– Śpisz? – Nagle usłyszałam tuż przy moim uchu niski, a zarazem cichy głos, który mnie przy tym wystraszył.
– No bardzo śmieszne, matole. – Odepchnęłam blondyna widząc jak kuca obok mnie, śmiejąc się przy tym.
– Nawet nie wiesz jak bardzo. – Jego śmiech był zarażający. Nie dało się przy nim chociażby nie uśmiechnąć.
Wyglądał jakoś inaczej niż na początku dnia. Twarz pełna radości. Oczy z dziwnym blaskiem który widziałam chyba po raz pierwszy u niego. Być może dlatego, że nie przyglądałam mu się jakoś znacząco. Nos pokryty kilkoma ledwo zauważalnymi piegami. Włosy wciąż zwilżone od wody, co najmniej jakby dopiero co wyszedł spod prysznica. Z ich końców nadal pomału skapywała woda, lecąca wzdłuż ukazanej szyi wprost na krawędzie białej koszulki, idealnie komponującej się z resztą ubioru. Na ramieniu luźno zwisająca czarna torba z uwieszoną przez nią skórzaną kurtką. Dżinsowe spodnie dopasowane do jego sylwetki, a do tego zwykłe trampki za kostkę, które dopełniały całość.
– Widzę, że punktualność to wasza mocna strona. – Z obserwacji wybudził mnie głos przybyłego dyrektora. Kiedy on w ogóle przyszedł? – Zapraszam. – Podszedł do drzwi i jednym szybkim ruchem otworzył je za pomocą kluczyka.
– Tylko się nie zakochuj przypadkiem. – Doszły do mnie słowa Horana, wypowiedziane wprost do mojego ucha. Jego zapach raptownie uderzył o moje nozdrza. Czy on znów musiał się aż tak mocno spryskać tymi perfumami?
– Marz dalej. – Rzuciłam cicho w jego stronę tak, by mężczyzna znajdujący się niedaleko nas, przypadkiem nie usłyszał kolejnej naszej wymiany zdań.Sala wyglądała okropnie. Podłoga tonęła pod toną pyłu, który zapewne spadł ze ścian, kiedy robotnicy je wygładzali. Nawet położona na nią plandeka niewiele dała. Podczas remontu musiała się zapewne odsunąć raz, drugi, aż wylądowała gdzieś w kącie sali na koniec roboty. Przez okna z trudem przedzierały się promienie słoneczne z zewnątrz. Były tak samo mocno ubabrane jak podłoga, na której właśnie staliśmy. Nie było przez nie kompletnie nic widać.
– Więc tak. Tutaj macie wszystkie potrzebne wam rzeczy do sprzątania. – Wskazał na kąt, w którym znajdowały się wiadra i inne niezbędne szmatki. – Pomieszczenie ma błyszczeć. Mam nadzieję, że wyrobicie się do siedemnastej. Za jakąś godzinę przyjdę sprawdzić jak wam idzie. – Spojrzał na zegarek. – Wam, tymczasem, życzę miłej zabawy. A i jeszcze jedno. – Dodał, będąc już z powrotem przy wyjściu. – Nie pozabijajcie się. Nie chcę mieć później problemów. Wszystko zrozumiałe? – Dziwnym trafem żadne z nas nie miało ochoty z nim nawet gadać. – Doskonale.
No i co ja niby miałam tu robić? Byłam zbyt dobrze ubrana, by sprzątać po jakimś remoncie. Według mnie powinni to zrobić robotnicy na koniec, czy coś, a nie my. Tu nawet nie wiadomo było za co się wziąć. Jak na dziwne zrządzenie losu, po odnalezieniu Horana wzrokiem, znalazłam go przy pozostawionych dla nas akcesoriach, przebierającego w nich. Po chwili wydobył jakieś ściereczki, wraz z płynem w spryskiwaczu.
– Myjesz okna. – Podał mi trzymane przez siebie przedmioty, stając zbyt blisko mnie i uśmiechając przy tym szeroko.
– No chyba sobie jaja robisz. – Nie przeszkadzałoby mi mycie okien, gdyby nie fakt, że właśnie znajdowaliśmy się na trzecim piętrze budynku, a ja cholernie mocno bałam się wysokości. Zwłaszcza, że on brał sobie miotłę i zamierzał jedynie zamiatać.
– Coś ci nie pasuje, niezdaro? – Przegiął! Od samego początku mnie tak nazywał. A nawet nie miałam jakiegoś trudnego imienia do zapamiętania. – Nie widzi mi się siedzenie tutaj do rana.
– A na tak zapomniałam, bo mi przecież tak! – Powiedziałam głośniej.
– Po prostu uznałem... – Zaczął.
– Że co? Że jestem dziewczyną i przez to wpierdzielisz mi mycie okien!? – Przerwałam mu. – Drogo się mylisz! – Odłożyłam podane mi rzeczy na stół, który znajdował się obok mnie.
– Serio? Chcesz się kłócić? Czy my nie możemy porozmawiać choć raz normalnie? – Tym razem rozpoczął spokojnie.
– Jak widać nie. – Spojrzałam za okna, które znajdowały się za mną. Już po chwili poczułam na swoich biodrach jego dłonie, Połamię mu je za chwilę! Zaraz po tym, zobaczyłam wcześniej trzymane przedmioty, którymi teraz machał mi przed oczami, dotykając tym samym swoim torsem moich pleców.
– Dałem ci to tylko dlatego, że ja nie potrafię myć okien tak, by były idealnie czyste. – Jego głos, ponownie rozbrzmiał tuż przy moim uchu. – Zawsze, gdy ja to robię, zostaje pełno smug i matka się na koniec czepia, że musi po mnie poprawiać. – Odetchnąwszy głęboko, zabrałam z jego rąk wszystko co trzymał.
– Daj to. – Ruszyłam w stronę krzesła, by podstawić je sobie pod okno.
– Dziękuję! – Powiedział z wielkim entuzjazmem w głosie.
– Zamiataj tam, a nie... – Odpowiedziałam i wzięłam się za szorowanie okurzonych szyb.Jedno okno, drugie, trzecie za mną. Oczywiście biorąc pod uwagę te niższe. Zostawały mi jeszcze tylko dwa ostatnie i mogłam mieć to z głowy. Spojrzałam w stronę tych, które zdążyłam już umyć i... Co jest!
– HORAN! ZABIJĘ CIĘ. – Chłopak odwrócił się w moją stronę z wymalowanym zdziwieniem na twarzy.
– Co?
– Gówno! Zobacz co narobiłeś! – Wskazałam na przestrzeń przed nim. Wcześniej niezbyt mnie interesowało co robi. Był cicho i za nic mi nie przeszkadzał w wykonywaniu mojej czynności. Jednakże jedyne na co było go stać to „Oj". – Ja ci zaraz dam oj, debilu!
– No jasne! Zwal na mnie! – Zaczął na mnie krzyczeć.
– A widzisz tu kogoś innego bym mogła!? Tylko ty masz miotłę. – Po całym pomieszczeniu latały kłęby białego kurzu, już nie wspominając o tym, że wybrudził na nowo wszystko to, co zdążyłam umyć w ciągu ostatnich trzydziestu minut. – Każdy debil wie, że tego się nie zamiata tylko zbiera!
– To nie mogłaś tak od razu?!
– Sądziłam, że skoro się za to bierzesz, to wiesz choć trochę jak masz to zrobić! Cała moja praca. – Opadłam na krzesełko, na którym stałam, przecierając dłońmi twarz i włosy. Byłam cała w tym pieprzonym pyle. I to akurat dzisiaj musiałam założyć czarną marynarkę i spodenki.
– Hej. – Zauważyłam jak kuca przede mną, opierając się dłońmi o moje nogi. – Otworzy się okna i wyleci co się nazbierało. – Dodał po chwili z uśmiechem na twarzy. Wstał i tarmosząc moje włosy ruszył otwierać okna.
– Zrób to jeszcze raz, a urwę ci jaja. – Włosy mi będzie rozwalać, debil jeden.
– Nie marudź, tylko otwieraj. – Wstałam i ruszyłam zaraz za nim. – I już się tak nie dąsaj. – Powtórzył czynność z ruszaniem moich włosów.
– Nie jebnął cię ktoś dawno przypadkiem?
– Nie. – Dlaczego on się tak głupkowato ciągle do mnie uśmiechał? – I równie dobrze wiem, że ty też tego nie zrobisz. – Kolejny raz w dzisiejszym dniu, czuję jego oddech przy moim uchu.Odepchnęłam go od siebie szybkim ruchem w bok, lecz skubany zdążył się mnie złapać, chcąc uratować przed upadkiem. W efekcie końcowym wspólnie polecieliśmy w wielką kupkę pyłu, którą musiał zrobić akurat w tym miejscu. Byłam przez niego cała biała.
– Niall!
– Ledwo cię dotknąłem, a ty już krzyczysz moje imię. – Zaśmiał się.
– Uduszę cię! – Wydostałam się z jego ramion, siadając na niego okrakiem i wyrzucając kolejną warstwę pyłu na jego głowę. Mycie włosów na nic mu się już nie przydało. – No, od razu lepiej. – Uśmiechnęłam się widząc jak wygląda.
– Teraz to dostaniesz.
– Nic mi nie... – Poczułam jak się podnosił i łapiąc mnie, przewraca na plecy, siadać przy tym na mnie. – Ałaaa! Horan! – Wybrudził mnie po raz kolejny. Choć w sumie nie było już chyba co brudzić.
– Nie krzycz tak, bo ludzie za drzwiami pomyślą sobie jakieś dziwne rzeczy. – Zaśmiał się. Ja mu się zaraz pośmieje.
– Zejdź tylko ze mnie, a ci jaja urwę! – Krzyknęłam w jego stronę.
– Czyżbyś znów nawiązywała do tematu? – Jeszcze bardziej nachylił się w moją stronę. Czy jemu kiedyś schodził ten uśmiech z twarzy?
– Przestań no! – Próbowałam mu się wyrwać, ale był zdecydowanie za silny względem mnie.
– Co się tu dzieje?! – Nagle usłyszeliśmy mocny głos mężczyzny. Kurwa, dyrektor. – Proszę mi natychmiast wstać. – Niall niechętnie, ale podniósł się ze mnie, podając mi po chwili dłoń, bym mogła i ja. Pociągnął mnie tak mocno, że nawet minimetry nie dzieliły nas od siebie. – Słychać was na pół szkoły! – Chyba się wkurzył. – Nie wspominając już o tym, że to pomieszczenie wygląda gorzej, niż przed tym, zanim tu przyszliście. W tej chwili zabieracie swoje rzeczy i wychodzicie stąd. – Wskazał na drzwi. – Jutro z waszymi rodzicami uzgodnię karę adekwatną do waszych możliwości. – Krzyknął ostatni raz będąc już z nami na korytarzu. – A teraz idźcie już do domu, zanim resztę szkoły mi zdemolujecie. – Nie czekając dłużej, ruszyliśmy w stronę schodów. Niall ciągle bacznie kroczył tuż obok mnie. Jednak jakby nie patrząc, dzięki temu debilowi szybciej skończyliśmy. Nie wiem tylko czego się dyrektor spodziewał. Przecież mówiłam mu już z rana, że nie będę sprzątać.
– Coś się mnie tak przykleił? – Spytałam w miarę cicho, by mężczyzna zaraz się znów gdzieś przypadkiem nie zaczął czepiać.
– A co, nie mogę? – Ukazał swój durnowaty uśmieszek.
– Nie.
– Oj no... Miałaś się nie dąsać. – Jego dłoń oplotła moje ciało, tym samym przysuwając mnie na nowo do jego boku.
– Nie dąsam się! – Odburknęłam chcąc się móc wydostać z jego uścisku.
– Wciąż was słyszę! – Znów dotarły do nas słowa dyrektora. Na sam ten moment uśmiechnęliśmy się do siebie nawzajem, ruszając jak najszybciej do wyjścia.
CZYTASZ
Begin Again II N.H
Fanfic"Życie może obrać różne tory. Ale tylko od Ciebie zależy, który wybierzesz."* Przez 18 lat Jus wiodła na pozór dobre życie. Do czasu... Po spotkaniu nad wyraz wkurzającego ją blondyna, zaczęło się zmieniać. Mimo ciągłego bycia myślami w przeszłości...