Perspektywa Alice
Otworzyłam powoli oczy. Szybko je zamknęłam przez jasność panującą w pokoju. Rozejrzałam się. Znowu te same pikanie maszyn, te same białe ściany i typowy zapach chloru. Skrzywiłam się.
Nienawidzę szpitali.
Po chwili do sali weszła mama, a zaraz za nią tata.
- Nie zgodzi się - powiedziała do męża patrząc mu w oczy. Najwyraźniej nie zauważyli, że się obudziłam.
- Nie ma wyjścia, tu chodzi o jej życie - dotknął ramienia żony po czym pocałował ją w czubek głowy. - Będzie dobrze, zobaczysz - zapewnił na co ta delikatnie się uśmiechnęła.
- O co chodzi? - spytałam ilustrując ich wzrokiem. Zauważyłam, że mama była bledsza niż zwykle. Szybko na mnie spojrzeli, a wtedy szeroko się uśmiechnęli.
- Nareszcie się obudziłaś - szepnęła mama ruszając do mojego łóżka. Pocałowała mnie w czoło po czym usiadła na stołku i złapała moją dłoń. - Jak się czujesz?
- O co chodziło? - spytałam ponownie. Rodzice spojrzeli na siebie i posłali znaczące spojrzenia. Mama przytaknęła głową, a wtedy tata zaczął mówić jednocześnie podchodząc do łóżka.
- Wyjeżdżamy - ciarki mnie przeszły na jego słowa.
- C - co? - zamrugałam kilka razy oczami.
- Potrzebujesz zmiany otoczenia - zaczął. - Pojedziemy do domku w górach, spędzimy razem czas i załatwimy Ci najlepszego psychologa.
- N - nie możemy - powiedziałam czując jak mój głos drżał.
- To nie podlega dyskusji, jak tylko wyjdziesz ze szpitala, spakujesz się i jedziemy - powiedział stanowczo. Poczułam się naprawdę źle. Znowu chcieli zmarnować czas na mnie i opuścić pracę, a to tylko dlatego, że byłam zbyt słaba, aby dać sobie sama radę.
- Macie pracę, a ja szkołę - odparłam zaciskając dłonie na kołdrze.
- Najważniejsze jest twoje zdrowie - położył dłoń na mamy ramieniu. - Weźmiemy wolne - dodał. Odwróciłam głowę i wbiłam wzrok w okno. Nie chciałam tego. Tu było mi dobrze, a przynajmniej chciałam w to wierzyć. Wszystko co mi się działo, po prostu należało mi się. Nie rozumiałam dlaczego oni wciąż byli przy mnie. Stracili dosłownie wszystko, a teraz jeszcze chcieli specjalnie dla mnie wyjechać i zostawić wszystko. Po ich minach wnioskowałam, że nie zmienią zdania dlatego musiałam to jakoś inaczej zrobić, a najlepiej to przekonać ich, że wszystko jest dobrze. Tyle czasu udawało mi się kłamać, że tym razem to nie mogło być trudniejsze.
- Na ile wyjeżdżamy? - spytałam nawet nie zerkając w ich kierunku. Czułam się źle z tym wszystkim.
- 2 tygodnie, ale jeśli nadal nie poczujesz się lepiej to pomyślimy nad przeprowadzką - gwałtownie spojrzałam w ich kierunku. Zamrugałam kilka razy oczami.
- Żartujecie? - nie wiedziałam jak zareagować, ale nie chciałam tego. Mimo wszystko miałam tutaj swoje życie, do którego byłam już przyzwyczajona. Fakt było chujowe, ale nie lubiłam zmian. Chciałam skończyć tą szkołę, a nie na początku roku szkolnego przenosić się do innej. Nie wyobrażałam sobie przystosowywania się do innego otoczenia i jeszcze tego, że jako nowa byłabym pewnie w centrum zainteresowania. W końcu ktoś by zobaczył kreski po żyletce albo dowiedział się, że jestem lesbijką, a wtedy to skończyłoby się tak samo, a może nawet gorzej. Byłam już przyzwyczajona do takiego życia, wiedziałam po kolei co stanie się owego dnia i praktycznie nic nie mogło mnie zaskoczyć. Fakt, że dobrze nie było, ale tak fatalnie też nie. I jeszcze w dodatku pojawiła się piękna nauczycielka. To powinien być argument, aby jednak stąd wyjechać, ale jakoś nie mogłam znieść myśli, że już miałabym jej nie zobaczyć. W tym wszystkim była najlepszym, a zarazem najgorszym co mi się przydarzyło. Miałam 50% szans na to, że się zakocham i chociaż obiecywałam sobie, że już nigdy więcej sobie na to nie pozwolę to zakochanie się w niej nie wydawało mi się czymś złym. Musiałam się przed tym bronić, ale jednocześnie czy można zakochać się tylko patrząc i trzymając dystans? Szansa na to była naprawdę mała, a więc co mi mogło grozić? Dzięki niej czułam się lepiej i to był plus tego wszystkiego, bo przynajmniej poczułam coś do osoby, która mną nie gardziła, a przynajmniej tego nie okazywała. Wiedziałam, że to nie miało żadnego sensu i nigdy nie dojdzie do tego, że spojrzy na mnie tak jak ja na nią, ale to nie było dla mnie niczym nowym.
CZYTASZ
Oszukana
RomanceNie spodziewała się, że czeka ją jeszcze coś dobrego. Właściwie jedynym o czym myślała to, aby zakończyć swoje życie. I to jak najszybciej. A potem spotkała ją. Rozmawiały, śmiały się. Jedyny problem był taki, że była jej nauczycielką. Isabela Tayl...