– Jak się czujesz? – Poczułam nagle na swoich plecach poruszającą się dłoń, co mnie kompletnie sparaliżowało. – Przepraszam – chłopak musiał wyczuć moje napięcie, gdyż szybko ją ze mnie zabrał. – Zapomniałem.
– Nie widzisz? Świetnie. – Powiedziałam z irytacją w głosie, który próbowałam jakoś uspokoić, by nie brzmieć aż tak żałośnie.
– Widzę, że niezły z ciebie przyjaciel! – Do naszych uszu dotarł po raz kolejny dzisiaj, wkurzony głos Horana.
W momencie, gdy ja na szybko starałam się wytrzeć łzy, które zdążyły mi już zacząć wysychać na moich policzkach, Harry z poddanym głosem wyszeptał sobie pod nosem słowa, które jedynie chyba tylko ja i on mogliśmy usłyszeć. Czego on znów ode mnie chce? Sama byłam ciekawa o co tym razem Niall zamierzał mieć do niego pretensje, lecz to nie zmieniało faktu, że właśnie takiego go nie znosiłam. Wściekły, bez żadnych skrupułów. Ciągle się jedynie kogoś dzisiaj czepia.
Uciekłam z tej szkoły, bo nie miałam ochoty na wpadnięcie przypadkiem, na żadne z tej całej trójki, tego feralnego dnia. Niall bez słów ominął mnie na korytarzu, Lou czepiała się nie wiadomo o co, a Harry...? Harry, niby wydawał się być neutralny, ale jakoś niespecjalnie ciągnęło mnie do wkurzonych osób. A co najważniejsze, nie chciałam nikomu z nich pokazywać, że płakałam. Los jednak wolał mnie jeszcze bardziej podobijać w moim życiu i nie dość, że najpierw Styles do mnie podszedł, to teraz i Horan się napatoczył. Po raz kolejny. Brakowało tylko Green do kolekcji i tłumów patrzących z okien klas.
– Serio? Znów chcesz przerabiać temat, o którym tylko ty wiesz? – Zaczął Harry, podnosząc się do pozycji stojącej.
– Jak widać z Lou. – Wypowiedziałam szeptem pod swoim nosem, tak, by nikt nie usłyszał w momencie, gdy tylko przypominałam sobie jak mnie dzisiaj potraktowała.
Jednak moje słowa nie umknęły uwadze Stylesowi, którego cień nieznacznie poruszył się na ziemi tak, jakby spoglądał na mnie. Wtedy dotarło do mnie, że pewnie i tak zbyt głośno to powiedziałam lub on stał wciąż zbyt blisko mnie. Nie mając większego wyjścia zebrałam się w sobie do wstania i spojrzałam w ich kierunku. Byłam pewna, iż moje oczy są całe zaczerwienione, ale w tamtym momencie już nic się dla mnie nie liczyło. Chciałam jedynie pójść stąd jak najszybciej i jak najdalej się dawało, jednak spostrzegłam jeszcze bliżej niż wcześniej stojącego przy nas Nialla. Gdy tylko schyliłam głowę delikatnie w dół zrozumiałam, że ten poprzednio ruszający się cień to był właśnie on, a nie Harry.
– Widzę, że szybko znalazłeś sobie adwokata. – Wypowiadał słowa z pełną pogardą w głosie. Problem jednak polegał na tym, że nikogo nie broniłam, a moja wypowiedź była skierowana wyłącznie do mnie, to tego z wyczuwalną kpiną.
Przez pewien czas sądziłam, że może chociaż Horan jest inny, że ma jakiekolwiek uczucia w sobie, lecz po tym co dziś zobaczyłam, wiedziałam już, że za grosz w nim empatii. Niczego co by się mogło wydawać ludzkie, a ja głupia miałam jeszcze dla niego nadzieję. Wystarczy, że ktoś mu stanął na drodze, a już zaczynał to eliminować, jakby było jakimś zwykłym przedmiotem, którego od tak można sobie wyrzucić, gdy się zepsuje i pójść do sklepu po nowy. Nawet własnego przyjaciela traktował w tym momencie jak nic, co jest warte jakiekolwiek większej uwagi.
– Możesz mi w końcu powiedzieć o co ci od samego rana chodzi, a nie wściekać się na mnie? – Harry mimo spokoju, jakiego starał się nie stracić za szybko, zaczynał się równie mocno wkurzać na przyjaciela. Nie dziwiłam mu się, sama na jego miejscu bym się wściekała, bo ile można coś takiego znosić? Szczególnie, że wczorajsze słowa Lou były dla niego niczym mocny cios prosto w twarz. Chłopak raczej nie chciał dostać drugiego ze strony blondyna.
CZYTASZ
Begin Again II N.H
Fanfiction"Życie może obrać różne tory. Ale tylko od Ciebie zależy, który wybierzesz."* Przez 18 lat Jus wiodła na pozór dobre życie. Do czasu... Po spotkaniu nad wyraz wkurzającego ją blondyna, zaczęło się zmieniać. Mimo ciągłego bycia myślami w przeszłości...