Wściekła rzuciłam swoim płaszczem, który poleciał prosto na ścianę. Po chwili jednak leżał już na podłodze. W ogóle nie obchodziło mnie, że to jest mój ulubiony płaszcz, który właśnie zbiera kurz. Liczyła się za to moja porażka, której od dawna nie doświadczyłam, a to bolało jeszcze bardziej. Miałam wszystko dokładnie zaplanowane, a ten idiota wszystko zniszczył. Zajęło mu to niecałe pięć minut, żeby mój plan się nie powiódł.
Kiedy wróciłam do Nicka i na próżno próbowałam wrócić do przerwanego nam wcześniej tematu. On jak i reszta osób, zwłaszcza Colt i prezydent wypytywali mnie skąd znam tak szanowanego biznesmena jak Dante Marsson. Ledwo udało mi się ich przekonać, że pierwszy raz widzę go na oczy. Na szczęście odpuścili, co nie zmienia tego, że przez resztę wieczoru Colt bacznie mi się przyglądał.
Teraz jednak jestem sama w mieszkaniu i nie muszę ukrywać mojej złości. Wytrzymałam godzinę duszenia tego w sobie. Udawanie nigdy nie sprawiło mi takiego problemu jak dzisiaj. Choć za wszelką cenę próbowałam się uspokoić, na nic się to zdawało. Właśnie dlatego, pożegnałam się ze wszystkimi, tłumacząc się bólem głowy i wróciłam taksówką. Co w piątkowy wieczór nie było zbyt łatwe.
Zachłannie napiłam się wody, po czym rozbiłam szklankę o ścianę w kuchni. Po raz kolejny przeklinając siarczyście, udałam się do sypialni. Jakim prawem wtrącił się w moje sprawy, przez niego muszę wymyślić inny sposób na wyciągnięcie z niego informacji. A już byłam tak blisko. Teraz na pewno będzie bardziej ostrożny. Przecież nie każdy jest takim ignorantem jak ja, który interesuje się tylko sobą, ewentualnie swoimi miejscem zamieszkania i słyszeli plotki, że jest powiązany ze środowiskiem przestępczym. Choć nie jest o tym jakoś głośno, za pewne dlatego, że są to tylko domysły, a jedynym dowodem jest to, że jego ojciec był o to podejrzewany.
Oczywiście nic mu nie udowodniono, a zważywszy, że jego syn jest bardzo inteligenty, nie ma się czym przejmować. Przynajmniej tak myślałam jednak po tym co dzisiaj zrobił, zaczynam wątpić w jego inteligencje. Może być nie wiadomo kim i uważać się za nie wiadomo kogo, ale nie ma prawa o mnie decydować. Wprost nazwał mnie swoją własnością.
Czy on myśli, że jest średniowiecze, w którym jest królem? Jeśli tak to ja go z tego błędu wyprowadzę. Jestem wolnym, niezależnym człowiekiem. A co najważniejsze jestem kobietą, która nie da sobą pomiatać. Jeszcze będzie żałował, że ze mną zadarł. Nie ma nic gorszego od wściekłej kobiety. Co z tego, że jest bossem, na dodatek moim i Luca szefem, jeszcze mnie popamięta. No właśnie Dex wspomniał coś o Lucasie, więc na pewno ta menda maczała w tym palce. Pytanie tylko po co?
Wzięłam pierwsze lepsze ciuchy z szafy, które natychmiast ubrałam. Czarne rurki i przykrótką bluzkę, która będzie idealna na ten wieczór. Następnie poszłam zmienić makijaż, który pozwoli mi osiągnąć mój cel. W końcu nie zamierzam iść do klubu tylko po to, żeby porozmawiać z bratem. Pora w końcu się zabawić. Kiedy byłam już gotowa, wsiadłam do samochodu i z uśmiechem na ustach ruszyłam.
Jak zwykle w piątkowy wieczór przed klubem była długa kolejka, tłum ludzi chciał wejść do jednego z najlepszych klubów w mieście. Nie twierdzę, że jest ich jakoś dużo, raptem kilka w końcu to nie Nowy Jork. Ominęłam tłum i podeszłam do ochroniarzy, którzy od razu wpuścili mnie do środka. Jak zwykle towarzyszyło temu niezadowolenie innych. Miód na moje uszy. Najpierw postanowiłam załatwić sprawę z Lucasem, a dopiero później znaleźć moją dzisiejsza ofiarę. Aż nie mogłam się doczekać. Tyle naiwniaków i to zgromadzonych w jednym miejscu.
Kopnęłam czubkiem buta w drzwi, po czym weszłam do środka. Zdążyłam zobaczyć jak Lucas przeciera oczy, jednocześnie ziewając. Dobrze, że drugą ręką zasłonił usta, jeszcze tego by mi brakowało, żebym też zaczęła ziewać. Usiadłam na wolnym krześle.
CZYTASZ
Nie Przegrywam #1 [ZAKOŃCZONA]
RomanceSilvia razem z bratem odbili się od dna i stopniowo pieli się w górę. Wspólną pracą stali się jednymi z najlepszych w swoim fachu, jeśli tak można nazwać sprzedawanie narkotyków. Co jednak się stanie, gdy kobieta spotka na swojej drodze, kogoś z kim...