Rozdział 45

344 22 0
                                    

Po kolejnych dwóch godzinach, zbieraliśmy się do wyjścia. Dokładnie tak samo druga połowa szkoły, która została do samego końca. Mimo czucia się mocno skrępowanej przy Niallu, starałam się nie dać tego po sobie poznać. Szczególnie, że od tamtego incydentu na parkiecie, nie spuszczał mnie z oczu i ciągle trzymał za rękę. Jednak zadziwiająco przyjemnie było go mieć przy sobie. Omijając fakt, że po tym tańcu namówił mnie jeszcze na jeden szybszy, gdzie o dziwo nikomu nic nie zrobiłam, a DJ aż za bardzo się z nim zgrał, puszczając po tym kolejny wolny kawałek. Nawet Lou udało nam się dość szybko rozweselić. Fabio, jak znikł tak się już nie pojawił przy naszym stoliku, choć mam wrażenie, że to nie była tylko jego decyzja, a pomógł mu w tym Harry, gdy gdzieś między tańcami poszedł niby to do łazienki.

Jak dla mnie to nawet dobrze. Po tym się chociaż dobrze bawiła. Fabio w porównaniu do Harry'ego, nawet nie powiedział jej, że ładnie wyglądała. Bo przyznać jej trzeba było, sukienkę to jednak idealną wybrała. Podkreślała wszystko co powinna, a ewentualne niedoskonałości znikały jak za odjęciem czarodziejskiej różdżki. Harry w sumie wyglądał podobnie. By nie powiedzieć identycznie. Obydwoje ubrali się czarno. Czułam się przy nich jak jakiś stworek z nieba. Oni na czarno, a ja wręcz odwrotnie. Ta biel aż rzucała się w oczy. W głowie za to czułam dziwne wirowanie. Co najmniej jakby któreś z nich coś mi dolało do picia. W sumie, chyba nie zdziwiłabym się. Niall był z naszego stolika jako jedyny trzeźwy. Nie dziwota, w końcu to on dzisiaj prowadził. U mnie to mogło być jedynie zmęczenie.

Wychodząc ze szkoły, mimo złego przeczucia, wiedziałam, że nic nie może mi już popsuć dzisiejszego dnia. Już nawet nie pamiętałam kiedy ostatnio byłam taka szczęśliwa. Ta myśl mnie jednak szybko opuściła gdy pierwsze co zobaczyłam to Christiana stojącego pod szkołą z kilkoma kumplami. Starając się zwracać na niego jak najmniejszą uwagę, szłam z całą resztą przez plac. Pech chciał, że jednak każdy dość szybko rozchodził się w inną stronę, a my chcąc czy nie, musieliśmy przejść akurat obok niego.

– To jego wolisz, tak?! – Nie byłam jeszcze nawet na jego wysokości, a on już zaczął mówić nieco podwyższonym i szyderczym tonem. Próbując nie dać nic po sobie poznać, szłam dalej, byleby żadne z nas się przy nim nie zatrzymało.

Jedynie Lou chyba tak naprawdę zrozumiała, że im szybciej przejdziemy obok nich, tak szybciej się skończy ta cała szopka, którą on zaczął robić. Więc tak samo jak moja przyjaciółka, złapałam Nialla mocniej za rękę gdy zaczął zwalniać. Jednak czułam już przy wyjściu jak zaciskał swoją dłoń, o wiele mocniej niż wcześniej. Nie chciałam by cokolwiek się wydarzyło między nimi. Nie dzisiaj gdy miałam właśnie taki wspaniały dzień.

– Stary uspokój się. – Jeden z jego kumpli przytrzymał go kiedy byliśmy już prawie przy nim. Starał się udobruchać go słowami, lecz ja wiedziałam, że nic mu to nie da. Nie gdy był w takim stanie. On chyba też miał tego świadomość.

– Tego cwela, zamiast mnie?! – Krzyknął głośniej, patrząc na mnie z pogardą i wskazując na sylwetkę Nialla. Aż żałowałam, że nie ma przy nas Louisa bądź Zayna. Oni chociaż znali sprawę. Dziw, że ci, z którym najmniej rozmawiałam wiedzieli najwięcej.

– Cwela? – Pech chciał, że i blondyn to usłyszał, zatrzymując się przy tym raptownie. A tak dobrze mi szło zabranie go stąd. Szło... do czasu aż nie znaleźliśmy się przy Chrisie.

– Niall, proszę. – Udało mi się go jednak szybko powstrzymać, przed rzuceniem się na niego. – Zostaw. – Odepchnęłam go lekko dłonią na tyle, by żadne nie skakało sobie do gardeł, ani nie było zbyt blisko siebie. – On jest zwyczajnie pijany. – Tym razem spojrzałam na Chrisa, który po tych słowach minimalnie złagodniał. Nie było to jednak widoczne dla wszystkich obecnych. – Nie warto. – Dodałam po chwili widząc jak mi się przygląda. Złagodniał jak nigdy. Niall po chwili, zwyczajnie odszedł w stronę samochodu otwierając przy tym drzwi Harry'emu i Lou, która wręcz wcisnęła go tam. Zgaduje, że gdyby nie ja to by się pewnie pobili pod tą szkołą. – Coś ty ze sobą zrobił? – Nie oczekując nawet odpowiedzi, ruszyłam prosto do samochodu. Chłopak już nic mi nie odpowiedział. A to przecież ja powinnam być w takim stanie po tym wszystkim a nie on.

Begin Again II N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz