08.

259 14 0
                                    

Wydaje mi się, że do tego rozdziału nie muszę wam nic dopowiadać. :) Mam nadzieję, że święta mijają u Was w miłej atmosferze. :) Przyjemniego czytania!

_______

To nie była spokojna noc. Leżałam skulona na łóżku, przykryta pod sam czubek nosa i myślałam. Myślałam nad tym, co powiedział mi Nathan i jak bardzo pragnę zmiany w swoim życiu. Znowu, jak zawsze zresztą nie przyznałam się do tego, że chciałabym robić coś innego. Pragnę tego najbardziej na świecie, ale wiem, że to nie możliwe. W tej sytuacji powstaje nowe pytanie. Dlaczego nie mogę zmienić tego czego nie chcę? Nikt mi tego nie zakazuję, mam wolną rękę i prawo do robienia czego tylko zechce. Nie martwią mnie rodzice, bo wierzę, że zrozumieją moją decyzję. Ja po prostu boję się zmiany. Zawsze to było moim największym zmartwieniem – zmiana. Nie umiałam przeżyć rozstania z Mary i Willem, bo obawiałam się przyszłości, która nie będzie już taka sama.

Marzyłam teraz o tym, aby za wszelką cenę udało mi się porozmawiać z mamą i tatą, uświadomić im, że to moja decyzja. Musiałam przezwyciężyć strach i być odważna, chociaż przez chwilę. A moje decyzje znowu tworzą się przez Nathana.

O chyba trzeciej w nocy, kiedy dziwnym sposobem udało mi się przysnąć, bo to na pewno nie był głęboki sen, z dołu usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Nieco nieświadoma zeszłam po schodach, z których prawie spadłam. Nie zwróciłam uwagi na to, że moje oczy czerwone są od łez, opuchnięte, a ja blada jak nigdy dotąd. Rozbudziłam się kiedy otworzyłam drzwi wejściowe,a w nich ujrzałam dawno nie widzianą przyjaciółkę. Z dworu zaczęło wiać zimne powietrze, które spowodowało na moim ciele gęsią skórkę. Z dziwnym wyrazem twarzy zaprosiłam Kate do salonu, zaproponowałam coś do picia, ale ta odmówiła.

- Nareszcie jesteś. - Przecierałam oczy zimnymi palcami.

- Babcia miała problemy, wiesz musiałam jej pomóc.

- Może w końcu przestaniesz kłamać. - Powiedziałam średnio świadoma konsekwencji, które mogą z tego wyniknąć. - Wiem doskonale, że nie było Cię u dziadków, rozmawiałam z Twoją babcią.

- Coś musiało się jej pomieszać. - Momentalnie zerwała się z kanapy i odwróciła się do mnie plecami. Tylko po to, aby nasze spojrzenia się ze sobą nie spotkały.

- Podczas rozmowy była całkowicie świadoma. Powiedz, gdzie byłaś, to chyba nie tajemnica.

Rozsiadłam się wygodnie w fotelu i byłam gotowa na historię życia, jak to przykro jej jest, że nie wierzę w to co mówi, ale nie doczekałam się tego. Otarła z polika łzę, której tam nie było, widziałam doskonale. Usiadła obok i rzuciła się w moje ramiona. Potem wyszeptała cicho:

- Musiałam odpocząć od całego zamieszania. Byłam zmęczona

- Po co kłamałaś? - Ruchami ciała zakomunikowałam, że nie zbyt dobrze mi w pozycji, kiedy Kate mnie ściska.

- Nie chciałam przyznać się do tego, że zaczęłam źle się tutaj czuć. Obawiałam się, że przyjmiecie to z Caroline do siebie.

To że powiedziałam przyjaciółce, że jest i będzie wszystko w porządku, nie oznaczało, że nie myślałam inaczej. Sytuacja z wyjazdem do Los Angeles, kłamstwo i mój sen, który nie potrafił uciec z mojej pamięci powodował, że nie potrafiłam jej wybaczyć. To nie do pomyślenia, bo była osobą, którą znałam najlepiej, jednak nie umiałam. Wydawało mi się, jakby każde jej słowo było fałszywe i nie szczere.

Nim się obejrzałam na dworze zrobiło się jasno, w sypialni dzwonił mój budzik, który świadczył o wybiciu godziny 7.00, a przyjaciółka leżała na kanapie obok i spała. Wstałam po cichu i pomaszerowałam do łazienki, gdzie szybko zrobiłam z sobą porządek. Póki co jeszcze jej nie budziłam. Miałam ochotę posiedzieć w ciszy i z nikim nie rozmawiać.

TryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz