Jak na kogoś kto sieje postrach w ludziach, samym tylko wspomnieniem jego imienia, to jest naprawdę zabawną osobą. Dawno już tak dużo się nie śmiałam. Wręcz przepuchlina mnie bolała. Za pewne była to zasługa naszego podobnego poczucia humoru. Który był czarny z nutką ironii. Kto by pomyślał, że oboje lubimy naśmiewać się z innych ludzi.
Wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć, w końcu muszę zabrać się do pracy. Dlatego nie tracąc ani chwili dłużej włączyłam wiadomość od Eks.
Od razu zabrałam się do czytania dokładnych informacji o Nicku. Od razu zanotowałam sobie o której i gdzie codziennie kupuje kawę. W końcu musimy się gdzieś "przypadkiem" spotkać. Istotne też było jego hobby, które na moje nieszczęście było niezbyt interesujące, bo choć rozumiem, aby ktoś lubił grać w gry komputerowe, to jego zachowanie w nich było dziecinne. W końcu Eks dokładnie opisał mi jakich słów używa do obrażania dzieci, bo to głównie one są graczami. Nie rozumiem jak komuś może to sprawiać frajdę. Jednak przynajmniej wiem, że jest impulsywny, a ilość byłych żon świadczy o tym, że łatwo go będzie uwieść.
Postanowiłam zaplanować możliwe scenariusze, jak powinno przebiegać to spotkanie. W końcu nie mogę pozwolić sobie na błąd w tak ważnej sprawie. Zwłaszcza, że nie mamy pewności, czy ktoś nie zacznie sypać.
Oczywiście ciężko by było powiązać mnie i Lucasa ze sprzedażą narkotyków, co nie zmienia faktu, że jest to możliwe. A ja nie mogę trafić do więzienia, zwłaszcza po poznaniu plotek co się tam wyprawia.
Zwłaszcza tych dla kobietach. Liczne nadużycie wobec więźniarek i brak dostępu do podstawowych przyborów kobiecych jak chociażby podpasek. Aż wzdrygnęłam się na samą myśl jakie mają sposoby, żeby sobie z tym niedogodnieniem radzić.
Kiedy po kilku godzinach miałam zaplanowane jak poprowadzić jutrzejszą rozmowę, aby była na moją korzyść, postanowiłam się przejść. W końcu szkoda by było nie skorzystać z tak pięknej pogody. Pora rozprostować kości. Po chwili byłam już ubrana w wygodne spodnie i moją ulubioną bluzę.
Po zamknięciu drzwi na cztery spusty, ruszyłam w stronę schodów. Jakoś nie przepadam za windami. Oczywiście się ich nie boję, po prostu im nie ufam.
W momencie kiedy wyszłam z budynku, wzięłam głęboki oddech i ogarnęło mnie szczęście. Zwłaszcza, że rzadko mam czas dla siebie, zazwyczaj ktoś coś ode mnie chce.
Skierowałam swoje kroki w stronę parku, do którego dotarłam już w niecały kwadrans. W parku, jak to bywa w niedzielę po południu, było mnóstwo ludzi. Choć nie lubię zbytnich tłumów, to uwielbiam ich obserwować. Zwłaszcza w tak zróżnicowanym środowisku.
Na placu zabaw bawiły się dzieci, a ich opiekunki bardziej zajmowały się sobą niż nimi. Nawet nie chce mi się liczyć ilu biegaczy i rowerzystów mnie minęło. Za to staruszkowie w większości na ławkach dokarmiali ptaki.
Nie wiele za to spacerowało pełnych rodzin, zazwyczaj była sama matka albo ojciec. No cóż najwyraźniej dla niektórych bliscy nie są priorytetem. Jak ktoś kiedyś powiedział doceniamy coś dopiero, kiedy to stracimy. Za jakiś czas będą żałować wyboru najistotniejszej wartości, którą się kierowali. Jednak w tedy bardzo możliwe jest, że będzie za późno, aby to zmienić.
Kiedy usiadłam na jednej ławce z której miałam doskonały widok na sporą grupę ludzi. Zaczęłam ich obserwować, mój wzrok przyciągnęła para, która wyglądała na zakochanych. Szli trzymając się za ręce i szeptali do siebie czułe słówka, sądząc po ich minach. Aż nie dobrze mi się zrobiło od nadmiaru słodkości.
Jednak zauważyłam dwie ciekawe rzeczy, co zachęciło mnie do dalszego ich obserwowania. Tym przedmiotem była bransoletka z napisem na serduszku. Dziwnym trafem kobieta, która miała identyczną biżuterię szybkim, energicznym krokie, a co na ze wściekłym wyrazem twarzy szła w ich kierunku.
O czyżby, ktoś działał na dwa fronty, to zazwyczaj źle się kończy. Zwłaszcza jak ktoś nie działa zbyt mądrze i jest zbyt pewny siebie. Tak jak się spodziewałam mężczyzna był zdrajcą. Choć ledwo powstrzymałam napad śmiechu, kiedy dwa razy dostał w twarz w to samo miejsce. Na pewno zostanie ślad.
Obróciłam głowę w prawą stronę i dostrzegłam mężczyznę w garniturze, który krzyczał na nastolatka, który zabrudził go lodami o smaku czekoladowym. Ja tam wolę śmietankowe lub waniliowe. Nie mogłam patrzeć jak ten bezczelny typ wyżywa się na słabszym i mniej pewnej siebie osobie, dlatego kiedy skończył krzyczeć i wyraźnie się gdzieś śpiesząc szedł w moim kierunku, wstałam i specjalnie na niego wpadłam.
- O ale ze mnie niezdara, bardzo pana przepraszam. - odparłam miłym głosem, ten tylko na mnie warknął i mówił o tym jak bardzo jest spóźniony na spotkanie.
Ewidentnie gość zdobył swoją tzw. wymarzoną pracę i myśli, że jest nie wiadomo kim. Przydałoby mu się wrócić na ziemię. Miał szczęście spotkać mnie, więc z chęcią mu zapewne mocne zderzenie z rzeczywistością.
Ciekawe kiedy zorientuje się, że nie ma zegarka. No cóż nie wygląda na zbyt drogi, wygląda jak podróbka wartka kilka dolarów. Na tym w końcu się znam, nie pierwszy raz coś zwinęłam. Zawsze to jednak cios w dumę. W końcu nikt nie lubi, kiedy się go okrada.
Idąc do wyjścia, minęłam śmietnik do którego go wyrzuciłam. Z uśmiechem skierowałam się do kawiarni, w której jutro zrobię swoje przedstawienie. Jej wnętrze wyglądało zwyczajnie i w ogóle nie zachęcało do kupienia czegokolwiek. No cóż praca to praca, czasem trzeba zmusić się, aby coś zrobić.
- Dzień dobry poproszę gorąca czekoladę.
- To kawiarnia tu piję się kawę. - spojrzała na mnie z pogardą, a ja zacisnęłam zęby, żeby nie powiedzieć nic wrednego, w końcu jutro muszę tu wrócić. - Poza tym mówi się kubek z gorącą czekoladą.
- Przepraszam mój błąd. Poproszę w takim razie czarną kawę z mlekiem. - ta tylko prychnęła na moje słowa i zaczęła szykować mój napój. Kiedy go odebrałam, usiadłam do stolika na końcu pomieszczenia. Kiedy posmakowałam napoju ledwo powstrzymałam się przed jego wypluciem. Woda z której ją zrobiła na pewno była wielokrotnie gotowana, poza tym mleko na pewno nie jest świeże. Ewidentnie jest dawno po terminie.
Jeśli robią taka okropną kawę, to klientów przyciągają tu tylko te niskie ceny. Choć jak na mój gust za takie obrzydlistwo to i tak wygórowana cena.
Po kilku minutach wstałam i wyrzuciłam to coś do najbliżej stojącego pojemnika na śmieci. Po tak ciekawym dniu, poszłam w stronę domu, chociaż jutro to dopiero będzie zabawa.
N.A.R.A

CZYTASZ
Nie Przegrywam #1 [ZAKOŃCZONA]
RomanceSilvia razem z bratem odbili się od dna i stopniowo pieli się w górę. Wspólną pracą stali się jednymi z najlepszych w swoim fachu, jeśli tak można nazwać sprzedawanie narkotyków. Co jednak się stanie, gdy kobieta spotka na swojej drodze, kogoś z kim...