pov. Peter
Nie odczuwałem braku choćby kropli krwi która aktualnie wpływała do żył Molly. Patrzyłem jak ostatnie mililitry życiodajnej cieczy znikają w zgięciu łokcia dziewczyny. Staliśmy wszyscy wokół łóżka licząc na jakieś spektakularne powstanie dziewczyny. Wyobrażałem sobie jak wstaje i patrzy na mnie a później się uśmiecha a ja całuję ją w usta przepraszając i mówiąc jak ją kocham.
Nic jednak się nie stało. Molly leżała dalej a maszyny pikały takim samym rytmem jak wcześniej. Usłyszałem głośno wypuszczane powietrze z ust Pani Holl. Kobieta odepchnęła się od męża i opuściła salę a on ruszył za nią. Popatrzyłem za nią i mój wzrok napotkał twarz Pana Starka a na niej wypisany był zawód.
" Zawiodłem ich " - pomyślałem - " Kolejny raz ich zawodzę "
Zwiesiłem głowę i popatrzyłem na swoje znoszone trampki które powinienem wymienić już sezon temu. Oderwałem wzrok od butów i spojrzałem na Shuri która zawzięcie coś kreśliła w swoim zeszycie zerkając co chwile na dziewczynę. Do sali ponownie weszła matka dziewczyny i jej ojciec. Kobieta odezwała się przerywając cisze
- Zadecydowaliśmy - przełknęła ślinę - Zadecydowaliśmy że trzeba.. - głos jej się załamał
- Trzeba ją odłączyć - dokończył mężczyzna przytulając żonę - Musimy się z nią pożegnać
- Błagam Harold.. - powiedział cicho Pan Stark
- Wiemy że to ciężkie ale musimy dać jej odejść - powiedział poważnie mężczyzna - Nie chcę żeby cierpiała
- On nie... - głos Pana Starka się załamał - Daj jej czas
- Zadzwoniliśmy po jej rodzeństwo - powiedziała kobieta - Wieczorem pozwolimy jej odejść
Ze łzami w oczach wybiegłem z sali. Czułem jak łzy ściekają mi z policzków. Biegłem labiryntem korytarzy w bazie Avengers którą niedawno odbudowano po ataku Thanosa. Poczułem powiew świeżego powietrza uderzającego mi w twarz a promienie południowego słońca poraziły w oczy.
Ruszyłem dalej szybkim krokiem nie starając się już ocierać łez i pohamowywać łkania.
- " Nie może umrzeć. Nie może. Ja bez niej umrę. Ona ma całe życie przed sobą. Dlaczego? "
Zadręczałem się w myślach przywołując wszystkie wspólne momenty. Każde wyjście do cukierni, na kawę, każdą wspólną lekcję i przerwę. Nasz pierwszy pocałunek. Emocje. Wszystko.
Przytłoczony tym wszystkim nogi się podemną ugięły i opadłem na klęczki na miękkiej trawie. Chełstami łapałem powietrze nie tłumiąc mojego płaczu. Nie obchodziło mnie czy ktoś mnie zobaczy. Usiadłem wtulając twarz w kolana a palce we włosy. Myślałem i rozmyślałem aż usłyszałem głos cioci i poczułem jej ciepłą rękę na ramieniu
- Skarbie - powiedziała spokojnie gładząc moje plecy - Już dobrze Peter. Wszystko będzie dobrze
- Nic nie będzie dobrze - powiedziałem odwracając twarz do smutnej cioci
- Słońce przytul się - rozłożyła ręce a ja wtuliłem się w nią. Pachniała jak zawsze lekko konwaliowo.
- Oni nie mogą - wyszeptałem - Nie mogą
- Kochanie tak dla niej będzie lepiej - powiedziała ciocia całując mnie w głowę - Nie chcesz żeby cierpiała prawda ?
- Nie chce. Ja ją kocham
- Wiem, kochanie wiem - rozpłakałem się jeszcze bardziej a ciocia tuliła mnie szepcząc mi pocieszające słowa. Gdy już się uspokoiłem spostrzegłem że przesiedzieliśmy tak prawe dwie godziny. Nastał moment w którym powinienem pójść się pożegnać.
- Musimy iść prawda? - zapytałem chodź znałem odpowiedź
- Jesteś gotowy ? - odpowiedziała pytaniem
- Nigdy się nie jest gotowym na czyjąś śmierć - powiedziałem podnosząc się i pomagając cioci
- Jesteś taki mądry - przytuliła mnie ostatni raz i ruszyliśmy do bazy.
Całą drogę pokonaliśmy w ciszy. Starałem się ułożyć jakąś mowę pożegnalną ale nie mogłem. Nie umiem się żegnać.
W poczekalni siedziało już całe rodzeństwo Molly które zapłakane tuliło się do matki i ojca który starał się nie rozkleić. Z sali dziewczyny wyszedł Pan Stark z rodziną dając mi znak że mogę wejść.
Wszedłem do znienawidzonej sali i wiedziałem że będzie to trudniejsze niż mi się zdawało. Usiadłem na łóżku dziewczyny i złapałem z jej białą rękę.
- Hej Molly... - pierwsze słowa przeszły mi z trudem przez gardło
CZYTASZ
Not Alone {MCU}
FanfictionKażdy z nas zapewne był w sytuacji w której razu po obudzeniu zamierza iść spać dalej. Jeśli nie to wam nie wierzę. Ja zawszę, odkąd pamiętam mam problem ze wstawianiem, niezależnie co by się działo: wojna, kataklizm, trzęsienie ziemi czy nawet Wiel...