12.

233 15 0
                                    

Dziękuje! Dziękuje za ponad 1K wyświetleń i 60+ votes. Bardzo się cieszę, że opowiadanie dobrze się przyjęło i wszystkim się podoba. Jakiś czas temu zastanawiałam się czy będzie dobrze odebrane, tak jak "Inaczej", ale widzę, że zostało o wiele lepie przyjęte. ;) Dziękuje.

______

O poranku nie miałam najmniejszej ochoty jeść śniadania. Zebrałam się, kiedy Nathan jeszcze spał i wyszłam z domu, tym samym zachodząc do małej kawiarenki, znajdującej się dosłownie po drugiej stronie ulicy. Na dworze znowu padał śnieg, świeciło słońce, jednak nie czułam minusowej temperatury, którą wskazywał termometr.

Kawiarnia wyglądała tak samo, jak ostatnim razem kiedy w niej byłam. Przy wejściu rozstawione stoliki, które o tej porze roku, zasypane były śniegiem. Nad wejściem duży, stary już i wytarty napis. Wchodząc do środka do moich uszu dobiegł dźwięk dzwoneczka, zawieszonego tuż przy drzwiach. Po prawej stronie stały wysokie, sięgające aż do sufitu półki z książkami, które czytać można było podczas rozkoszowania się najlepszą kawą w mieście. Na przeciwko lada, za którą jak zawsze stała starsza, uśmiechnięta pani i stoły, a obok nich krzesła, fotele, a gdzieniegdzie kanapy. W powietrzu czułam zapach starych książek i świeżo zmielonej kawy, tej samej co kiedyś.

Kobieta oczywiście mnie poznała i z jeszcze bardziej śmiejącą się twarzą obeszła stanowisko pracy, żeby mnie przytulić i ponownie powitać. Zawołała swoją córkę, która widząc mnie momentalnie pobiegła przyszykować mi dawkę kofeiny.

Usiadłam przy dużym oknie, miejscu, w którym słońce ogrzewało całe moje ciało. Z ciekawością przyglądałam się ludziom przechodzącym obok, jadącym samochodami. Byli nie tyle co smutni, ale niecieszący się z tego co mają. Każdy z nich zamyślony, zapatrzony w jedno miejsce, gdzieś daleko, zastanawiający się nad sensem życia i tym, co teraz właściwie robi. Uśmiechali się, kiedy spotkali swojego sąsiada, jednak nie wiadomo czy to uśmiech szczery i prawdziwy. To miejsce, połączenie raptem dwóch ulic, a wydawałoby się jakby małego miasteczka, które żyje swoim tempem. Kiedy jedni się spieszyli, za chwilę dostrzec mogłam powoli spacerujących ludzi, starszych już, prowadzących ze sobą psy. Każdy wydawał się inny, wyjątkowy na swój sposób. To też uwielbiałam w tym miejscu, ten spokój, ciszę i otoczenie, które miało jedyny w swoim rodzaju charakter.

Po pewnym czasie, kiedy kończyłam swój i zamierzałam już wrócić do domu, naprzeciwko mnie, dosiadła się Pani Trake i z tym samym wyrazem twarzy przyglądała się mi przez chwilę.

- Nie mogę uwierzyć, że to Ty. Zmieniłaś się przez ten rok.

-Uznam to jako komplement. - Rzuciłam. Mimo że kobietę siedzącą obok naprawdę lubiłam, teraz się już spieszyłam. Przed momentem uświadomiłam sobie fakt, że powinnam już być z Nathanem, żeby moi rodzice go przez przypadek nie zamęczyli.

-Tak, oczywiście. Jesteś piękną dziewczyną.

-Dziękuje. - odpowiedziałam. - Muszę już iść, ale na pewno wpadnę z kolegą jeszcze nie raz.

Pani Trake złapała mnie za rękę, zatrzymując mnie przy wyjściu i rozejrzała się dookoła, czy nikt nas nie słucha.\

- Cieszę się, że zobaczę Cię razem z Willem.

- Słucham?! - Byłam bardzo zdziwiona.

- No... - zaczęła niepewnie. - Will, Twój chłopak.

Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Przez chwilę patrzyłam na kobietę, chcąc usłyszeć jakieś wytłumaczenie, ale nie. Stała cały czas i się nie odzywała.

- My... nie jesteśmy już razem. On tutaj nie mieszka.

- Wiem, że nie mieszka, ale przyjechał z Tobą.

TryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz