19. Od tego są przyjaciele

1.2K 49 11
                                    

- I jak? - spytał chłopak, wyrywając mnie tym samym z myśli. Podniosłam na niego wzrok, po czym uśmiechnęłam się pobłażliwie. Koszulka była wyraźnie za duża, jednak dzięki temu, że chłopak wsunął ją w jeansy nie było to aż tak widoczne, mimo to zabawnie wyglądał z takimi obwisłymi ramionami. Potem zerknęłam na jego spodnie, które całkiem nieźle pasowały, jednak końcówki nogawek zostały podwinięte. Tak, zdecydowanie mój ojciec kiedyś był nieco wyższy i grubszy.

- Chyba nie jest najgorzej - stwierdziłam, po czym podniosłam się z ziemi. - Gdzie masz te mokre ubrania? - spytałam, przyglądając się chłopakowi.

- Oh, zapomniałem - powiedział, a po chwili wbiegł do łazienki. Dokładnie 4 sekundy później opuścił owe pomieszczenie, jednak tym razem miał w dłoniach koszulkę i spodnie.

- Dobra, chodź - mruknęłam, tym razem już nie utrzymując z nim kontaktu fizycznego. Było mi dziwnie z tym, że wcześniej sobie na niego pozwoliłam i naprawdę nie miałam pojęcia dlaczego to zrobiłam.

Już po chwili znaleźliśmy się w moim pokoju, gdzie przejęłam ubrania od chłopaka i zawiesiłam je na kaloryferze w łazience.

- To twój pokój? - spytał, zajmując miejsce na brzegu łóżka. Czułam się dziwnie z tym, że był tutaj.

- Tak - powiedziałam krótko, po czym zajęłam miejsce na fotelu przy biurku. I właśnie w tym momencie między nami zapanowała niezręczna cisza.

- Możemy w końcu normalnie porozmawiać? - spytał, na co uniosłam na niego zdziwiony wzrok.

- Co znaczy normalnie? - poruszyłam się niespokojnie, mając wrażenie jakby coś mnie uwierało.

- Unikasz ze mną rozmowy, zrobiłaś się jakaś bardziej zdystansowana. Wiem, że pewnie ciężej Ci ze mną rozmawiać twarzą w twarz, ale to wciąż jestem ja i chcę tylko, abyś poczuła się lepiej - odparł spokojnie, na co cicho westchnęłam, spuszczając wzrok.

- Przepraszam - mruknęłam, wyginając palce ze stresu. - Ja p - po prostu.. J - ja naprawdę bym chciała, ale - przerwałam, czując nagłą obecność chłopaka przy sobie.

- Ej, ej, nie musisz się tłumaczyć - jego dłoń z delikatnością dotknęła mojego kolana, na co gwałtownie zadrżałam. Nie byłam przyzwyczajona do żadnego dotyku. - Wszystko jest okay. Wiedz po prostu, że jestem tutaj i jak chcesz to możesz ze mną o wszystkim porozmawiać - posłał mi pokrzepiający uśmiech, na co mój się pojawił. Pod wpływem chwilowej odwagi objęłam jego szyję ramionami i wtuliłam twarz w jego włosy, zaciągając się jego delikatnym zapachem. Od razu poczułam owijające się wokół mnie ramiona, a wtedy odetchnęłam z ulgą. W ten sposób sprawiał, że czułam się spokojniejsza, a to, że byłam w jego ramionach, dawało mi ukojenie.

- Cieszę się, że tu jesteś - wyszeptałam, a już chwilę później poczułam jak Luke się poruszył, a wtedy ja wylądowałam na jego kolanach, a chłopak całkowicie usiadł na podłodze i mocniej mnie do siebie przycisnął.

- Ja też się cieszę - schował twarz w moje włosy, a wtedy ja chociaż na chwilę zapominałam o tym wszystkim co się dzisiaj wydarzyło.

Wzdrygnęłam się nagle, gdy usłyszałam jak na dworze zagrzmiało.

- Boisz się burzy? - spytał cicho, na co zadrżałam już odzwyczajona od jakichkolwiek dźwięków.

- Nie, po prostu nie lubię - odparłam szczerze. - I nie umiem przy niej zasnąć - dodałam nieco się krzywiąc.

- Więc dobrze, że jestem - skwitował, odsuwając się na długość połowy ręki. - Będziemy mieć dużo czasu na rozmowy aż w końcu oboje padniemy - stwierdził, na co się cicho zaśmiałam. Taki scenariusz cholernie mi pasował.

OszukanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz