Pociągając nosem ruszyłam w kierunku domu. Nie płakałam to oczywiste, tylko wiatr coś wdmuchną mi w oczy i dlatego łzawią. Taką wersję przyjęłam żeby nie pokazać swojej cudownej rodzinie że dotknął mnie ich brak. Ruszyłam od niechcenia w kierunku zlewu w kuchni i dokładnie umyłam ręce które chwilę wcześniej głaskały jedną z owieczek które tato przywiózł jakiś czas temu. Tato na zakupy do miasta jeździł a właściwie płyną raz na jakieś pół roku wtedy kiedy Samuel czyli przyjaciel taty a zarazem rybak wypływał w naszą okolice na łowy. Ja nigdy ani żadne z rodzeństwa nie posiedliśmy zaszczytu płynięcia z nimi chociaż tato obiecał mi na 16 urodziny taką wycieczkę. Ale do tego wydarzenia jeszcze sporo czasu przede mną.
Usiadłam przy wysokim blacie łapiąc wcześniej butelkę soku pomarańczowego i bez najmniejszego martwienia się tym czy będę to pić z kupka czy z gwintu, pociągnęłam łyk napoju. Mama była zawsze zła na to że tak pijemy. Nikt nie zareagował na mój jak wilce buntowniczy sposób picia. Zrezygnowana wsłuchałam się w ciszę przerywaną cykaniem zegara na ścianie.
- W pół do siódmej - mruknęłam pod nosem i zaczęłam zbierać się do pokoju. Sok oczywiście pomaszerował ze mną łamiąc kolejny zakaz mamy. Przed wejściem na schody zatrzymałam się jednak i ruszyłam do drzwi wejściowych.
- Milla chodź do domu - zawołałam naszego dość już starego psa i po chwili widziałam jej jasną sierść powoli wlekącą się do domu - No dawaj - ponagliłam.
Gdy tylko pies wszedł do środka pogłaskałam psinkę po pyszczku i zrobiłam względną kontrolę czystości bo bardzo często się zdarzało że Milla wnosiła jakieś błoto lub nie wiadomo co do domu i trzeba było sprzątać. Suczka leniwie udała się na swoje legowisko i legła patrząc brązowymi oczami na mnie.
- No co staruszko ? - zapytałam i pogłaskałam na odchodne psa, ruszając do pokoju.
Usiadłam na łóżku zastanawiając się co zrobić i jedyne co przyszło mi do głowy to pójście się umyć a następnie obejrzenie czegoś na laptopie taty. Co oczywiście też było zabronione. Zapytacie dlaczego? Ponieważ był tam Internet. Tragedia co nie ? Tato z mamą nie chcieli byśmy interesowali się za nadto światem w którym nie żyjemy. Trochę brutale ale cóż takie życie.
Udałam się do łazienki gdzie wzięłam niezwykle długą kąpiel na która nie pozwalało mi zazwyczaj czekające w kolejce rodzeństwo. Mimo wszystko liczyłam po cichu że nagle Scar lub Ronny zapukają mi do drzwi z tekstem " Weź się pośpiesz ! Ciepłą wodę nam wytracisz!". Ale nic takiego się nie stało.
Gdy już ogarnięta do spania i lekko jeszcze mokrymi włosami, owinięta swoim fioletowym szlafrokiem udałam się do sypialni rodziców. Po drodze zahaczyłam o spiżarnię gdzie znalazłam paczkę jakiś ciastek i kilka paczek liofilizowanych owoców. Sypialnia rodziców byłą w nienagannym stanie, pościelone łózko, żadne skarpetki na podłodze - mama jest perfekcjonistką i zawsze goni tatę za zostawianie skarpetek na podłodze. Udałam się do komody gdzie tato zawsze chowa laptopa i zwinnym ruchem ją otworzyłam. Rozejrzałam się po pokoju licząc że wejdzie tato i powie "Co ty tu robisz moja panno?" Ale cóż za szok tak się nie stało.
Ruszyłam do siebie z laptopem pod jedna a jedzeniem pod drugą pachą i rzuciłam wszystko na łóżko. Wgramoliłam się pod kołdrę i chwyciłam za urządzenie uruchamiając je. Na pulpicie pojawiło się konto rodziców zabezpieczone hasłem i nasze na który tak właściwie nie było za dużo plików. Odpaliłam konto rodziców
- Podaj hasło - usłyszałam głos programu. Wpisałam pierwsze co mi przyszło do głowy: 12345678
- BŁĄD! - zabrzęczało urządzenie. Druga próba ABCDEFG - BŁĄD! Czy chcesz podpowiedź ?
- Tak - powiedziałam i to chyba ciut za głośno ale z drugiej strony jak laptop ma mnie posłuchać
- Podpowiedź to rodzina - rozbrzmiał głos z laptopa
- Rodzina, rodzina - myślałam na głos - Inicjały! HSMRS
- BŁĄD! - spróbowałam kolejnych kombinacji z tymi skrótami, z dużej litery, wszystko małe, oddzielone kropkami ale wszystko było znów błędem.
- Czy jest jeszcze jakaś podpowiedź ? - zapytałam choć nie liczyłam że jakąkolwiek dostanę
- Podpowiedź to data - rozbrzmiał ku mojemu zaskoczeniu głos z laptopa
Zatem zaczęłam wpisywać wszystkie daty urodzin, rocznic rodziców. Ostatnią datą którą wpisałam i stwierdziłam że to ostatnia próba byłą data wylądowania na wyspie.
- Hasło poprawne. Zapraszam - patrzyłam w osłupieniu na tapetę taty przedstawiającą nas w ubiegłe święta - Czy pokazać najświeższe widomości panie Holl?
- Tak, proszę - powiedziałam niepewnie a na monitorze pojawiło się kilkanaście okienek z burzliwymi hasłami:
" Porażka Avengers!"
" Zniknięcie połowy populacji"
" Gdzie jest Tony Stark?"
Zaskoczona weszłam w drugi artykuł i uważnie zaczęłam go czytać:
Jak podają nasze źródła grupa super bohaterów stoczyła właśnie walkę z kosmitami na terenie Wakandy. Niestety tym razem zaliczyli fatalną porażkę.
Połowa naszej populacji zniknęła z planety. Jeśli ten problem dotyczy również ciebie za parę dni będzie uruchomiony Komitet Ochrony Ocalałych.
Zaskoczona przeskoczyłam na kolejne artykuły które opisywały ten sam problem. Oparłam głowę o ramę łózka i starałam się powstrzymać łzy. Jednak nie udało mi się to. Moja cała rodzina zniknęła a ja zostałam sama. Nie miałam nikogo. Skuliłam się na łóżku i wtuliłam w pluszaka starając się zapanować nad atakiem paniki. Moi rodzice, rodzeństwo zniknęli. Już ich więcej nie spotkam. Tyle rzeczy miałam im do powiedzenia. Tak dużo przed sobą jeszcze mieli życia.
Płakałam tak długo że ze zmęczenia zasnęłam. Pobudka nie była niczym przyjemnym. Powlekłam się do łazienki gdzie w lustrze zobaczyła jak źle wyglądam. Cienie pod oczami, przekrwione oczy, blada twarz i oczywiście rozczochrane włosy. Nawet nie starałam się ogarnąć. Załatwiłam swoje fizjologiczne potrzeby i udałam się ponownie do łózka. Zaskoczona zobaczyłam że laptop się nie rozładował pomimo całonocnego działania. Pierwsze co wyświetliło się na pulpicie to wiadomość o zgubieniu w kosmosie niejakiego Tonego Starka. Przeczytałam szybko artykuł ale nie miałam zamiaru za bardzo zagłębiać się w życie jakiegoś pseudo bohatera który taki był bohaterski że nie potrafił uratować mojej rodziny.
Gdy tylko zobaczyłam tapetę znów pociekły mi łzy z oczu. Wtuliłam się i zapadłam w swój smutek.
~974 słowa ~
Hej jak wrażenia ?
Gwiazdki mocno motywują <3
Pozdrawiam słońca
CZYTASZ
Not Alone {MCU}
FanfictionKażdy z nas zapewne był w sytuacji w której razu po obudzeniu zamierza iść spać dalej. Jeśli nie to wam nie wierzę. Ja zawszę, odkąd pamiętam mam problem ze wstawianiem, niezależnie co by się działo: wojna, kataklizm, trzęsienie ziemi czy nawet Wiel...