03.

391 17 1
                                    

 Własne zdanie, styl i zainteresowania nie robiły ze mnie dorosłej, kiedy miałam piętnaście lat. Z wielu rzeczy nie zdawałam sobie jeszcze sprawy, wiedziałam o tym, że muszę się jeszcze wiele nauczyć o życiu, przede wszystkim. Zwłaszcza po wydarzeniach w marcu, kiedy obwiniałam się za to, że nie powstrzymałam Mary.

Śnieg i lód, ciemności spowijające każdy zakątek dworu. Mieszkałam jeszcze w Pittsburghu, z rodzicami i starszą siostrą. Mama i tata wyjechali w delegację, nie martwiąc się o jakąś imprezę czy inne problemy. Byłyśmy zawsze zgodne, można powiedzieć, że grzeczne. Jednak ja i rodzice myliliśmy się mówiąc „my”.

Wróciłam ze spotkania ze znajomymi, dość późnym wieczorem. Już przed drzwiami wejściowymi słyszałam głośną muzykę. Kto by jej nie słyszał, chyba tylko głuchy. To nie była impreza, jak każdy teraz pomyślał, nie. Spotkanie towarzyskie, w gronie dokładnie czterech osób, wliczając w to moją starszą siostrę. Nigdy nie przepadałam za jej znajomymi, więc szybko wbiegłam po schodach, do swojego pokoju. Nie zastanawiałam się, co dzieję się na dole, w salonie. Czytałam książkę, a raczej próbowałam. W końcu musiałam zejść po coś do jedzenia., a więc zmuszona byłam do przywitania się z jej kumpelami. Muzyka grała dalej, ale wyłączyłam ją, kiedy zorientowałam się, że w domu nikogo nie ma. Wzruszyłam ramionami, a z lodówki wyjęłam jogurt.

Mary wróciła do domu, następnego dnia, nad ranem. Obudziła mnie, uderzając w co popadnie i nie przejmując się wczesną godziną. Ocierając oczy zeszłam na dół, aby zobaczyć co takiego robi, że musi zachowywać się tak głośno. Dziewczyna była ledwo co przytomna. Widziałam, że była pod wpływem. Zataczała się, nie kontaktowała. Nie byłam głupia, żeby nie zobaczyć co się dzieję. Zadzwoniłam po rodziców, a Mary usłyszała całą rozmowę. Zaczęła na mnie krzyczeć, jeśli można było to tak nazwać.

- Uspokój się! Popatrz w lustro, jak ty wyglądasz! Ogarnij się, zanim rodzice przyjadą, bo nie będzie dobrze!

To była nasza pierwsza ostrzejsza wymiana zdań, kiedy to w sumie tylko ja krzyczałam. Siostra chyba nawet nie rozumiała tego, co próbuję jej wytłumaczyć.

Od tamtej kłótni nie widujemy się za często. Tylko, kiedy odwiedzam cmentarz w rodzinnym mieście. Zapalam znicz, a imię i nazwisko wyryte na kamieniu doprowadza mnie do łez. Mary tamtego dnia znalazłam w łazience, leżącą na podłodze. Nie żyła. W szpitalu powiedzieli, że w ogromnym stopniu przedawkowała narkotyki, a jej serca w żaden sposób nie dałoby się uratować, nawet gdyby lekarz był na miejscu. Zawsze obwiniałam się, że nie rozumiałam powagi sytuacji i tego w jakim jest stanie, że nie widziałam wcześniej tego, w jaki sposób się zachowuję. Rodzice nawet nie próbowali mnie pocieszać. Mama była w zupełnej rozsypce, przez wiele miesięcy nie rozumiała tego, co się do niej mówi i co dzieję się wokół.

Kiedy Nathan wspomniał o życiu, o tym, że nie można go marnować, przypomniała mi się ta właśnie sytuacja, o której przez cztery lata próbowałam zapomnieć. Mary nie chciała zmarnować swojego życia. Pragnęła tylko trochę się zabawić, ale miała wielkie plany na przyszłość. Nie chciała umierać, wiem o tym, bo ja też nie chcę. Każdego prędzej czy później to spotka, wszyscy o tym wiedzą. Nikt jednak nie potrafi przewidzieć, kiedy na niego przyjdzie pora. Ja i rodzice nie spodziewaliśmy się, że Mary odejdzie tak prędko. Ona tego też nie wiedziała.

Mama i tata nie chcieli, abym też ja skończyła swoje życie w taki sposób. Kontrola, jaką zaczęli stosować w szybkim czasie zaczęła mnie denerwować i dobijać. Decyzję, które zaczęli podejmować za mnie, bardzo rzadko mi się podobały. Nawet po tylu latach, nie potrafię podejść do nich i powiedzieć „stop”. Wiem jak bardzo zabolało by to mamę, a tego nie chce.

Wieczorem w poduszkę wylałam hektolitry łez. Zużyłam chyba wszystkie chusteczki i chciałam tylko przytulić się do kogoś i zapomnieć o całym dzisiejszym zdarzeniu. Nie uważałam, że Caroline była złą osobą, ale nie ona związana była ze mną w taki sposób jak Kate. Chciałam zobaczyć obok siebie Mary, porozmawiać z nią, bo jako jedyna zrozumiałaby co czuję. Każda z moich przyjaciółek różniła się. Miała własne zdanie, a stwierdzenie: „Skończ z nim” nie pocieszyłoby mnie.

TryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz