~29~

47 3 0
                                    

- Nie, nie, NIE! Nie odłączajcie mnie! - krzyczałem słysząc słowa rodziców - Błagam

Nie chciałam umierać chodź czułam że za niedługo zabraknie mi tlenu. Że zabiorą to życiodajną rurkę z mojego gardła a moje płuca się wyłączą.

- Porusz się - mówiłam do siebie - No dawaj Molly ! Dawaj! Jeden ruch. Otwórz oczy. No dawaj! 

Nie udało mi się ruszyć nie miałam kontroli. Mogłam tylko słyszeć i czuć jak ktoś łapie mnie za dłoń czy głaska po twarzy. 

Było cicho. Zbyt cicho jak na zgiełk który przed chwilą panował. Jednak nie trwał długo albo tak tylko mi się zdawało.

- Cześć Molly - rozległ się głos mamy -  To ja twoja mama. Nie wiem czy mnie słyszysz skarbie...

- Mamo słyszę cię ! Błagam nie odłączaj mnie !

- ... muszę się z tobą pożegnać - głos jej się załamał - Jesteś moim skarbem i będzie mi ciebie brakowało. Twojego uśmiech, łez, humorków. Kocham cię najbardziej na świecie i obiecuje że kiedyś tam w niebie się spotkamy

Poczułam jak mama składa mi całusa na czole a mi chciało się płakać ale łzy nie leciały. 

- Dzieci chodźcie - zawołała w przestrzeń - Musicie się pożegnać z siostrą 

- Mollys kocam cie ...- rozległa się głos Rona

- Ja też cię kocham braciszku 

- ... jak wrócis do domu dam ci moje zabafki - powiedział - Ostatnio ciocia Pepper mi dala. Spodoba ci sie 

- Słońce ona już nie wróci do domu - powiedziała z daleka mama 

- Wluci mamo to jes Holly najdzielniejsa dziewczyna na swiecie - pięciolatek przytulił się do mnie. Nie rozumiał nic co się działo. Jest za mały.

 - Siostra wiesz że cię kocham - usłyszałam głos Skarlet która szeptała mi na ucho - Będzie mi ciebie tak bardzo brakować..

- Mi ciebie też siostra  

- ... kto mi będzie dawał rady odnośnie chłopaków ? - zapytała śmiejąc się nerwowo - opiekuj się nami tam na górze 

Ból rozrywał mi każdą komórkę ale nie był to ból spowodowany obrażeniami tylko smutkiem. Tak wielkim że nie mogłam go znieść. Próbowałam się podnieść i powiedzieć że żyję i mam się dobrze ale nie mogłam. Za cholerę nie mogłam. Leżałam i czekałam aż każdy się pożegna żeby odejść z tego świata.

- Rybko  - rozległ się bas taty - Nie umiem się żegnać ale wiedź że będzie mi ciebie brakować. Jesteś moim marzeniem tak samo jak twoje rodzeństwo. Moim skarbem...

Wyłam z bólu nie mogąc już nic usłyszeć. Bolała mnie niemoc. Bolała mnie dusza. Bolało mnie wszystko. Z otchłani mojego cierpienie wyrwał mnie ukochany głos wujka.

- Molly przepraszam że nie mogłem cię uratować. Że to moja wina...

- Nie twoja wujku 

- Nauczyłaś mnie jak to jest nie być egoistą. Wtedy w szpitalu pierwszego dnia jak się poznaliśmy nie wiedziałem że będziesz dla mnie tak ważna i że będę musiał się żegnać. Liczyłem że za parę lat zaprosisz mnie na wesele z Parkerem - zaśmiał się  - Pasujecie do siebie. A ja kazałem mu cię ignorować...

- Co? 

- Bałem się że cię narazi na zło ale jak widać to nie podziałało. Mogliście być szczęśliwi teraz na dachu jakiegoś budynku ale ja to zawaliłem. Przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam 

Słyszałam jak płaczę i całuje mnie w czoło gładząc włosy. 

- Kocham cię i do zobaczenia 

- Kocham cię. Nie pozwól mnie odłączyć. Błagam - ale drzwi już trzasnęły za  wychodzącym mężczyzną 

Leżałam pogrążona w ciszy którą przerwał głos na który czekałam. Na który czekałam każdego dnia by usłyszeć jak mu miną dzień w szkole, o tym jak bardzo tęskni. Głos mojego Pajączka 

- Hej Molly nigdy nie chciałem przeprowadzić z tobą takiej rozmowy - wyobraziłam sobie jak właśnie przeczesuje swoje lekko przydługie włosy i odchyla się na fotelu - Każą mi się żegnać a ja nie chce...

- Ja tez nie chce Peter 

-... Nie rozumiem dlaczego nie dają ci szansy - wzdycha - moja krew jest teraz w tobie i może trzeba czasu żeby działała...

- Nie wiem. Nie czuje się inaczej 

- Ja nie mam prawa głosu. Jestem, jesteśmy tylko nastolatkami. Młodymi nastolatkami. Dlaczego nie jesteśmy teraz w kinie albo w cukierni? Obserwował bym jak się cieszysz kiedy barista robi twoją czarną kawę. Jak w uroczy sposób oblizujesz się z lukru. Tęsknie za barwą twojego śmiechu, głosu. Tęsknie za twoimi humorkami i tym jak się wzruszasz na filmie ale starasz się grać twardą. Pokochałem cię od pierwszej minuty w jakiej cię zobaczyłem. Tam na polu bitwy gdy ściskałaś tą przeklętą rękawice - chłopak zaśmiał się melodyjnie - Jesteś taka piękna i mądra. Żałuję że ci wcześniej tego nie powiedziałem ale kocham cię....

- Ja ciebie też 

- ... Kocham cię i zawsze będę i obiecuję że kiedyś spotkamy się nie wiem jeszcze kiedy i gdzie dokładnie ale obiecaj mi że na mnie poczekasz 

- Obiecuje 

Czułam jak chłopak gładzi moja twarz i pociąga nosem zapewne płacząc. Ja tez płakałam ale wewnętrznie. Poczułam jednak jak spod mojej powieki wycieka kropelka łzy. Nie mógł tego zauważyć i nie winię go. 

W pomieszczeni zaszumiało od kilu głosów. Już nie czułam rąk Petera ani jego obecności. 

- Jesteście państwo pewni ? - rozbrzmiał głos którego nie znałam 

- Nie, nie, nie, nie, błagam, nie, ja nie chcę umierać 

Poczułam ostatnie wtłoczone powietrzę. Ostatnią dawkę tlenu. Dźwięk maszyn ucichł. Słyszałam tylko niewyraźnie bicie mojego serca które z każdym uderzeniem biło wolniej i słabiej. 

- Nie no dawaj. Pracujcie płuca, no wdech dawaj - zmusiłam cały swój organizm do mobilizacji. Ostatnie cząsteczki energii skierowałam wprost do mięśni i przepony by wziąć kolejny oddech. By sięgnąć po życie. Czułam jak rura w moim gardle blokuje mi dostęp do tlenu.

Not Alone {MCU}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz