~26~

30 3 0
                                    

Po kolejny raz przechodziłem przez znienawidzone już szklane drzwi do skrzydła szpitalnego. Pociągnąłem solidny łyk kawy i barkiem popchnąłem drzwi prowadzące do jeszcze bardziej znienawidzonej sali. Na łóżku bez zmian leżała Molly podłączona do urządzeń monitorujący jej stan zdrowia. Popatrzyłem na jej spokojna twarz i jedyne co w niej mi nie pasowało to że była wyraźniej chudsza i zmizerniała oraz biała rurka która doprowadzała czysty tlen do zmasakrowanych płuc dziewczyny. Ku zaskoczeniu wszystkich a w szczególności lekarzy Molly przeżyła noc po operacji oraz kolejne cztery już dni. Jej stan się ani nie pogarszał ani nie polepszał.

Usiadłem na fotelu postawionym niedaleko łózka i zabrałem się za czytanie na głos niegdyś ulubionej książki Molly i Morgan czyli Alicję w krainie czarów. Nigdy nie rozumiałem co dziewczyny w niej widziały bo jest pokręcona i zwariowana ale dopiero gdy kolejny raz ją czytam dociera do mnie jej sens. 

Rodzice Molly po trzech dniach siedzenia przy łóżku córki ustąpili i pozwolili sobie odpocząć.  Umawialiśmy się więc na konkretne godziny by być przy dziewczynie. 

Peter przychodził do niej zawsze po skończonych lekcjach i zostawał aż go nie wygoniłem do spania. On też wymizerniał. Z oczu znikł mu ten typowy dla niego blask. Rzadziej się też uśmiechał a jak już to robił to było widać że na siłę. Z ulic Nowego Jorku znikł też spiderman a chłopak za każdym razem gdy próbowałem go o to wypytać zmieniał szybko temat. 

Skupiłem się na czytaniu zamiast na pędzących mi w głowie myślach.

-" Wszystko jest możliwe, trzeba tylko wiedzieć o sposobach. " - przeczytałem ostatnie zdanie kolejnego rozdziału i zamknąłem książkę. Na okładce wielkimi literami brzmiał napis: "Magiczny świat w którym wszystko jest możliwe."

- Magiczny świat.. - powiedziałem na głos - Patrząc na ten świat nie widzę żadnej magii...

Patrzyłem na unoszącą się i opadającą klatkę piersiową dziewczyny i charakterystyczny syk respiratora wtłaczającego powietrze. Jej oczy były ciągle zamknięte a ja uparcie się w nie wpatrywałem licząc że spojrzą na mnie i uśmiechnie się.

Od drzwi dobiegło ciche stukanie i po chwili do sali wślizgną się Peter kładąc po cichy plecak szkolny na podłogę tak jak gdyby bał się że obudzi Molly.

- Dzień dobrzy Panie Stark - powiedział do mnie i spojrzał na Molly - Hej Moll

- Hej Młody co ty już po lekcjach ? - zapytałem dodając po chwili - Tylko nie mów że uciekłeś z lekcji 

- Nie spokojnie odwołali mi ostatnią godzinę - powiedział - Mogę Panu udowodnić 

- Wierzę ci - powiedziałem zgodnie z prawda bo wiedziałem kiedy dzieciak kłamie. Nie umie tego robić - Jak tam w szkole ?

- Dobrze - powiedział siadając na fotelu obok - Trochę nudno bez niej 

- Nie wątpię - powiedziałem podążając za wzrokiem nastolatka który wpatrywał się w dziewczynę - Idę rozprostować kości jak już jesteś 

- Jasne - spojrzał szybko na mnie i wrócił wózkiem do chorej

- Możesz jej poczytać jak chcesz - podałem mu książkę 

- Dlaczego ta ? - zapytał obracając przedmiot 

- Bardzo ją lubiła - powiedziałem wstając - Wiesz magiczna, nieoczywista i nierealna 

- Nigdy jej nie czytałem - nastolatek z uwagą przeczytał opis książki - Wydaje się skomplikowana 

- Wszystko jest skomplikowane Młody - powiedziałem tarmosząc mu włosy i kierując się do wyjścia. Nastolatek milczał ale gdy już miałem przekroczyć próg gwałtownie się odwrócił

Not Alone {MCU}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz