06.

272 20 0
                                    

 Zapisali mi leki przeciwbólowe i kazali wypoczywać w domu. Szczerze powiedziawszy nie czułam się już źle, miałam ochotę skakać i biegać. Wolałam jednak nie ryzykować i zostać te kilka dni w domu. Mimo że za oknem świeciło słońce, którego nie widziałam od wielu tygodni, cały dzień przesiedziałam pod kocem z herbatą w ręku.

Minęło kilka dni.

Niespodziewanie od razu po zajęciach odwiedziła mnie Caroline. Bez szczególnego powitania ruszyła w stronę kuchni, aby w znajdującej się tam lodówce wyjąć coś do jedzenia.

- Mam nowe wiadomości! - Krzyknęła, znajdując się jeszcze w innym pomieszczeniu.

- Odnośnie? - zaciekawiona zapytałam.

- Nathana! - Poczułam gulę w gardle, a serce od razu przyspieszyło. Brałam głębokie wdechy, żeby kiedy Caroline przyjdzie do pokoju nie myślała, że jest ze mną coś nie tak. Nie kontynuowałam dalej rozmowy, siedziałam w ciszy, do chwili, kiedy dziewczyna nie usiadła obok mnie, na kanapie.

- Co u niego? - zapytałam jakby nigdy nic.

- Szukał Cię.

Przyjaciółka nałożyła na widelec odrobinę sałatki i szybko ją zjadła. Chyba czekała na mój odzew, ale w końcu zdegustowana mówiła dalej.

- Powiedziałam mu, że wróciłaś już do domu, ale nie wiem czy chcesz go widzieć.

W żadnym wypadku nie byłam myślami przy dziewczynie, która opowiadała mi rozmowę z chłopakiem. Cieszyłam się jak dziecko, że mimo moich humorów nadal nie zrezygnował. W tamtym momencie byłam gotowa wybiec z domu, spotkać się z Nathanem i na dobre za wszystko go przeprosić. Wiedziałam, że muszę mu wszystko wytłumaczyć i powiedzieć, że to co mówię, czasami nie zgadza się z tym o czym myślę. Zachowywałam kamienną twarz, ale jak widać, Caroline znała mnie za dobrze.

- Przecież wiem, że chcesz się z nim spotkać, nie rób takich min. - Zaczęła się śmiać. - Podać Ci telefon?

- Boje się... - odparłam, opierając łokieć o zagłówek kanapy, a dłonią podpierając swoją głowę. - Nie wiem jak mam mu to wszystko powiedzieć.

- Po prostu. Bez zbędnych historyjek tylko całą prawdę, nic więcej. Wytłumacz mu dlaczego go odrzucałaś, a co czujesz. Pamiętaj, że on też nie jest bez winy. - Zaczęła wymachiwać mi przed nosem palcem, a ja delikatnie się uśmiechnęłam.

Z inicjatywy Caroline w końcu chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do Nathana, prosząc żeby przyjechał. Zgodził się. Ten chłopak nie przestanie mnie zadziwiać. Nie chciałam nic mówić, aby nie być niegrzeczną, ale czekałam aż dziewczyna wyjdzie. Wtedy od razu pobiegłam do sypialni przebrać się w coś sensowniejszego, niż pidżama koloru różowego. Jasny był dla mnie również fakt, że nie mogę pokazać, że nad wyraz się staram. Zmieniłam swój ubiór, a potem na styk zdążyłam zrobić coś z twarzą i włosami. Dzwonek dochodzący z dołu mieszkania i jego dźwięk rozchodzący się po całym domu sygnalizował, że już tutaj jest.

Zaprosiłam go do kuchni, aby był przy mnie, kiedy nalewam soku. Podczas robienia jakiejś czynności łatwiej było mi rozpocząć rozmowę.

- Chciałam Cię przeprosić. - zaczęłam po cichu.

- To ja przepraszam. - Wyrwał się od razu.

- Nie, cicho. Teraz ja mówię. - zaprotestowałam i kontynuowałam swój monolog. - Wiem, że przez cały ten czas bardzo się starałeś, a ja tego w ogóle nie zauważałam i za każdym razem Cię olewałam. Po prostu nie potrafiłam pozbierać się pod odejściu mojego chłopaka i codziennie widziałam go … w Tobie. Obawiałam się jakiegokolwiek rozwinięcia naszej znajomości, chociaż czułam, że tego chcę.

- Przecież wiesz, że nie zrobiłbym nic co by Cię zraniło - Powiedział szybko i chwycił moje dłonie, które spuszczone wzdłuż ciała, nie miały się gdzie podziać. Od razu jednak wyrwałam je z uścisku chłopaka.

- Wiem. - mówiłam dalej. - W końcu to zrozumiałam, ale wtedy Ty już wyszedłeś ze szpitala. Bałam się zadzwonić.

- Dlaczego?

Nie czułam już, że mówię za dużo. Nie wydawało mi się, że robię źle. Wiedziałam, że ta rozmowa jest w zupełności na miejscu.

- Nie miałam pojęcia jak zareagujesz. Od chwili kiedy Cię poznałam zachowywałam się jak idiotka. Przepraszam.

- Ale śliczna idiotka... - Uderzyłam go w ramię i wspólnie zaczęliśmy się śmiać.

- To nie znaczy, że Ty jesteś bez winy. Chcesz wszystkiego za szybko. Daj mi Cię trochę lepiej poznać, a na pewno coś z tego wyjdzie.

- Dlatego też Cię przeprosiłem. Wiem, że tego słowa używam ostatnio chyba za często...

- Ooo, tak. - Przytuliłam chłopaka, po przyjacielsku i poczułam jak ogarnia mnie szczęście. Nareszcie powiedziałam wszystko i wiem, że nie będzie już między nami nie jasnych sytuacji, kiedy to nie będziemy wiedzieć, kto czego chce. Cieszyłam się, bardzo się cieszyłam.

Nathanowi wytłumaczyłam, że musi się postarać jeśli chce, abym była dla niego kimś więcej. Przytaknął na to stwierdzenie i miałam pewność, że prędzej czy później coś z tego wyjdzie. Przynajmniej miałam taką nadzieję... Nie krępowałam się już z nim rozmawiać, bo znał moją prawdę i nie bałam się, że powiem coś o czym nie wie. Obydwoje chcieliśmy się nawzajem poznać, a to najlepsze było na rozpoczęcie znajomości.

Nathan nie siedział w domu zbyt długo. Ważną częścią naszego spotkania była ta właśnie rozmowa. Chwilę po jego wyjściu usłyszałam dzwonek mojego telefonu, który za nic w świecie nie wiedziałam gdzie się znajduję. Muzyka dochodziła z któregoś z pokoi na piętrze, więc szybko wskoczyłam po schodach i pierwsze gdzie się udałam to do sypialni. Tam go nie było, przynajmniej tak mi się wydawało. Wkroczyłam do łazienki, ale wtedy sygnał robił się słabszy. Ponownie wparowałam do pokoju i znalazłam iPhona pod kołdrą. Tam też najczęściej leżał. Dziwne, że w pierwszej kolejności nie pomyślałam właśnie o tym miejscu. To Kate! Patrząc na to jak długo telefon dzwonił, a ja go nie odbierałam – kliknęłam zieloną słuchawkę chwilę przed rozłączeniem połączenia.

- Halo? Kate!

- Cześć. - powiedziała szeptem.

- Dlaczego szepczesz?

- Nie chcę obudzić babci, zasnęła na fotelu.

- Aha...

Miło jest słyszeć kłamstwa kiedy zna się całą prawdę. Nie poinformowałam koleżanki, że zdaję sobie sprawę o jej kłamstewku. Udawałam, że słucham z zainteresowaniem.

- Mniejsza o to. Stwierdziłam, że przyjadę za kilka dni, więc bądźcie przygotowane na mój przyjazd.

- Dobrze. - odpowiedziałam. - U babci już wszystko w porządku?

- Co? - Słyszałam, że była zdziwiona zadanym przeze mnie pytaniem.

- No babcia. Caroline mówiła, że musiałaś do Niej pojechać, ponieważ potrzebowała pomocy.

- Ah tak tak. Już jest okej.

Intrygowało mnie po co kłamała i co chciała tym osiągnąć. Nie powiedziała prawdy mnie, a nawet Caroline, z którą uważałam, że od pewnego czasu przyjaźni się trochę lepiej. Wiadomym było, że kiedy zmuszona będzie spojrzeć mi prosto w oczy przyzna się co tak naprawdę się stało. Nie chciałam myśleć o najgorszym, a jako iż mój sen wymazałam już pamięci nie zastanawiam się już nad nim i relacjami łączącymi Nathana i Kate w przeszłości. Przecież nie dlatego przyjaciółka wyjechała na te kilka dni...

____

Pisząc ten rozdział, dokładnie scenę, w której Nathan i Meggie wreszcie sobie wszystko tłumaczą, sama przeżyłwałam pewien problem. Nieco inny niż tej dwójki, ale poważny. W końcu stwierdziłam, że pewna część dialogu dokładnie odwzorowuję słowa, które właśnie mogłabym powiedzieć: Boje się. Cały czas się boje i wydaje mi się, że książką którą tutaj piszę odwzorowuję nieco moje uczucia, emocje i stany w jakich się znajduję. Dziękuje za wyświetlenia i wszystkie votes! Mam ogromną nadzieję, że z czasem będzie ich jeszcze więcej. !

TryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz