19.

131 9 1
                                    

Nathan tak samo jak ja został poproszony przez Caroline o pomoc w przygotowaniu imprezy na kolejny dzień – Sylwestra. We trójkę siedzieliśmy u dziewczyny w domu, a każdy miał przydzielone prace, jakie musi wykonać. Razem z przyjaciółką szykowałyśmy przekąski, dekorowałyśmy też dom. Nathan czas spędzał w salonie, zajęty szukaniem odpowiedniej muzyki na cały wieczór. Od wczorajszego popołudnia nie zamieniłam z chłopakiem słowa i nawet nie zamierzałam. Co prawda kilka razy wypowiedział to słowo, po którym powinnam rzucić się mu na szyję i go wycałować, przyjąć przeprosiny i zapomnieć o całym zdarzeniu, ale tak nie było. Przepraszał byle tylko to powiedzieć, byle tylko miał powód, żebym to później ja czuła się winna. Znałam go za dobrze, żeby nie wiedzieć o co chodzi. Nie miałam jednak pojęcia dlaczego wszystko tak się układa i co się dzieję, że nie jest w porządku. Przez ostatnie dni skupiłam się na spotkaniach z Willem, a Nathan za załatwianiu swoich spraw, o których kiedy tylko wspomnę, jemu twarz robi się czerwona jak burak. Przestałam próbować dowiedzieć się czegoś więcej, bo każda próba kończyła się porażką. Nie zamierzałam zaczynać rozmowy. Postanowiłam poczekać do momentu, kiedy to Nathan sam do mnie podejdzie i cokolwiek powie.

Caroline bardzo ucieszył fakt, że ponad miesiąc temu przeprowadziła się do swojego nowego, większego mieszkania, w którym to już jutro będzie mogła przeżyć „sylwester życia”, jak to nazwała kilka dni temu. Co mi sprawiło radość to to, że przyjaciółka tak zafascynowana była swoim przyjęciem, że nie zauważyła co dzieję się, a czego raczej nie ma między mną i Nathanem. Nie potrzebowałam dodatkowych pytań, które w tym momencie były dla mnie jedynie zbędne i męczące.

- Dzwoniłam już do ludzi i mówiłam im o imprezie. Zaprosiłam grupkę osób. - zaczęła dziewczyna. - Zastanawiałam się czy może nie chcesz kogoś zaprosić. W końcu to także Twoja impreza.

- Ja mam kogoś zaprosić? - zapytałam zdziwiona,

- No tak. Przyjdziesz z Nathanem, będą ludzie z uczelni i moi znajomi, ale na pewno masz jakieś osoby, który mogłyby się tutaj znaleźć, a ja ich nie znam.

Moja buzia momentalnie zaczęła się śmiać. Nie trudno się domyśleć o kim pomyślałam, kogo z miłą chęcią zaprosiłabym na Sylwestra. Caroline spojrzała na mnie z góry, bo właśnie stała na krześle i zdejmowała z najwyżej półki kieliszki.

- Masz jakiś pomysł? - zapytała. - Oświeć mnie!

- Zaproszę kolegę. - oznajmiłam.

Dziewczyna odkaszlnęła i zachwiała się na stołku, po czym prawie że z niego spadła. Złapała się moich ramion i bardzo, bardzo powoli zeszła na ziemię. Oparła się o kuchenny blat i dopiero po minucie spojrzała się na mnie.

- Idziesz z Nathanem. - powiedziała stanowczym głosem.

- Czy to oznacza, że nie mogę zaprosić przyjaciela? - zapytałam – Nathan nie wykazuję zbytnio chęci, aby ten dzień spędzić ze mną, a mnie to już wkurza!

Zapewne wszystko słyszał, bo właśnie wszedł do kuchni i spojrzał się na nas dwie. Podszedł do mnie i pocałował w policzek, po czym bardzo chciał mnie przytulić, ale momentalnie się wyrwałam.

- Co ty do cholery robisz?! - krzyknęłam. - Zostaw mnie w spokoju!

- Najwyższy czas porozmawiać, nie sądzisz? - zapytał spokojnie w przeciwieństwie do mnie. Stałam przed nim z ręką przygotowaną do kontrataku, cała napięta i z poważnym wyrazem twarzy, jakbym za chwil kilka miała kogoś zabić.

Caroline przyglądała się całemu zdarzeniu z miną jakby bała się tego co za chwilę ma się wydarzyć.

- Zostawię was samych, porozmawiajcie. - I wyszła.

TryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz