Po kilku godzinach lub dniach musiałam wstać coś zjeść i nakarmić zwierzęta. Niechętnie i z lekkim bólem zależnych mięśni zeszłam na dół. Od razu przybiegła do mnie Milla która ewidentnie musiała wyjść i się załatwić. Wypuściłam ją po czym nasypałam jej karmę do miski. Sama udałam się do kuchni i zabrałam za robienie grzanek oraz uruchomiłam kawiarenkę rodziców żeby wreszcie móc legalnie spróbować kawy. Okazała się tak samo cudowna jak pachniała.
Gdy zjadłam i wypiłam poszłam na szybki prysznic po czym się ogarnęłam nie przypominając już tego zombie którym byłam przed chwilą. Sprawdzając datę na kalendarzu zauważyłam że odcięta od świata byłam tylko dzień i kilka godzin bo właśnie dochodziło południe. Ruszyłam więc nakarmić naszą a tak właściwe to już chyba moją hodowlę którą odziedziczyłam wraz ze śmiercią rodziców. Zwierzęta były w świetnym stanie i nie zauważyły tego co się wydarzyło zaledwie dwa dni temu. Szybko je oporządziłam i ruszyłam do domu. Pogoda była niezwykle ładna: słońce świeciło jasno a na niebie nie było żadnej chmurki. Idealna na wspólną zabawę z rodzeństwem.
W domu zajrzałam do lodówki i zauważyłam gotowy obiad który jeszcze przygotowała mama. Wstawiłam jedną porcję do mikrofali i w czasie kiedy jedzenie się grzało poszłam po laptopa na górę. Znosząc go musiałam wpisać ponownie hasło co spowodowało że mało co nie spadłam ze schodów. Położyłam laptop na blacie i wyjęłam obiad z urządzenia.
- Witam panie Holl - powiedziała sztuczna inteligencja - W czym mogę pomóc ?
- No więc - powiedziałam nie pewnie bo gadałam właśnie z laptopem - Wyświetl mi informacje o tym czymś tej no organizacji co ratuje ludzi
- Czy chodzi Panu o Nato ?
- Nie no to co utworzyli dla ocalałych
- KOO - zapytał laptop
- Tak chyba o to chodzi - powiedziałam patrząc na migające kropki które podskakiwały przy każdym moim słowie
- Organizacja została założona w tym roku na mocy prawa stanów zjednoczonych, mająca na celu pomoc osobom dotkniętym przez nagłe kataklizmy i działania grupy Avengers ... - laptop dalej czytał formułkę jak z Wikipedii
- Daj mi konkretne danę żeby się z nimi skontaktować - wydałam polecenie
- Czy mam zadzwonić do szefa KOO?
- Nie nie dzwoń do żadnych szefów ! Nie ma jakiegoś oddziału ratunkowego ?
- Oczywiście już łączę - rozległ się dźwięk wybierania numeru
- Przerwij to ! Ja chcę tylko numer
- Proszę wybaczyć - powiedziała sztuczna inteligencja - 123-321-457 oto numer do oddziału ratunkowego KOO. Jest to numer darmowy o całodobowym działaniu.
- Dzięki - powiedziałam zdając sobie sprawę że serio zaczynam wariować bo gadam z laptopem. Muszę się przewietrzyć.
Tak też zrobiłam. Udałam się na moją ulubioną skałę z której rozpościerał się widok na małą zatokę i na piękne, błękitne morze. Patrzyłam tak ale po czasie przymknęłam oczy delektując się promieniami słońca. Liczyłam że wyjdzie mi więcej piegów które mama określała jako pocałunki słońca.
Siedziałam tak dłuższą chwilę gdy nagle poczułam coś wilgotnego i śliskiego na mojej łydce. Zignorowałam ale lekko trzepnęłam nagą dalej delektując się słońcem. Jednak uczucie nie minęło a wręcz miałam wrażenie że pełznie dalej. Zirytowana zmieniłam pozycję w jakiej siedziałam i to był błąd. Poczułam ból w łydce że aż krzyknęłam a moim oczom ukazał się wąż wbity w moją nogę. Zwierzę zostało przeze mnie ściśnięte i ukosiło mnie. Oderwałam go i wyrzuciłam jak najdalej uciskając ranę która strasznie pulsowała.
CZYTASZ
Not Alone {MCU}
FanfictionKażdy z nas zapewne był w sytuacji w której razu po obudzeniu zamierza iść spać dalej. Jeśli nie to wam nie wierzę. Ja zawszę, odkąd pamiętam mam problem ze wstawianiem, niezależnie co by się działo: wojna, kataklizm, trzęsienie ziemi czy nawet Wiel...