9. Wyjeżdżamy

1.5K 67 5
                                    

Perspektywa Alice

Otworzyłam powoli oczy. Szybko je zamknęłam przez jasność panującą w pokoju. Rozejrzałam się. Znowu te same pikanie maszyn, te same białe ściany i typowy zapach chloru. Skrzywiłam się.

Nienawidzę szpitali.

Po chwili do sali weszła mama, a zaraz za nią tata.

- Nie zgodzi się - powiedziała do męża patrząc mu w oczy. Najwyraźniej nie zauważyli, że się obudziłam.

- Nie ma wyjścia, tu chodzi o jej życie - dotknął ramienia żony po czym pocałował ją w czubek głowy. - Będzie dobrze, zobaczysz - zapewnił na co ta delikatnie się uśmiechnęła.

- O co chodzi? - spytałam ilustrując ich wzrokiem. Zauważyłam, że mama była bledsza niż zwykle. Szybko na mnie spojrzeli, a wtedy szeroko się uśmiechnęli.

- Nareszcie się obudziłaś - szepnęła mama ruszając do mojego łóżka. Pocałowała mnie w czoło po czym usiadła na stołku i złapała moją dłoń. - Jak się czujesz?

- O co chodziło? - spytałam ponownie. Rodzice spojrzeli na siebie i posłali znaczące spojrzenia. Mama przytaknęła głową, a wtedy tata zaczął mówić jednocześnie podchodząc do łóżka.

- Wyjeżdżamy - ciarki mnie przeszły na jego słowa.

- C - co? - zamrugałam kilka razy oczami.

- Potrzebujesz zmiany otoczenia - zaczął. - Pojedziemy do domku w górach, spędzimy razem czas i załatwimy Ci najlepszego psychologa.

- N - nie możemy - powiedziałam czując jak mój głos drżał.

- To nie podlega dyskusji, jak tylko wyjdziesz ze szpitala, spakujesz się i jedziemy - powiedział stanowczo. Poczułam się naprawdę źle. Znowu chcieli zmarnować czas na mnie i opuścić pracę, a to tylko dlatego, że byłam zbyt słaba, aby dać sobie sama radę.

- Macie pracę, a ja szkołę - odparłam zaciskając dłonie na kołdrze.

- Najważniejsze jest twoje zdrowie - położył dłoń na mamy ramieniu. - Weźmiemy wolne - dodał. Odwróciłam głowę i wbiłam wzrok w okno. Nie chciałam tego. Tu było mi dobrze, a przynajmniej chciałam w to wierzyć. Wszystko co mi się działo, po prostu należało mi się. Nie rozumiałam dlaczego oni wciąż byli przy mnie. Stracili dosłownie wszystko, a teraz jeszcze chcieli specjalnie dla mnie wyjechać i zostawić wszystko. Po ich minach wnioskowałam, że nie zmienią zdania dlatego musiałam to jakoś inaczej zrobić, a najlepiej to przekonać ich, że wszystko jest dobrze. Tyle czasu udawało mi się kłamać, że tym razem to nie mogło być trudniejsze.

- Na ile wyjeżdżamy? - spytałam nawet nie zerkając w ich kierunku. Czułam się źle z tym wszystkim.

- 2 tygodnie, ale jeśli nadal nie poczujesz się lepiej to pomyślimy nad przeprowadzką - gwałtownie spojrzałam w ich kierunku. Zamrugałam kilka razy oczami.

- Żartujecie? - nie wiedziałam jak zareagować, ale nie chciałam tego. Mimo wszystko miałam tutaj swoje życie, do którego byłam już przyzwyczajona. Fakt było chujowe, ale nie lubiłam zmian. Chciałam skończyć tą szkołę, a nie na początku roku szkolnego przenosić się do innej. Nie wyobrażałam sobie przystosowywania się do innego otoczenia i jeszcze tego, że jako nowa byłabym pewnie w centrum zainteresowania. W końcu ktoś by zobaczył kreski po żyletce albo dowiedział się, że jestem lesbijką, a wtedy to skończyłoby się tak samo, a może nawet gorzej. Byłam już przyzwyczajona do takiego życia, wiedziałam po kolei co stanie się owego dnia i praktycznie nic nie mogło mnie zaskoczyć. Fakt, że dobrze nie było, ale tak fatalnie też nie. I jeszcze w dodatku pojawiła się piękna nauczycielka. To powinien być argument, aby jednak stąd wyjechać, ale jakoś nie mogłam znieść myśli, że już miałabym jej nie zobaczyć. W tym wszystkim była najlepszym, a zarazem najgorszym co mi się przydarzyło. Miałam 50% szans na to, że się zakocham i chociaż obiecywałam sobie, że już nigdy więcej sobie na to nie pozwolę to zakochanie się w niej nie wydawało mi się czymś złym. Musiałam się przed tym bronić, ale jednocześnie czy można zakochać się tylko patrząc i trzymając dystans? Szansa na to była naprawdę mała, a więc co mi mogło grozić? Dzięki niej czułam się lepiej i to był plus tego wszystkiego, bo przynajmniej poczułam coś do osoby, która mną nie gardziła, a przynajmniej tego nie okazywała. Wiedziałam, że to nie miało żadnego sensu i nigdy nie dojdzie do tego, że spojrzy na mnie tak jak ja na nią, ale to nie było dla mnie niczym nowym.

OszukanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz