Otwórzyłam leniwie oczy, w momencie kiedy się przeciągałam, poczułam jak ktoś mnie obejmuje.
- Już wstałeś? - uśmiechnęłam się do mężczyzny.
- Dobrą godzinę temu się obudziłem. Słodko wyglądasz jak śpisz.
- Naprawdę? - podniosłam brwi i położyłam się na jego klatce piersiowej.
- Oczywiście, że tak. Jesteś moim małym kotkiem, który jak chce to umie wyciągnąć pazury. Ale to w tobie lubię. Zazwyczaj kobiety, wchodzą mi na siłę do łóżka, albo naiwnie myślą, że będę dla nich czułym kochankiem.
- Ale z ciebie biedak. Kobiety cię męczą. - odparłam z kpiną. - W ogóle ci się to nie podoba.
- Tego nie powiedziałem. - westchnęłam, gdy objął mnie ramionami i przycisnął do klatki piersiowej. - Kiedyś mi wystarczały, ale w końcu mi się znudziły. Gdzie zabawa w posiadaniu kobiety, która robi wszystko co zechcesz. Takiej, którą każdy może mieć. Wolę ciebie, przebiegłą lisice, która potrafi podstępem osiągnąć wszystko co zechce. Jesteśmy do siebie tak niebezpieczne podobni, że z pewnością nie będę się nudził.
- Doceniasz mnie, szkoda łatwiej byłoby mi tobą manipulować. - ten roześmiał się z moich słów.
- Jakby tak było, to szybko bym ci się znudził i zostawiłabyś mnie. W drugą stronę zresztą byłoby tak samo.
- Masz rację. To może idziemy coś zjeść?
- Pewnie, co proponujesz?
- Dwie ulice dalej mają knajpkę gdzie serwują przepyszne śniadania.
- W takim razie chodźmy.
Już po kilku minutach byliśmy na miejscu. Choć byłam tu tylko kilka razy, za każdym razem jestem pod tym samym wielkim wrażeniem zdolności kucharza. Zwłaszcza, że ja nie mam żadnych. Nawet naleśniki mi nie wychodzą. Zawsze pierwszy albo mi się przypala albo jem surowego. Tutaj jednak są one wyśmienite, zwłaszcza z dżemem i bitą śmietaną.
- Z czego się śmiejesz?
- Poza tym, że się pobrudziłaś, to oczu ci się błyszczą jak małemu dziecku, gdy ten dostanie słodycze.
- Co poradzę na to, że robią bardzo dobre naleśniki. Zajmij się lepiej swoją kanapką i kawą.
Wzięłam serwetkę do ręki i przetarłam buzię.
- Jak wyglądam?
- Świetnie jak zawsze. - spojrzałam na niego z politowaniem.
- Ale się podlizujesz. Wiesz dobrze, że chodziło mi czy jestem jeszcze brudna?
- Zaraz ci z tym pomogę. - po chwili się do mnie pochylił i złożył na moich ustach pocałunek. - Teraz jesteś czysta.
- Na pewno.
Całe śniadanie minęło nam w miłej atmosferze, przesiedzieliśmy razem prawie dwie godziny. Jednak Marco musiał coś pilnie załatwić, w końcu przez mój wybryk musiał odwołać ważne spotkanie. Niczego nie żałuję w końcu, świetnie się bawiłam. Zresztą powinien się spodziewać, że nie będzie zbyt łatwo.
Kiedy weszłam do mieszkania, usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Wyjęłam telefon z kieszeni i zauważyłam, że Nick do mnie napisał. Chciał się spotkać. Głośno westchnęłam, ale postanowiłam to zrobić, w końcu wypadałoby z nim "zerwać". Wątpię czy się jeszcze nam przyda, poza tym męczy mnie jego nudna osoba.
Zawsze potrzebowałam adrenaliny, którą na początku czułam, w końcu miałem zadanie do wykonania. Teraz jednak jest inaczej. Poza tym Dex dostarcza mi wystarczająco dużo wrażeń.
Z uśmiechem wsiadłam do samochodu i ruszyłam przed siebie. Na moje nieszczęście utknęłam w korku, ponieważ jakiś dwóch idiotów się ze sobą zderzyło. Czekając aż służby się wszystkim zajmą, patrzyłam na pobliski park i obserwowałam ludzi. Moją uwagę przykuł mężczyzna, który zza drzew obserwował kobietę. Po chwili do kobiety podszedł jakiś chłopak i się pocałowali. Na ten gest mężczyzna wyszedł z ukrycia i się na niego rzucił. Zaciekawiona uchyliłam szybkę i usłyszałam jak mężczyzna krzyczał na kobietę, jak ta mogła go zdradzić po tylu latach. Prychnęłam na tą scenę, jakby nie mogli tego załatwić w swoim mieszkaniu, a nie w miejscu publicznym.
Nagle mnie olśniło, co gdyby okazało się, że Colt zdradza żonę. Przecież z tego co wyczytałam w wiadomości od Eks, była panią prokurator na pewno, to ona jest właścicielką ich mieszkania w jednej z lepszych dzielnicy miasta. Szantaż na pewno skłoniłby go do zaniechania śledztwa.
Chwyciłam telefon do ręki i z uśmiechem na ustach napisałam do Jini, żeby obserwowała Colta i dowiedziała się czy nie zdradza żony, jeśli jednak by tego nie robił, ma upozorować dowody na jego niewierność. To powinno definitywnie zamknąć sprawę z policją.
W końcu dojechałam na miejsce, zatrzymałam się przed obskurnym blokiem i wysiadłam z auta. Zapukałam do drzwi, gdy jednak nikt nie odpowiedział, postanowiłam wejść do środka, na wszelki wypadek zanim chwyciłam za klamkę, zakryłam dłonie rękawem, tak w razie chociażby znalezienia zwłok różne rzeczy w końcu się dzieją na świecie.
- Nick jesteś tu?
Nagle koło mojej twarzy przeleciała butelka która z hukiem roztrzaskała się o pobliską ścianę. Na szczęście w porę się odsunęłam i kawałki szkła mnie nie dosięgły.
- Ty nędzna dziwko.
Zdziwiona obróciłam się w stronę mężczyzny, który wyraźnie był nietrzeźwy.
- Nick? O co ci chodzi?
- Masz mnie za durnia. Od razu po nocy ze mną poszłaś do niego.
- Nie mam pojęcia o co ci chodzi?
- Sama zobacz. - złapałam telefon, który mi rzucił i zobaczyłam zdjęcie jak całuję się z Dexem w knajpce.
-Skąd masz to zdjęcie?
- To cię teraz najbardziej interesuje. - prychnął, wzięłam głęboki wdech i powiedziałam.
- Przecież sami kazaliście mi się czegoś o nim dowiedzieć, dlatego zjedliśmy razem śniadanie.
- Jackson miał rację, jesteś nic niewartą suką.
Stanęłam jak wryta, kiedy usłyszałam jego imię. Jak to możliwe, przecież Lucas wyraźnie mu wytłumaczył co się stanie jeśli kiedykolwiek go tu zobaczy.
- Nie wiem co mój były ci naopowiadał, ale to...
- Zamknij się! - przerwał mi krzykiem.
Niespodziewanie się na mnie rzucił, zaskoczona jego nagłym posunięciem, nie zdążyłam się obronić, gdy uderzył mnie w twarz. Zrobił to z taką siłą, że upadłam na podłogę. Zaczął mnie kopać, a ja kompletnie nie wiedziałam jak z tego wybrnąć. Gdy jednak na chwile przerwał i pociągnął mnie za włosy, z całej siły kopnęłam go w krocze. Wykorzystując moment kiedy z jękiem upadł na podłogę, wstałam i ruszyłam w stronę wyjścia. Drżącymi rękoma włożyłam klucze do stacyjki i ruszyłam przed siebie.
Niestety adrenalina, która zmniejsza ból spowodowany moimi obrażeniami, przestawała działać. Z tego powodu ruszyłam do klubu Luca, ponieważ był najbliżej. Nie mam pojęcia jakim cudem weszłam po schodach, jednak kiedy otworzyłam drzwi gabinetu, upadłam na podłogę.
W momencie kiedy zaczęłam tracić przytomność, zobaczyłam dobrze mi znane osoby, które pochylały się nad moim ciałem. Ostatnie co widziałam, to jego czarne oczy.
N.A.R.A
CZYTASZ
Nie Przegrywam #1 [ZAKOŃCZONA]
RomantizmSilvia razem z bratem odbili się od dna i stopniowo pieli się w górę. Wspólną pracą stali się jednymi z najlepszych w swoim fachu, jeśli tak można nazwać sprzedawanie narkotyków. Co jednak się stanie, gdy kobieta spotka na swojej drodze, kogoś z kim...