~3~

69 9 0
                                    

Miarowe pikanie dotarło do moich uszu. Przez chwilę ignorowałam ten dźwięk jednak z każdą sekundą stawał się bardziej irytujący do tego stopnia że miałam ochotę wstać i rozwalić to cos co tak tyka. Zebrałam całą drzemiącą we mnie siłę i otworzyłam oczy jednak tak samo szybko je zamknęłam bo jasne światło mnie oślepiło. Po chwili powoli zamrugałam przyzwyczajając oczy do jasnego i nienaturalnego światła. Rozejrzałam się po pomieszczeniu - ewidentnie nie był to mój dom ale raczej jakiś szpital a bardziej sala szpitalna z jasnymi lampami przy suficie. 

Popatrzyłam na swoją rękę w której tkwił wenflon z rurką która doprowadzała jakąś żółtawą substancję do mojego organizmu. Najdelikatniej jak umiałam wyjęłam igłę z ręki i kilka jakiś dziwnych nalepek znajdujących się na mojej klatce piersiowej. Po tej czynności rozległ się donośny dźwięk alarmu od którego od razu rozbolały mnie uszy. Już po kilku sekundach wycia alarmu do sali wpadło dwóch mężczyzn w kitlach  z wyraźnym przerażeniem na twarz. Jednak gdy mnie zobaczyli wyraźnie się uspokoili. Jeden  z nich podszedł, wyłączył urządzenie i zapanowała idealna cisza.

- Witaj Molly, jestem Bruce Banner i to ze mną rozmawiałaś - powiedział mężczyzna bardzo przyjaźnie wyglądający z twarzy - Pozwolisz że sprawdzimy twój stan zdrowia po wybudzeniu ? 

Pokiwałam głową a lekarze wykonali kontrolne badania. Byli niezwykle delikatni. 

- Wszystko jest w porządku. Przeżyłaś wstrząs od ukoszenia i to naprawdę cud że udało nam się ciebie uratować. Jednak zostawię cię jeszcze na dobę obserwacji a później zastanowimy się co dalej - mężczyzna uśmiechną się i skierował do wyjścia.

- Dziękuje - powiedziałam lekko chrapliwie i uśmiechnęłam się do lekarza - Dziękuje za ratunek

- To moja praca - powiedział - Gdybyś czegoś potrzebowała to jestem do usług 

Po tych słowach wyszedł a ja zostałam sama . Leżałam jeszcze przez chwilę ale zaczęłam strasznie się nudzić więc niepewnie wstałam. Spojrzałam na opatrunek na łydce i niepewnie stanęłam na nogę. Nie bolało. 

Ubrana byłam w szpitalną koszulę która sięgała mi do kolan. Rozejrzałam się po pomieszczeniu szukając swoich ubrań lub czegokolwiek w zamian. Zauważyłam na krześle zawiniątko do którego podeszłam i okazało się to zestawem dresowym w kolorze grantowym. Chwyciłam ubrania i ruszyłam do drzwi którymi nie wyszedł lekarz więc liczyłam że to łazienka. Nie myliłam się, byłą to mała ale nowoczesna łazienka z prysznicem. Znajdowały się w niej produkty do mycia i zastaw ręczników.  Nie byłam pewna czy mogę moczyć opatrunek więc zadowoliłam się tylko punktowym przetarciem ciała mokrym ręcznikiem oraz dokładnego umycia włosów. 

Ubrałam się w znalezione ubrania które były ciut za duże. Granatowa bluza miała na plecach wyszytą literkę A która wyglądała jak jakieś logo chociaż nigdy takiego nie widziałam. Spodnie niestety spadały i musiałam bardzo mocno zaciągnąć sznurki w pasie a nogawki podwinąć.  W zestawie była jeszcze czysta bielizna i skarpetki w oryginalnym opakowaniu więc musiały być kupione specjalnie dla mnie.  Ogarnięta wróciłam do pokoju w którym nikogo nie było. Zaścieliłam łózko i podeszłam do okna. Za nim zauważałam plac albo bardziej parking a w dali zarys drzew. 

Należę do ludzi czynu więc siedzenie w pustym pokoju jest nie dla mnie dlatego niepewnie wyszłam na korytarz. Był on długi i zakończony dość sporym oknem przy którym siedział ktoś na wózku inwalidzkim. Niepewnie rozejrzałam się i ruszyłam w jego kierunku mijając drzwi prowadzące zapewne do innych sal szpitalnych.

Podeszłam do mężczyzny i spojrzałam na widok za oknem. Był o wiele ładniejszy niż mój z pokoju. Przedstawiał ogród który był zadbany i alejkę młodych drzew chyba dębów. Podziwiając widok zapomniałam o mężczyźnie który przyglądał mi się od dłuższego czasu. 

- Ładny widok?  - rozbrzmiał głos na który mimowolnie wzdrygnęłam i popatrzyłam na mężczyznę. Był wychudzony i widać było że u fryzjera był dawno. W oczach można było dostrzec ogromny smutek i poczucie winy. Przyglądał mi się uważnie ale nie powtórzył pytania.

- Tak, o wiele ładniejszy niż w sali - powiedziałam wracając do widoku za oknem

- O tak, nigdy nie przykładałem wagi do widoku z pokoju szpitalnego a teraz dostrzegam jak ważny on jest - powiedział z nutką melancholii w głosie - Jak się nazywasz ?

- Molly - powiedziałam - Molly Holl. A Pan?

- Nie znasz mnie ? - zapytał - Albo nie poznajesz - zaśmiał się nerwowo - Tony Stark 

Spojrzałam na mężczyznę zaskoczona.

- Ja przepraszam bo to ja do Pana zadzwoniłam i tylko ten numer z listy taty był jakiś normalny ja naprawdę przepraszam ja mogę wrócić na wyspę bo ja nie chce ...

- Hej spokojnie i powoli - powiedział mężczyzna - Wiesz skąd maił mój numer twój tato

- Nie znalazłam go na laptopie 

- Ciekawe - powiedział pod naosem mężczyzna - Skąd byłaś na tej wyspie ?

- Ja tam mieszkałam - zdziwiona twarz mojego rozmówcy sprawiła że kontynuowałam - Mieszałam tam z rodzicami i dwójką rodzeństwa. Rodzice zamieszkali tam około 20 lat temu ale nigdy nie mówili dlaczego i co ich do tego skłoniło. Oni zniknęli - powiedziałam ciszej 

- Przepraszam - nie rozumiałam dlaczego mnie przeprasza - Zwaliliśmy tą sprawę z Thanosem

Nic nie odpowiedziałam i zaległa głucha cisza która przerwał Stark.

- Możesz tu zamieszkać albo znajdę ci jakiś dom dla dzieci by jakkolwiek odpokutować to co zrobiłem to co jako Avengers zrobiliśmy tobie i twoje rodzinie. Zdaję sobie sprawę że jesteśmy obcymi ludźmi ale przyjmij moją pomoc.

- Zastanowię się co zrobić ale proszę się nie winić. Czasu się nie cofnie i wszystkich których straciliśmy możemy tylko wspominać. Pan też kogoś stracił prawda?

- Tak, straciłem młodego - powiedział szarym głosem - Był, on był dla mnie jak syn a ja go zawiodłem. 

- Współczuję straty - zapanowała znów cisza - Znał pan mojego ojca ?

- Nie, nie wydaje mi się - odpowiedział - Znałem kiedyś niejakiego Harolda ale o innym nazwisku i to lata temu. Jeśli zgodziła byś się tu mieszkać to razem rozwiązalibyśmy tą sprawę 

Nic na to nie odpowiedziałam bo nie nie wiedziałam co. Zamieszkać z obcym człowiekiem czy zaryzykować i zamieszkać z obca rodziną zastępczą? Musiałam to przemyśleć. 

- Rozważę to ale dziękuję za rozmowę i mam nadzieje że do zobaczenia za jakiś czas - po tych słowach odwróciłam się i wróciłam do pokoju by w spokoju pomyśleć o swoje przyszłości


~1007~

Komentarze i gwiazdki mile widziane :)

Not Alone {MCU}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz