najszybciej stąd uciec. Czułam się dziwnie przez nią osaczona. Miałam wrażenie, że lada chwila i dowie się o mnie wszystkiego, a na to nie mogłam pozwolić. Były sprawy, które dusiłam w sobie i takie, które nie mogły ujrzeć światła dziennego.

- Tak, oczywiście - odezwała się, po czym złapała za klamkę i otworzyła drzwi. Niepewne weszłam do środka w momencie, gdy przepuściła mnie przodem.

Zmrużyłam oczy przez jasność, która panowała w pomieszczeniu, ale gdy tylko przyzwyczaiłam się do tego, rozejrzałam się dyskretnie. Po mojej lewej stała szafka na buty i pusty wieszak. Po prawej znajdowała się kuchnia w kolorach jasnego brązu i bieli, co idealnie ze sobą komponowało, a dodatkowo dawało przyjemną atmosferę. Na wprost był sporych rozmiarów salon, jednak z tego miejsca byłam w stanie zobaczyć jedynie szeroką półkę z książkami. Wystarczyły mi dwie sekundy, abym bez pamięci się w niej zakochała.

Jak się okazało, materiałem, który okrywał moje ramiona był jej płaszcz. Zanim odwiesiłam go na miejsce, pozwoliłam sobie jeszcze zaciągnąć się jego zapachem, wiedząc, że to właśnie go nigdy nie zapomnę.

- Nie musisz zdejmować butów - odezwała się, więc przeniosłam na nią wzrok. Aktualnie opierała się bokiem o ścianę, a jej wzrok nie opuszczał mojej osoby. Może i wyglądała dość zwyczajnie, ale na sekundę zapomniałam jak się oddycha.

OszukanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz