Rozdział 7

548 38 0
                                    

Jak ja nie znosiłam tego porannego wstawania. Nie dość, że budzik nie zechciał mnie obudzić to i wujkowie. I weź tu na kimś polegaj. Patrząc na zegarek, spostrzegłam, że za niecałe pół godziny zaczyna mi się następna lekcja, a ja byłam w kompletnej rozsypce. Już nie wspominając o tym, że do tej pory nie nauczyłam się drogi do szkoły. Dopinając spodnie i zarzucając na siebie sweter, złapałam w biegu torbę i pognałam na dół.

– No w końcu! Już myślałem, że będę cię musiał budzić. – Usłyszałam na starcie,wbiegając do kuchni by chociaż móc napić się czegoś przed wyjściem. – Twój budzik wył na cały dom kilka dobrych razy. – Dodał po chwili. W taki oto właśnie sposób dowiedziałam się, że to dziadowskie urządzenie jednak wydało dziś z siebie dźwięk. – Trzymaj i zbieramy się bo jeśli obydwoje się spóźnimy to Lisa nas pozabija. – Podał mi jakieś kanapki i butelkę z piciem, po czym ruszył ubrać kurtkę.

– A gdzie ciotka? – Zaczęłam ubierając pośpiesznie buty i tak samo jak on ściągnęłam z wieszaka swoją czarną, materiałową ramoneskę.

– Dawno w wydawnictwie. – Odpowiedział mi.

– Tak wcześnie? – Spytałam. Byłam dziś na tyle roztrzepana, że nawet nie miałam pojęcia, która jest godzina. A przecież nie tak dawno spoglądałam na zegarek.

– Jest po dziewiątej, a ty masz za piętnaście minut kolejną lekcje. – Sam zamknął za nami drzwi i ruszył w stronę auta. Szlag by to trafił! – Miałem dojechać do Lisy góra dziesiąta. – Napomniał, kiedy już obydwoje znajdowaliśmy się wewnątrz samochodu.

– Wystarczyło mnie obudzić i po problemie. – Zatrzasnęłam pas, wygodniej się usadawiając.

– Twój budzik wył na całe piętro. Jak to możliwe, że się nie obudziłaś? – Spojrzał w moją stronę po czym włożył do stacyjki kluczyk i odpalił silnik.

– Ja nic nie słyszałam. – Odpowiedziałam mu zgodnie z prawdą Nie miałam pojęcia, iż mój telefon w ogóle dzwonił. Widocznie musiałam być tak zmęczona, że nie zarejestrowałam żadnego niechcianego przeze mnie dźwięku.

– Zdążyłem zauważyć, gdy mimo tego piszczenia ciebie ciągle nie było na dole. – Powiedział z nutą pretensji w głosie a ja nie miałam pojęcia czego on ode mnie chce. Przecież nie kazałam mu na mnie czekać.

– Czyli to nie moja wina, że zaspałam. – Oparłam się o fotel i uważnie zaczęłam obserwować drogę.

– Dodaj jeszcze, że moja. – Sam na nowo się zirytował.

– Ty słyszałeś. Równie dobrze wystarczyło podejść do mnie na górę i mnie zbudzić. – Uśmiechnęłam się do wujka.

– Ty się lepiej nie przyznawaj ciotce, że cię nie było na pierwszej lekcji, bo źle z nami będzie. – Dodał grożąc mi palcem po czym wjechał na teren szkoły. – A teraz żegnam. – Spojrzał na mnie, wyganiając mnie przy tym jednym ruchem dłoni. Nawet nie wiedziałam, że tę szkołę mam tak blisko. Chociaż jadąc autem to każde miejsce mogło znajdować się niedaleko mojego nowego domu. Ewentualnie to Sam jechał pośpiesznie.

– Nie ma to jak rodzinka. – Wyszłam z samochodu, zatrzaskując za sobą drzwi.

– Ja również cię kocham, siostrzenico. – Usłyszałam jego głos z oddali.

– Paaa. – Odkrzyknęłam mu i w tym samym momencie zadzwonił dzwonek, który zmusił mnie do przyśpieszenia kroku. Gdyby nie fakt, że właśnie zaczynał padać deszcze i wujek jeszcze nie do końca wyjechał z parkingu już bym zawróciła i poszła wszędzie tylko nie na kolejną nudną lekcje. Tak się jednak nie stało. Musiałam grzecznie pójść na zajęcia. Nie miałam tylko pojęcia co teraz mam w planie.

Begin Again II N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz