Rozdział 22

1K 39 0
                                    

- Kogo moje oczy widzą!  - krzyknęła kobieta. 

- Nieźle oberwałaś, a trochę się na tym znam. 

- Wierzę Valeria. Nie musicie krzyczeć z moim słuchem wszystko w porządku. - spojrzałam wymownie na radosną Jini. 

- Trochę muszę, poza tym nie uwierzysz czego się dowiedziałam. Normalnie padniesz jak usłyszysz. 

- Lepiej nie i tak niewiele brakowało, żebyś się nie obudziła. Gdyby nie szybki przelot do Nowego Jorku to pewnie byśmy się nie spotkały. - stwierdziła jak zwykle spokojna Maze. 

- Jestem w Nowym Jorku? - spytałam zaskoczona. 

- No tak, nikt ci nie powiedział? - pokręciłam głową, bo jakoś nikt nie pomyślał, żeby mnie o tym poinformować. - To się nazywa karma. 

- Nie rozumiem o co ci chodzi? 

- Czemu nie powiedziałaś nam, że masz chłopaka? Przecież się przyjaźnimy. - odparła Jini. 

- Skąd wam przyszło to do głowy?

- Nie jesteśmy ślepe. Cały twój pokój jest w kwiatach. 

- Masz szczęście, że jesteś ranna, bo sama bym ci z chęcią przywaliła. 

- A ty jak zwykle myślisz tylko o jednym Valeria. - ta tylko wzruszyła ramionami. 

- Myślę też o piciu. 

- Musisz uważać, to dobry wstęp do zostania alkoholikiem. - stwierdziła Skyler. Jednak kobieta nic sobie z tego nie robiła. 

- Bez przesady. Nie rozumiem jak możesz żyć bez ryzyka. Na torze też uważasz? 

- Oczywiście. Myślisz, że przeżyłabym jakikolwiek wyścig gdybym tego nie robiła. 

- Ja zazwyczaj ryzykuje i jakoś jeszcze żyję. Jesteś strasznie nudna. 

- Możecie przestać ze sobą dyskutować. Zachowujecie się jak dzieci. - po słowach Maze dziewczyny od razu przestały.

Nie mogłam przestać się uśmiechać, naprawdę za nimi tęskniłam. Jestem już tu kilka dni i kompletnie nie mam nic do roboty. Jak na razie to moim jedynym odwiedzającym był Lucas i zrobił to tylko raz. Co do Dantego to nie mam pojęcia, gdzie jest i co robi. Nie mogę do nikogo zadzwonić, bo nawet nie mam do niego numeru telefonu. Niestety nie pomyślałem, żeby go o to spytać.

- Mamy dla ciebie kilka książek, żebyś miała czym zająć myśli. 

Każda z dziewczyn położyła na stoliczku obok łóżka, po jednej książce. W końcu nie będę się nudziła jak mops. 

- A teraz opowiadaj o swoim chłopaku. Chyba nie myślałaś, że o tym zapomnimy. - chytry wzrok Maze, uświadomił mi, że nie odpuszczą. 

- Ale Jini miała mi coś powiedzieć. 

- Zrobię to, ale po tym jak opowiesz o mężczyźnie, który skradł twoje serce. 

- Nie odpuścicie. - westchnęłam. 

- A jak dobrze nas znasz? 

- Zbyt dobrze. - spojrzałam wymownie na Valerie.- No dobra w pewnym sensie można powiedzieć, że spotykam się z Dexem. 

Na moment w pomieszczeniu zapanowała kompletna cisza. Było nawet słychać dźwięk latającej muchy. 

- Zwariowałaś?! - krzyknęła Skyler. - Przecież to najniebezpieczniejszy człowiek w stanach, jak nie na świecie. 

- Trochę chyba przesadzasz. 

- Dex nie jest najniebezpieczniejszą osobą na świecie, ale każdy się z nim liczy. Nie dosyć, że jest bogaty, to jest inteligentny. Jest jedną z najbardziej wpływowych osób. 

Nie Przegrywam #1 [ZAKOŃCZONA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz