01.

739 22 0
                                    

 Tragiczna pogoda za oknem, czyli deszcz i silny wiatr, który o tej porze roku pragnie już tylko zrzucić z drzew ostatnie, jesienne liście. Krople wody stukały o szybę i parapet w mojej sypialni, w której spędziłam całe dzisiejsze popołudnie. Owinięta grubą kołdrą, ubrana w dresowe spodenki, grube skarpety, ciepły, wełniany sweter i w luźnym koku na głowie, co jakiś czas upijałam łyk swojej ulubionej herbaty. Stała na nocnym stoliku, obok łóżka, na którym teraz leżałam i wpatrywałam się w pusty, biały sufit. Otworzyłam laptopa, przejrzałam trochę stron internetowych i już chciałam pogrążyć się w śnie, kiedy do moich uszu dobiegł dźwięk telefonu, świadczącym o nowej wiadomości SMS. Ta w chwili kiedy chwyciłam za telefon wyświetlała się na ekranie, więc od razu wiedziałam, kto o tej porze chce ze mną rozmawiać. Nie był to nikt inny, jak tylko Kate, moja przyjaciółka. Martwiła się o mnie, nie dziwię się. Zaszyłam się w domu i już od chyba tygodnia nie wychodziłam z domu.

Dziewczyna pytała się o pracę domową, a dokładniej – czy ją zrobiłam. Była przekonana oczywiście, że nie. Nie jestem leniwa, wręcz przeciwnie. Lubię poznawać nowych ludzi, zawierać przyjaźnię. Interesuję mnie to, co dzieję się na wykładach. Problem w tym, że nie na tych, do których jestem zapisana. Prawo to ostatni kierunek w moim życiu, na który chciałam iść. Wkuwanie cały czas tych samym regułek nie uważam za bardzo mądre, to jest najzwyczajniej w świecie nudne. Inne osoby tak jednak nie twierdzą, a jako, że w żadnym stopniu nie obchodzi ich moje zdanie... nie mam wyboru.

Coś pokusiło mnie, aby trochę popracować, a jutro zajrzeć na wykład. Napisałam do Kate, aby czekała na mnie przy wejściu, o 8.

Rano wstałam wcześniej niż zwykle, mimo że nawet w dniu, kiedy leniuchuje nie śpię za długo. Po ubraniu się i przygotowaniu do wyjścia, w kuchni rozlegał się zapach świeżo zaparzonej kawy, którą zdążyłam zrobić przed wejściem do łazienki. W całym domu czułam teraz woń tego pysznego napoju, który od razu postawił mnie na nogi. Upiłam trochę z kubka i zjadłam kanapki. Spoglądając na zegarek, wiszący w salonie, zorientowałam się, że czas już wychodzić.

Widok uczelni i wszystkich osób spieszących się na ćwiczenia lub wykłady, przypomniała mi czasy, kiedy razem z Kate marzyłyśmy tylko o tym, aby być już na studiach. Wtedy jeszcze myślałam, że moja przyszłość będzie wyglądać nieco inaczej. Wysiadając z samochodu, zza pleców usłyszałam moje imię, wykrzykiwane przez damskie głosy.

- Meg! Meg! - to Kate i Caroline, które biegły w moją stronę, po czym rzuciły się na mnie i wyściskały za wszystkie czasy.

- Aaa, haha. Cześć! - Zdziwiona reakcją dziewczyn, prawie wywróciłam się, po tym, jak w końcu mnie puściły.

Szybko doprowadziłam się do porządku po tym czułym powitaniu, a przyjaciółki zaproponowały po ćwiczeniach lunch, w naszym od lat ulubionym lokalu. Pierwszego wykładu tego dnia, nie wspominam najlepiej, bo dopiero wtedy odczułam niedobór snu i zmęczenie, a ziewanie udzieliło się paru innym osobom siedzących obok mnie. Podczas kolejnych zajęć profesorowie nie nudzili aż tak bardzo, a przekazywane informacje dało się w miarę zapamiętać, przez co nie musiałam pisać notatek.

Na korytarzach spotkałam kilka znajomych twarzy, a ci zaczepiali mnie z pytaniem, dlaczego tak dawno ostatni raz mnie widzieli. Zirytowana odpowiadałam w kilku słowach i powoli wlokłam się dalej przez korytarz.

Po raz pierwszy udało mi się nie spóźnić i kiedy dziewczyn jeszcze nie było, ja siedziałam już w knajpie. Tradycyjnie zamówiłam swoją ulubioną sałatkę i usiadłam przy stoliku. Od czasu do czasu zerkałam za okno, aby rozejrzeć się, czy przyjaciółki już nadchodzą. Mój wzrok przykuła inna osoba, a dokładnie chłopak, który stał przy przejściu, czekając, aż światło czerwone zmieni się na, to właściwe. Delikatnie się uśmiechał, nie byłam pewna czy do mnie. Uniosłam jedną brew, a mój wyraz twarzy był zapewne pytający: „co chcesz?!”. Ten nie przestawał gapić się w moją stronę. Byłam już przekonana, że miny spogląda na mnie. Nadgarstkiem wsparłam swój podbródek i zaczęłam przeglądać magazyn, który kupiłam jeszcze rano. Byle tylko nie spojrzeć się w oczy nieznajomego.

TryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz