Rozdział 20

362 14 9
                                    

– Hej! – Harry pojawił się znikąd, z wielkim uśmiechem na twarzy nachylając nad Rudą, z którą Justine stała właśnie na szkolnym korytarzu obok szafek. Dziewczyna niezbyt rozumiała zachowanie swojej znajomej. Dzisiaj Louise wydawała się obojętna na głos chłopaka, choć widać było, że rudowłosa czuła się dobrze w jego towarzystwie. Szatynka mimo to, do tej pory nie wiedziała dlaczego Green się tak zachowywała. Choć domyślała się, iż może to być spowodowane faktem, że Night stoi obok. Wtedy jej znajoma jakoś bardziej unikała bruneta. Co najmniej jakby się krępowała. W innych momentach rozmawiała z nim normalnie.

– Czego chcesz?

– Przyjdziesz dzisiaj na mecz? – Stylesowi wciąż szczerzyła się buzia, zaś podczas wypowiedzenia pytania dotknął ramienia Louise. Osoba stojąca z boku powiedziałaby, że wyglądał jak zakochany pięciolatek. Na tyle mocno by pomyśleć, że dana dwójka jest parą.

– Kiedyś już ci na to odpowiedziałam. – Lou nieznacznie podniosła wzrok na chłopaka, lecz tylko po to, aby po chwili wrócić nim do swojego telefonu.

– Zawsze mogłaś zmienić zdanie. – Uniósł głos z wciąż tlącą się w nim nadzieją na zgodę ze strony rudowłosej. Ona jednak kierowała się właśnie w stronę sali, gdzie miała mieć ostatnie zajęcia.

– Odwalisz ty się w końcu ode mnie?! – Justine kroczyła spokojnie niedaleko dziewczyny, póki ona nie przystanęła i nie odezwała się wkurzonym tonem. Night nie miała pojęcia co wstąpiło dziś w jej znajomą. Owszem, widywała ich kłócących się, jednakże Lou nie była wcześniej aż tak zdenerwowana. Natomiast Harry w tamtym momencie zamiast dalej ją namawiać, zacisnął pięści ze złości, a uśmiech z jego twarzy znikł.

– No tak. Zapomniałem, że mnie zawsze zlewasz! – Justine po raz kolejny poczuła się nie na miejscu. Stała jednak niedaleko rudowłosej w kompletnej ciszy, niepewnie obserwując całe zdarzenie.

– Ty mnie nigdy nie obchodziłeś, więc o czym ta rozmowa?!

– Ta... – Patrząc na twarz Harry'ego czuć było jego ból. Jus było go aż nadto szkoda, lecz nie miała pojęcia co mogłaby zrobić. Louise dopiero po czasie zorientowała się co takiego powiedziała przed paroma sekundami. – Rozumiem. – Wypowiedział ledwo słyszalnie przez co wzrok padał na ruch jego warg. Chwilę później chłopak oddalił się w głąb korytarza, a Lou wciąż stała na swoim miejscu.

– Harry... – Nie zdążyła go jednak zatrzymać. Dotarło do niej, że swoją dzisiejszą złość właśnie wyładowała na niewinnej osobie, która chciała być dla niej miła. Green bolał widok smutnego przyjaciela przez co skarciła się w myślach. No super, Lou. Jesteś debilką!

Rudowłosa nie lubiła, kiedy brunet się tak zachowywał i to na środku szkolnego korytarza. Wiedziała, że chłopak zdawał sobie sprawę, iż nie przepada ona za danym sportem, więc omijała tego rodzaju imprezy. Uważała, że mógł do niej podejść, gdzieś gdzie byłaby sama i zwyczajnie z nią porozmawiać. Wtedy być może by się zgodziła, lecz nie kiedy robił to przy innych, wymuszając pewnego rodzaju pozytywną odpowiedź.

Louise czuła straszne wyrzuty sumienia po tym co się właśnie wydarzyło. Nigdy nie miała Harry'ego dość, wręcz przeciwnie. Jej wcześniejsze słowa nie były przemyślane. Po chwili poczuła czyjąś ciepła dłoń na swoich plecach. Odwracając się, spostrzegła Justine, wciąż stojącą niepewnie obok ze smutnym wyrazem twarzy. Szatynka chciała móc coś powiedzieć, lecz rudowłosa widziała po jej minie, że nie miała pojęcia co.

– Jezu, jak on mi działa na nerwy – wyrwało się z ust Louise.

– Za to on reaguje na ciebie zupełnie inaczej.

Begin Again II N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz