~8~

47 5 0
                                    

Siedziałam na kanapie nerwowo skubiąc skórki. Tak trik nerwowy. Zerkałam co chwilę na Tonego i jego gościa siedzących na werandzie. Wreszcie mężczyźni wstali, podli sobie rękę, po czym blondyn odszedł i po jakimś czasie odjechał. Tony wszedł do domu i nic nie mówiąc udał się do warsztatu. Popatrzyłam na Morgan która oglądała kreskówkę w telewizorze i ruszyłam za wujkiem. Siedział zamyślony przeglądając laptopa.

- Kto to był ? - zapytałam a on zerwał się gdyby zobaczył dopiero teraz że weszłam do warsztatu 

- A to był mój dawny kolega po fachu - powiedział i przeczesał włosy - Sam Kapitan Ameryka 

- Tak też myślałam ale nie byłam pewna - powiedziałam bardziej do siebie - Co chciał?

- Oj sprawy jakieś Avengers - powiedział niezbyt przekonująco

- Nie oszukuj mnie - powiedziałam - Ja wiem że jestem nastolatką ale proszę bądź ze mną szczery

- Molly naprawdę ważną osobą - powiedział - Ja wiem że byś to zrozumiała ale  ja nie chcę dawać ci nadziei

- Nadziei na co ? - drążyłam temat 

- On, Steven powiedział że można odzyskać ludzi których wymazał Thanos - powiedział a ja cieszyłam się że siedzę bo zapewne bym upadła. 

- Ale jak to w ogóle możliwe - powiedziałam - Pięć lat! Tyle czasu minęła o dopiero teraz ktoś na to wpadł? Hej może by tak odzyskać utraconych ? Nie no lepiej poczekajmy szmat czasu żeby ludzie przyzwyczaili się do straty bliskich - odegrałam mini rozmowę sama nie wiem z kim - A potem łup cofnijmy się w czasie zabijmy tego fioletowego stwora i żyjmy dalej niczego nieświadomi.

- To jest jedna z propozycji Kapitana - powiedział Tony 

- Serio ? - zapytałam zaskoczona - Już to widzę nie da się tak o cofnąć w czasie poprzez wymiar kwantowy ale żeby to zadziałało to..- mówiłam już do siebie doskakując do laptopa i prowadząc odpowiednie obliczenia - Jarvis analiza 

- Wczytuje. BŁĄD! Ciało ulegnie rozbiciu na mikro cząsteczki niezdolne do ponownego szczepienia - powiedział android

- Nie uwzględniłaś kostiumu 

- Uwzględniłam - powiedziałam zła 

- Zobacz musi być z materiału zdolnego do rozpadu i ponownego zlania w całość - pokazał na monitorze i wprowadził kilka danych - Jarvis analiza 

- Niskie szanse przeżycia - odezwał się głos 

- To spróbujmy inaczej - zmieniłam kilka parametrów - Analiza 

Próbowaliśmy aż do wieczora ale za każdym razem wyskakiwał jakiś błąd którego nie uwzględniliśmy od zniekształceń do choroby popromiennej aż po najdziwniejsze schorzenia a ostatecznie śmierć. Wieczorem Tony poszedł poczytać Morgan a ja udałam się na przerwę i po kubek ciepłej kawy dla mnie i Tonego. W kuchni spotkałam Pepper

- Co ty znów kombinujesz z Tonym? - zapytała lustrując mnie wzrokiem 

- A nic takiego - powiedziałam bo obiecaliśmy nikomu nie mówić na razie o tym co robimy - Zwykły napływ projektów do głowy 

- Z wami to tak zawsze - powiedziała upijając swoją herbatę - Błagam połóżcie się dziś wcześnie spać 

- Postaramy się - wiedziałam i Pepper też to wiedziała że dzisiaj nie zaśniemy - Dobra ja zmykam na dół 

Ruszyłam na dół i usiadłam do laptopa. Tyle lat i naprawdę nie wpadliśmy na pomysł cofania się w czasie a dopiero teraz ktoś dostał olśnienia? Avengers po prostu się poddali po porażce, nie walczyli. Z moich rozmyślań wyrwał mnie Tony wchodzący do warsztatu. 

- Jedziemy jutro do bazy Avengers - ogłosił a ja spojrzałam na niego 

- Co ? - zapytałam z niedowierzaniem 

- Umówiłem się z resztą że pokarzemy im nasze odkrycia które dzisiaj dokończymy 

- Aha a kiedy się z nimi umówiłeś ? - zapytałam zaskoczona pewnością w głosie mężczyzny 

- No ze Rogersem się tak dogadałem 

- Przecież wtedy jeszcze nawet nie mieliśmy pomysłu! - odparłam oburzona lekkomyślnością słów Tonego 

- No tak ale wiedziałem że coś wymyślisz - powiedział i usiadł obok.

Nic nie odpowiedziałam ale zabrała się do pracy. Koło godziny trzeciej nastąpił wielki postę. Głos Jarvisa powiedział:

- Obiekt przeżyje. Powodzenie misji 99,8%, 0.2% stanowi odchylenie warunkowe podanych obliczeń

Zerwaliśmy się ze swoich foteli i odtańczyliśmy taniec zwycięstwa. Zrzuciliśmy wszystkie dane na dysk i udaliśmy się do łóżek na ostatnie godziny snu. Chociaż jestem pewna że Tony nie mógł zasnąć tak samo jak ja.


***

Podjechaliśmy pod duży hangar z wielkim logiem super bohaterów. Weszliśmy do środka i omówiliśmy dokładnym plan działania. Przeprowadziliśmy dużo analiz i symulacji a żeby w końcu grupa najodważniejszych Avengersów ubranych w śmieszne, szare kostiumy ruszyła by odzyskać kamienie. Ja oczywiście stałam się człowiekiem w centrali i moim zdaniem było otworzenie portalu. Podeszłam ostatni raz z wszystkich i sprawdziłam parametry.

- Powodzenia - powiedziałam i przytuliłam każdego - Natasha wisisz mi sparing pamiętasz ?

- Och jasne tym razem nie dam się pokonać - powiedziała czarna wdowa 

- Uważajcie na siebie - powiedziałam ponownie i wróciłam do starowi - Gotowi ?

- Bardziej nie będziemy - mrukną Tony 

- No to starta za 3...2...1... - wcisnęłam guzik i wszyscy zniknęli - Do zobaczenia za 3...2...1...0 

Tak samo jak szybko zniknęli tak szybko się pojawili. Podbiegłam do nich i na pierwszy żót oka było wszystko w jak najlepszym porządku. Byli lekko przykurzeni ale szczęśliwie trzymali we specjalnych opakowaniach kamienie nieskończoności. Jedyne kogo brakowało to Natashy 

- Clint? - zapytałam klęczącego mężczyznę - Gdzie Nat ?

Wszyscy zwrócili się do nas szukając dziewczyny.

- Ona poświęciła się dla kamienia - powiedział cicho - Dla kamienia dusz. Ja chciałem ale ona, ona mnie po prostu powstrzymała. To moja wina 

Mężczyzna zalał się łzami a ja go przytuliłam również płacząc. Reszta milczała przyswajając smutną rzeczywistość. Nasz żałoba nie trwałą długo bo Bruce nam przerwał

- Zbliża się jakiś obiekt do ziemi - powiedział - Musimy działać 

Podniosłam się i zebrałam wszystkie kamienie ocierając łzy. Tony przerobił swoją rękawicę na zdolną by posłużyć jako rękawica nieskończoności. Pozostawał jednak problem kto ją założy

- To jest wielka moc - powiedziałam podłączając po kolei kamienie - człowiek nie przeżyje tego

- Człowiek nie ale Hulk już tak - powiedział Bruce który niedawno pogodził się ze swoim lokatorem i wiedli symbiotyczne życie 

- Ja nie wiem czy to dobry pomysł - powiedziałam

- Innego nie mamy - zauważył słusznie Thor 

- Kiedy to coś z kosmosu do nas dotrze ? - zapytał Cap 

- Za około 10 minut - oznajmił Bruce - Musimy zaczynać. Dawaj to cudeńko 

Otworzyłam komorę gdzie znajdowała się rękawica i zaleciłam wszystkim cofnięcie się. Tony przywdział zbroję i zasłonił mnie tarczą. Przyglądałam się jak Hulk ubiera rękawicę a po ranieniu i aż po szyję przechodzą mu prądy elektryczności. Mężczyzna wydał krzyk bólu i podniósł rękę. 

Napięcie było ogromne a czas zwolnił. Patrzyłam jak palce Bruce powoli się zbliżają żeby nagle pstryknąć i odmienić bieg historii.


~1083~

Czas na ostateczną bitwę...

Gwiazdki i komentarze motywują :)

Not Alone {MCU}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz