~17~

31 4 0
                                    

Pov. Peter 

Leżałem na łóżku licząc po raz kolejny szczebelki łóżka powyżej. Nie mogłem zasnąć przepełniony emocjami i wydarzeniami sprzed kilku godzin. Nadal czułam przyjemne ciepło w miejscu gdzie Molly się przytuliła i nadal miałem smak jej ust na swoich. Nie wierzyłem że taka dziewczyna jak Molly odwzajemniała moje uczucia. Jest piękna, mądra i niezwykle uparta ale zarazem niezwykle wrażliwa i uczuciowa choć stara się grać twardą.

Leżałem dalej rozmyślając o dziewczynie z którą w sumie to nie wiedziałem na czym stoję. Nie zapytałem się jej o to czy będzie moją dziewczyną ani nic. Usiadłem na łóżku i chwyciłem telefon oczywiście się rozładował. Podłączyłem urządzenie no i niestety musiałem udać się do Molly osobiście. Po cichy bo ciocia już spała zgarnąłem kostium i wyskoczyłem jako spiderman za okno.

Przemieszczałem się pomiędzy ulicami pędząc na obrzeża jednak zachowałem czujność bo kto wie czy nie jest komuś potrzebna teraz pomoc. Bardzo dobrze że to zrobiłem bo po kilku sekundach poczułem mrowienie na karku i wszystko spowolniło. Zauważyłem młodego mężczyznę wjeżdżającego hulajnogą na pasy wprost pod pędząca taksówkę.

Błyskawicznie obniżyłem lot wystrzeliwując sieć w stronę mężczyzny i ciągnąc go do tyłu. Chłopak zachwiał się i poleciał do tyłu upadając na tyłek a jego hulajnoga wpadła pod koła auta. Samochód wpadł w poślizg na częściach zniszczonej maszyny i o mało nie wpadł na kobietę z wózkiem. Swoją drogą co ona robi o pierwszej w nocy na ulicach miasta? Ale nieważne.

Przyczepiając pajęczynę do samochodu a następnie do jednej z lamp zwolniłem tępo z jakim pędził pojazd i obserwowałem jak zatrzymuje się metr od kobiety. Z auta wypadł pasażer który z przerażenie zwymiotował a kierowca skoczył przepraszać wszystkich. Gdy zauważyłem że już im nic nie zagraża ruszyłem w dalszą drogę. 

Gdy byłem niedaleko złapała mnie trema i zatrzymałem się na jednym z dachów budynków. Musiałem sobie ułożyć myśli i wiedzieć co chcę powiedzieć.

- Molli czy zostaniesz...  Nie no zbyt obcykane - powiedziałem przechadzając się po budynku - Molly wiem że wcześniej nie zapytałem, nie to że nie chciałem, nawet bardzo chciałem ale nie wiedziałem jak ... - zacząłem się plątać - Kurde dawaj jesteś spidermanem a nie umiesz dziewczyny zapytać o chodzenie 

- Jeszcze raz - powiedziałem po kilku głębokich oddechach - Molly bardzo mi na tobie zależy i bardzo mi się podobasz. Czy zostaniesz moją dziewczyną ?

- Och oczywiście spiderku - rozległ się głos za mną a ja automatycznie się odwróciłem gotowy do ataku - Choć na buzi buzi 

Za mną parę kroków odemnie stał mężczyzna. To znaczy tak myślę że to mężczyzna bo taki miał głos. Ubrany był w czerwony strój podobny do mojego ale z mnóstwem pasków z przewieszoną różnoraką bronią.

- Czego chcesz? - warknąłem obserwując jak on bawi się nożem przerzucając go z ręki do ręki

- Czy zawsze trzeba czegoś chcieć ? - zapytał ironicznie - Ale tak chcę coś od ciebie 

- Co takiego? - zapytałem bo co taki ktoś może chcieć odemnie - A jak właściwie ci na imię ?

- Prawdziwego imienia ci nie zdradzę bo nie widzę sensu ale na dzielnicy mówią na mnie różnie: morderca, nieśmiertelny dupek, najemnik, Pool ale chyba tak oficjalnie ro Deadpool - powiedział kłaniając się. Poczułem jak włosy stają mi dęba

- Czego chcesz ? - zapytałem starając się nie okazać strach 

- No więc Spider- boy mam taką sprawę - powiedział robiąc krok do przod - Przeszkodziłeś mi ostatni w pewnym zadaniu 

- Niby kiedy ?

- Oh nie udawaj - powiedział chowając nóż do pochwy - Nie przypominasz sobie tego biednego i żałośnie wyglądającego mężczyznę którego uratowałeś z płonącego budynku? 

Popatrzyłem na niego bo nie do końca wiedziałem o kogo chodzi. Faktycznie w budynku był mężczyzna który wyglądał na pobitego i to w jego mieszkaniu wybuchł pożar.

- Widzę że pamiętasz - powiedział Deadpool - Bo widzisz on wisiał mi dość sporo kasy i no niestety biznes to biznes i jak nie masz czym płacić to płacisz życiem. Racja nie dobiłem go tam w mieszkaniu ale liczyłem że ogień go zniszczy a tu niespodzianka 

Powiedział rozkładając ręce i śmiejąc się. Nie do końca wiedziałem co mam robić 

- Pojawiłeś się i uratowałeś - powiedział - Na szczęście już nie żyję jak to mówią zatrucie czadem czy coś. Biedny się udusił 

- Zabiłeś go - powiedziałem niewierząca 

- Tak, zabiłem - powiedział podchodząc jeszcze bliżej - Przeszkadzasz mi w pracy młody. Myślisz że nie wiem kim jesteś? Że pod tą odważną maskę kryje się dzieciak bojący się kumpla ze szkoły. Ja. Wiem. O. Tobie. Wszystko. Rozumiesz? - zaakcentował każde słowo

- Tak - zadrżał mi głos bo wystraszyłem się najemnika 

- Jeszcze raz przeszkodzisz mi w pracy lub cokolwiek mi zrobisz poniesiesz konsekwencje - powiedział stając twarz w twarz ze mną. Był wyższy o kilka centymetrów.

- A co jeśli nie posłucham ? - powiedziałem hardo i nie wiedziałem skąd odemnie bije tyle odwagi

- No to inaczej pogadamy - powiedział i odwrócił się stając na krańcu dachy - Pozdrów ciocię i dziewczynę... Peterze Parkerze.

Po tych słowach skoczył a ja zamarłem. On znał moje imię i nazwisko. Znał moją tożsamość. Bałem się. Strasznie się bałem i to nie o siebie ale o moich bliskich. 

Ruszyłem w kierunku domu Molly ale nie pędziłem do niej. Leciałem po pomoc do Pana Starka licząc że on znajdzie jakieś rozwiązanie i że nie wyrzuci mnie za przeszkadzanie mu w środku nocy

Not Alone {MCU}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz