Pędząc samochodem łamaliśmy każde ograniczenie prędkości i chyba każdą zasadę bezpiecznego ruchu drogowego. Gdyby nie sztuczna inteligencja zapewne rozbilibyśmy się o coś lub po prostu kogoś potrącili. Siedziałem w ciszy na tylnym siedzeniu nerwowo skubiąc paznokcie. Zegar wskazywał godzinę szesnastą czterdzieści dwa i trzydzieści pięć sekund. Do deadline Deadpoola zostało nam niespełna dwie godziny a GPS wskazywał jeszcze przynajmniej godzinę jazdy samochodem.
- JARVIS zadzwoń do Nicka - powiedział Pan Stark
- Wybieram numer - rozległ się głos i sygnał nawiązywania połączenia
- Słucham Stark? - rozległ się głos jednookiego
- Namierzyliśmy Molly - powiedział - Miałeś racje stoi za tym ten cały Deadpool
- Wyślij mi lokalizacje a wyślę agentów - powiedział
- JARVIS udostępnij - powiedział Pan Stark do sztucznej inteligencji - Już powinieneś mieć
- Mam - odpowiedział - Jak go znalazłeś ?
- Wysłał nagranie - powiedział zwięźle mężczyzna za kółkiem
- Prześlij mi je - zażądał Fury
- Nie zostawię je dla siebie masz już adres
- Jeśli go złapiemy będzie to dowód na niego. Nie usuwaj go - powiedział mężczyzna po drugiej stronie słuchawki - Wysyłam grupę agentów będą za czterdzieści minut do godziny
- My też tak przyjedziemy - powiedział zerkając na mapę - W kontakcie
Połączenie się zakończyło nastąpiła ponownie głucha cisza przerywana tylko dźwiękami klaksonów i hamulców zza okna.
Wyjechaliśmy z miasta pędząc prostą drogą do Newton. Jest to małe miasteczko koło którego kiedyś był wielka firma produkująca silne środki czyszczące. Jednak ją zamknęli przez wyciek chemikaliów i zatrucie środowiska. Mało osób zostało w skarżonym miasteczku które z roku na rok jeszcze bardziej pustoszało.
- Cokolwiek nas tam zastanie nie możesz się Peter obwiniać - rozległ się głos Pana Holl
- Ale Panie Holl to ja, to moja wina - powiedziałem
- Peter nie możesz się zadręczać - powiedział Pan Stark - Nie mogłeś, nie mogliśmy tego przewidzieć
Nie skomentowałem tego tylko patrzyłem zza okno na migające zarośla. Starałem się nie myśleć ale nie wychodziło mi to. Czułem jak gorące łzy spływają mi po policzku i wsiąkają w krawędź bluzy.
- Panie Stark Nick Fury wysyła wiadomość. Oczytać ? - zapytał Jarvis
- Tak - wydał komendę kierowca
- " Stark jesteśmy na miejscu " - rozbrzmiał głos sztucznej inteligencji - " Deadpool uciekł ale zostawił bardzo dużo śladów. Posłałem agentów żeby go złapali. Dziewczyna żyje "
- Z ile będziemy ? - zapytał starszy z braci
- Już dojeżdżamy jeszcze półtora kilometr - powiedział Stark z napięciem w głosie.
Siedziałem jak na szpilkach szukając wzrokiem jakiegoś dużego hangaru lub wielkiej fabryki. Ujrzałem dość mały blaszany budynek wokół którego walało się dużo złomu i plastiku a przed nim stał Quinjet z logiem TARCZY. Pan Stark zahamował gwałtownie i wyskoczył z pojazdu równie szybko jak jego brat. Wyskoczyłem za mężczyznami i pognałem do drzwi. Otwierając je uderzył mnie szczypiący i drażniący zapach.
- Załóżcie to zanim tu wejdziecie - powiedział jeden z agentów wychodzący ze środka i podający nam maski przeciwgazowe. Założyliśmy i weszliśmy do blaszaka.
Był cały zawalony kanistrami i paletami z dużymi pojemnikami. Panował w nim półmrok. Rozejrzałem się dokładnie szukając potencjalnego zagrożenia ale ostatecznie zauważyłem grupę agentów do której dotarł już Pan Stark z bratem. Starszy przecisną się przez strażników mówiąc że jest ojcem dziewczyny. Podeszłem do kręgu
- ... jest stabilna - mówił stłumiony głos zapewne lekarza klęczącego obok ciała dziewczyny.
- Wynieście ją stąd - zażądał jej ojciec
- Ma liczne obrażenia jeśli ją podniesiemy może być nie ciekawie. Nie mamy sprzętu żeby uratować jej życie - powiedział poważnym głosem mężczyzna.
Spojrzałem na dziewczynę która leżała okryta kocem. Na twarzy miała maskę ale inną niż my bo przyłączona była do niej rurka podająca jej tlen. Wyglądała spokojnie jak gdyby spała i nic się jej nie stało. Oddychała płytko i miarowo a jej serce bił bardzo słabo i powoli. Wsłuchiwałem się w ten rytm aż zdałem sobie sprawę że staje się coraz wolniejszy.
- Jej serce przestaje bić - powiedziałem cicho
- Co mówisz chłopacze ? - zapytał lekarz
- Jej serce bije coraz wolniej - powiedziałem głośniej patrząc mężczyźnie w oczy
- Skąd możesz to wiedzieć? - prychną oburzony jak gdybym podważył jego lekarską teorię
- Słuchaj się go - powiedział Pan Stark kładąc rękę na moim ramieniu - On słyszy więcej niż my
- Zaraz powinien przyjechać sprzęt
- Ile to do cholery ma trwać!? - wybuchł jej ojciec - Tacy z was agenci? Sprzętu nie macie ? To do jakiej wy akcji jechaliście ?
- Dostaliśmy informacje że ofiara raczej nie żyje - powiedział niepewnie lekarz - Nie braliśmy zbędnego sprzętu
- Zbędnego sprzętu!? - krzyczał - Moja córka umiera bo wy nie macie "zbędnego" sprzętu!?
- Proszę się uspokoić - rozległ się dźwięk lądującego helikoptera - Już przyleciał zaraz jej pomożemy
Następne rzeczy działy się szybko. Grupa sześciu medyków wpadła do blaszaka wraz z noszami i torbami ze sprzętem. Kazali się nam odsunąć i jednym ruchem położyli dziewczynę na noszach. Wynieśli dziewczynę z budynku wprost na zachodzące słońce które raziło gdy tylko wyszedłem z budynku. Zapragnąłem usłyszeć jeszcze raz dźwięk bicia dziewczyny więc skupiłem się i słuchałem. Słyszałem wiele serc ale tego jednego nie słyszałem. Zatrzymałem się gwałtownie sprawiając że ktoś na mnie wpadł
- Co jest młody ? - zapytał Pan Stark
- Ona nie żyje - wyszeptałem czując jak łzy napływają mi do oczu
- Co ? - zapytał przerażony
- Jej serce, ja go już nie słyszę - powiedziałem a strumienie łez wylały mi się z oczu. Mężczyzna popatrzył na mnie po czym na ratowników i krzykną
- Puls ! - jeden z ratowników zrozumiał o co chodzi i przyłożył rękę do szyi Molly. Popatrzył na kolegów i przystąpił do resuscytacji.
Obserwowałem jak w amoku jak mężczyzna wykonuje trzydzieści uciśnięć po czym odsuwa się a ciałem dziewczyny strząsa porażenie z defibrylatora. Czynność powtarza aż do momentu aż Pan Stark odsuwa mnie siłą na bo i zamyka w szczelnym uścisku.
- Mamy ją - rozległ się głos ratownika a po nim huk zamykanych drzwi helikoptera i mocny powiew rozkręcanych do lotu śmigieł. Pan Stark dalej mnie trzymał w objęciu i puścił dopiero jak dźwięk helikoptera się oddalił.
- Chodź - powiedział puszczając mnie i ruszył do samochodu - Musimy jechać
Wsiadłem bez słowa a Pan Stark ruszył. Zauważyłem że brakuje jednej osoby.
- Gdzie Pan Holl? - zapytałem drżącym głosem
- Poleciał z Molly. Leci do szpitala w bazie Avengers a my dojedziemy tam później.
- Aha - tylko tyle dałem radę odpowiedzieć patrząc ponownie na migający krajobraz za oknem. Nie powstrzymywałem już szlochu i kątem oka widziałem że Pan Stark też ociera pojedyncze łzy.

CZYTASZ
Not Alone {MCU}
FanfictionKażdy z nas zapewne był w sytuacji w której razu po obudzeniu zamierza iść spać dalej. Jeśli nie to wam nie wierzę. Ja zawszę, odkąd pamiętam mam problem ze wstawianiem, niezależnie co by się działo: wojna, kataklizm, trzęsienie ziemi czy nawet Wiel...