57. CHCE CIEBIE

1.3K 65 6
                                    

Perspektywa Alice

Była zła. Może nawet wściekła. Ewidentnie to widziałam i chciałam wiedzieć co się takiego stało. Dlaczego wszystkich zabijała wzrokiem? Gdzie się podział jej wieczny uśmiech? Co takiego się u niej działo? Tęskniłam za jej uśmiechem.

Najgorsze było to, że byłam jedną z osób, na które patrzyła jak na wroga. Jakby chciała nas wszystkich zabić i zakopać w ogródku pod szkołą. Co ją aż tak rozwścieczyło?

Przez całą lekcję, którą prowadziła zastanawiałam się czy powinnam spytać co się u niej stało, ale cholera. Ja nie miałam do tego żadnego prawa. Zaraz by wyszło, że to nie moja sprawa i, że się wtrącam. Nie chciałam wyjść na wścibską.

Myślałam, że tym razem będzie dobrze. Przecież tym razem nie wyrzuciłam tego kwiatka. Nie chodziło o mnie? Nawet odrobinę to nie poprawiło jej humoru? Miałam wrażenie jakbym zamiast tego zrobiła coś złego. Patrzyła na mnie tak jakbym była winna zabójstwa jej całej rodziny i jeszcze co najmniej 15 innych. Co ja jej takiego zrobiłam? Albo raczej co ktoś jej zrobił, że była taka wściekła?

Nie rozumiałam tego, a dodatkowo gdy za każdym razem jej wzrok spadał na mnie to przechodziły mnie zimne dreszcze. Pierwszy raz nie zionęłam z podniecenia i ekscytacji. Sprawiała, że drżałam, ale w złym sensie. Naprawdę pierwszy raz w życiu zapragnęłam od niej uciec. Bałam się, że lada chwila, a na mnie nawrzeszczy za coś totalnie bez znaczenia. Była w takim stanie, że podejrzewałam, że była do tego zdolna.

Zadrżałam, gdy dzwonek zadzwonił.

- Na następnej lekcji zrobię kartkówkę z ostatnich trzech tematów - właśnie tymi słowami zakończyła lekcję. Zajęła miejsce za biurkiem i dopiero w momencie, gdy swój wzrok skierowała w ekran komputera, zdołałam się poruszyć i zacząć pakować. Mimo to ciągle kontem oka się jej przyglądałam. Wyglądała jakby zaraz miała złapać za monitor i wywalić go przez okno.

Dzisiaj najlepiej było jej zejść z drogi. Tak też zamierzałam zrobić.

Wstałam, założyłam plecak na ramię i ruszyłam w kierunku wyjścia.

- Alice - dotarł do mnie jej zachrypnięty głos, gdy wymijałam jej biurko. Zacisnęłam zęby. Oczywiście, że mnie zatrzyma. Jakby inaczej? Odwróciłam się w jej kierunku i wtedy zauważyłam jak z jakiegoś powodu złagodniała. - Z ostatniej kartkówki dostałaś ocenę dostateczną - na tą wieść od razu mnie sparaliżowało. Starałam się o tym zapomnieć, bo inaczej czułam się jeszcze gorzej. Rodzice wiedzieli i nie mieli mi tego za złe. Właściwie stwierdzili, że to i tak dobra ocena i są ze mnie dumni. Natomiast ja czułam, że ich zawiodłam. Że byłam niewystarczająca. - Jeśli chcesz mieć ocenę bardzo dobrą na semestr to musisz to poprawić. Chcesz? - znowu zmrużyła brwi jakby przypomniała sobie o czymś złym. Co się z nią działo?

Przytaknęłam głową, bojąc się odezwać.

- Dobrze, więc kiedy chcesz to zrobić? Najlepiej jeszcze w tym tygodniu - schowałam dłonie za plecami, bo potwornie mi się trzęsły. Nie chciałam, aby to zobaczyła. Niewiadomo co mogłaby sobie pomyśleć.

- M - może być czwartek? - serce mi zahuczało w uszach. Zadrżałam, gdy zauważyłam jak jej czujny wzrok przesunął się po mojej sylwetce. Czułam jakby to jej palce sunęły po moim ciele. Na chwilę znowu odleciałam myślami do snów jakie z nią miewałam, do momentu, gdy jej usta zetknęły się z moim rozgrzanym ciałem.

- Myślę, że tak - w końcu podniosła wzrok na moje oczy. Ku mojemu rozczarowaniu szybko go odwróciła na ekran komputera. Prześledziła wzrokiem tabelki, które były na nim widoczne. - O 15 jestem wolna. Może być? - jej oczy znowu spotkały się z moimi. Znowu zaczęłam się zastanawiać co takiego działo się w jej życiu, że była taka wkurzona.

Przytaknęłam głową.

- To wszystko? - spytałam, w duchu zastanawiając się czy zaraz faktycznie mnie gdzieś zakopie. Przytaknęła. Odwróciłam się więc i miałam zamiar wyjść, ale nie mogłam. Szybko prześledziłam wzrokiem klasę, orientując się, że była pusta i zamknięta. Niespodziewanie się odwróciłam, a wtedy jej brew powędrowała do góry. - Czy coś się stało? - zagryzłam wargę, wyginając sobie palce za plecami. Zmarszczyła brwi. - Wygląda Pani na trochę.. zdenerwowaną - naprawdę nie potrafiłam się powstrzymać przed zadaniem jej jakiegoś pytania na ten temat. Martwiłam się o nią.

Przez moment przyglądała mi się z dziwnym wyrazem twarzy. Zaraz potem na jej ustach pojawił się ledwo widoczny uśmiech. Zawsze coś.

- To tylko zły dzień - skwitowała, wzruszając ramionami. - A czy u Ciebie jest.. wszystko dobrze? - jej twarz znowu złagodniała. Miała zawahanie na niej wypisane.

Pytała mnie, bo chciała znać moje odczucia co do tego kwiatka w mojej szafce?

- Tak - z jakiegoś powodu czułam się przy niej dziwnie. Tak inaczej niż zwykle. Jakby coś się zmieniło. Ostatnim razem, gdy rozmawialiśmy to obiecaliśmy sobie, że nigdy więcej nie porozmawiamy na temat inny niż lekcji. Złamałam tą obietnicę i teraz czułam, że ona wcale nie chciała ze mną rozmawiać. Nawet mi w oczy nie patrzyła. - Wszystko jest w porządku - mruknęłam, a na te wszystkie myśli wszystko wewnątrz mnie się ścisnęło. To potwierdzało moją teorię na temat tego, że byłam tylko eksperymentem. To bolało. - Więc.. pójdę już - wymamrotałam, a potem się odwróciłam i ruszyłam do drzwi.

- Alice - jakimś cudem usłyszałam jej głos tuż za sobą. Niepewnie, ale się odwróciłam w jej kierunku. Wtedy zauważyłam, że stała w odległości kroku ode mnie. Jakimś cudem nie usłyszałam jak wstawała ani jej szpilek, gdy szła w moim kierunku. Byłam chyba na to za bardzo pogrążona w myślach.

Wciągnęłam gwałtownie powietrze przez nos, nie spodziewając się takiej jej bliskości.

- T - tak? - zagryzłam mocno wargę, aby skupić się na czymś innym. Byłam kompletnie zestresowana.

Zadrżałam, gdy wysunęła dłoń w moim kierunku, a jej palce z czułością objęły mój policzek. Bałam się oddychać, poruszyć albo się odezwać. Nie chciałam zepsuć ten chwili. Wydawała się idealna. W końcu spojrzała na mnie tak jak jeszcze przed świętami i naszą rozmową.

Przesunęła kciukiem w dół aż przesunęła  po mojej dolnej wardze, którą wypuściła spod górnej.

- Nie męcz jej tak - wyszeptała niskim głosem, od którego dostałam gęsiej skórki. Przeniosłam wzrok na jej oczy, ale ona nie patrzyła w moje. Wpatrywała się w moje usta jakby nic innego na tym świecie nie było, a przez to moje dłonie zaczęły jeszcze bardziej drżeć. Zacisnęłam je w pięść za plecami.

W końcu podniosła wzrok na moje oczy i spojrzała w nie z zawodem? Bólem? Nie rozumiałam.

Perspektywa Isabeli

- Cz - czy czegoś Pani ode mnie chce? - spytała cicho, dokładnie tak jakby bała się odezwać. Zawsze rozmawiała ze mną w ten sposób, a dla mnie to było cholernie urocze.

Czy ja czegoś chce? Tak, kurwa. Chcę żebyś mnie pocałowała. Chcę, żebyś była moja. Pieprzę już to, że jesteś moją uczennicą, a nawet to, że jesteś kobietą i moi rodzice nigdy tego nie zaakceptują. Chrzanie na to wszystko. CHCE CIEBIE. Tylko, że ty już kogoś masz..

- Nie, przepraszam - zsunęłam dłoń z jej policzka, a potem wycofałam się krok do tyłu. - Miłego dnia, Alice - posłałam jej niewielki uśmiech, a potem odwróciłam się i zajęłam miejsce za biurkiem. Przeniosłam wzrok na miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu stałyśmy. Już jej tam nie było. To będzie ciężki dzień.

---------
Spotkałam się z niezrozumieniem, więc na wszelki wypadek wolę wyjaśnić jedną rzecz.
Gdy pisze Taylor - chodzi o nauczycielkę (tak brzmi jej nazwisko).
I gdy piszę Isa - to też chodzi o nauczycielkę (skrót od Isabeli - jej imienia).
Mi się wydaje to oczywiste, ale ja to pisze więc nie wiem jak dla was.

Pytanko
Wolicie rozdziały z muzyką czy lepiej jest bez? Albo może wam bez różnicy?

OszukanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz