Rozdział 28

962 37 3
                                    

Uwaga!
Gwiazdkami zaznaczyłam dość brutalną scenę. Osoby, które za takimi "nie przepadają" niech na nich zakończą czytać ten rozdział.

Jechaliśmy już przez jakiś czas w kompletnej ciszy. Byłam sfrustrowana w każdy możliwy sposób. Prawie miesiąc miałam celibat i jak na razie teraz nadal go mam. Dex nie ma zamiaru, mi pozwolić na pracę na jedynej rzeczy jakiej się znam. Na dodatek zobaczę mojego byłego, którego nie chciałam nigdy więcej widzieć na oczy.

Westchnąłam głośno i oglądałam widokowi za szybką. Byliśmy już za miastem, dlatego Dante jechał dosyć szybko, przez co obraz za oknem był zamazany.

- O czym tak myślisz?

Obróciłam się w jego stronę, on za to był całkowicie skupiony na drodze. Postanowiłam wykorzystać jego dobry humor i poruszyć męcząca mnie kwestie.

- Zawsze tak będzie to wyglądać?

- Nie rozumiem co masz na myśli. Co będzie wyglądać?

- Nasz związek. - wskazałam ręka na nas. - Jeśli oczywiście można tak nazwać naszą relację. Będziesz trzymał mnie z dala od świata, w którym przecież od dawna jestem. Nic nie będziesz mi mówił, za to będziesz tylko mi rozkazywał. Jeśli tak ma to wyglądać, to nie wiem czy to wszystko ma jakiś sens.

Ostatnie zdanie wyszeptałam, nagle czarnowłosy gwałtownie zahamował. Poczułam mocne szarpnięcie i jestem pewna, że gdyby nie pasy, wylądowałabym na szybie.

- Co ty wyprawiasz! - krzyknęłam wkurzona. On jednak nic mi nie odpowiedział zamiast tego odpiął mi pasy, odsunął swojej siedzenie, a następnie posadził mnie na swoich kolanach.

- Jeśli myślisz, że pozwolę ci odejść, to się grubo mylisz. - wysyczał i ścisnął moje biodra, przez niego znowu będę miała siniaki. Już chciałam mu odpysknąć, jednak nie zdążyłam tego zrobić, gdy kontynuował swoją wypowiedź. - Naprawdę myślisz, że znasz ten świat? W takim razie jesteś w błędzie. Poznałaś tylko jego niewielki skrawek, obrzeża na których niewiele się dzieje. Natomiast teraz jesteś w samym centrum.
W epicentrum które może w każdej chwili może niespodziewane wybuchnąć, jak wulkan albo reaktor w Czarnobylu. Skoro jednak jesteś taka uparta, pokaże ci na czym tak naprawdę to wszystko polega.
Razem z bratem mieliście dużo szczęścia i nie musieliście mierzyć się z większymi zagrożeniami. A te moja droga rozwiązuje się w jeden najbardziej skuteczny, krwawy sposób. Odłożę cię na miejsce, zapniesz pasy i do końca podróż będziesz milczeć, rozumiesz?

Pokiwałam głową, ponieważ nie byłam w stanie już nic więcej powiedzieć. Nie miałam pojęcia co planuje, ale czuję, że to nie będzie nic przyjemnego. Wręcz przeciwnie za pewne będę miała przez to  koszmary nocne.

- Grzeczny kotek. - pocałował mnie w czubek głowy i zrobił tak jak zapowiadał, ja za to do końca siedziałam cicho.

Już po kilku minutach byliśmy na miejscu. Kiedy mężczyzna wysiadł, zrobiłam to samo. Dex od razu przywitał się z nieznanym mi mężczyzną.

- Jak dobrze cię widzieć przyjacielu.

- Ciebie również Nils. Gdzie Roy?

- Jest z nasz zdobyczą. To ona? - spytał, gdy jego wzrok spoczął na mnie.

- Tak. Silvia poznaj mojego zastępcę Nilsa.

Podałam mu rękę i kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć, przecież niewiele tak naprawdę wiem o życiu Dexa. Naiwnie myślałam, że żyje podobnie jak ja z Luciem, ale byłam w ogromnym błędzie. Za pewne niedługo się o tym przekonam.

Ciekawi mnie jednak czy chodzi im o tego Roya. Nawet ja o nim słyszałam. Jest łowcą głów potrafi znaleźć każdego, zajmuje się też wyciągniemy z ludzi informacji. Podobno jego metody, są tak straszne, że nawet ich opis powoduje u ludzi torsje. Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos Nilsa.

Nie Przegrywam #1 [ZAKOŃCZONA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz