2 tygodnie później
Nie dość, że Lou nie dawała mi spokoju od ponad tygodnia to jeszcze pech chciał, że wujkowie postanowili wrócić wcześniej niż zapowiadali. Nie przeszkadzało mi to jakoś specjalnie, szczególnie, że odpuścili sobie fakt, iż mam iść do psychologa, u którego swoją drogą dalej się nie pojawiłam, choć dyrektor na korytarzu przypominał mi o tym kilka razy. Jednakże odkąd tylko jakiś Włoch z wymiany zaprosił Green na ten cały bal, ta nie przestawała o nim gadać. Z marudzenia Lisy i Sama przeszło na Lou. Jak nigdy nie mówiła o ciuchach, tak nagle postanowiła się pozamartwiać, a tym samym mi uprzykrzać dni, myśląc co założy. Jakby to go w ogóle interesowało. Z każdą chwilą, coraz bardziej miałam ochotę zrezygnować z pójścia tam. Szczególnie kiedy widziałam przez calutki tydzień, wkurzonego i zarazem smutnego Harry'ego. Widać było, że chciał ją zaprosić, lecz wyprzedził go ten cały Fabio. I na cholerę on się wtrącał? W sumie, sama za nim nie przepadałam. Zadufany w sobie koleś, który nie widział nic po za czubkiem swojego nosa. Nie dziwota, że wylądował w kółku teatralnym na czas pobytu w naszej szkole. Tylko Louise tego nie dostrzegała.
Z jednego mogłam się jednak cieszyć. Christiana nie widziałam od dobrego tygodnia co nawet sprawiało, że z chęcią szłam do szkoły. Radość jednak nie trwała zbyt długo. W prawdzie do chwili, gdy okazało się, że owszem, wyjechał z resztą swojej drużyny, ale jedynie na jakieś kolejne mecze, przez co i nasza drużyna znikła z pola widzenia. Plus też był taki, że Horan przestał mnie nagabywać jakiego koloru będę miała sukienkę by mógł sobie kupić pasujący krawat. Przecież skąd ja do licha mogłam wiedzieć jaki ona będzie miała kolor skoro nawet jej jeszcze nie znalazłam. Nie zapominając, że i tak musiałam czekać aż wujkowie wrócą, by wziąć od nich na nią kasę. Oni mieli jednak idealne wyczucie czasu. Wrócili akurat w tym samym dniu, w którym Lou na nowo zaczęła mieć hopla na temat sukienek. Od kiedy ona w ogóle je lubiła? Nigdy jej w żadnej nie widziałam. W efekcie końcowym, wyszło na to, że jak tylko znajdę już jakąś to i poszukam mu tego całego krawatu na który się tak bardzo uparł. Rozumiałam, że kobieta mogła mieć bzika na doborze dodatków, ale nie facet. Szczególnie nie ta blond zakała.
– Długo jeszcze mam czekać? – Usłyszałam zdenerwowany głos Lou, która teraz pewnie stała przed moim wejściem do przebieralni, w której tkwiłam od dobrych parunastu minut przymierzając kolejne sukienki, które dziewczyna mi przynosiła. – No pokaż się w końcu! – Wykrzyczała nie bacząc na to czy ktoś się na nią będzie patrzeć czy nie.
– Czy ty mi się dasz spokojnie dopiąć?! – Oburzyłam się, ponownie chwytając za zamek kolejnej z brzoskwiniowych sukienek jakie wisiały mi na wieszaku.
– I jak? – Zrezygnowana, uchyliłam drzwiczki i pokazałam się tej zrzędzie, która mnie tylko pośpieszała. Nie każdy potrafił jak ona wybrać kieckę w kilka minut po wejściu do sklepu. Swoją drogą, to chyba wciąż tkwiłyśmy w tym samym sklepie w którym ją znalazła.
Długa, czarna, elegancka. Z niewielkim dekoltem, który idealnie podkreślał jej biust. Całość na cienkich ramiączkach i z odkrytymi plecami dzięki czemu można było dostrzec jej tatuaż w kształcie smoka ze skrzydłami gotowymi do lotu i ogonem, na jednej z łopatek. Nie miałam nawet pojęcia, że go tam ma. Wystarczyło mi jednak usłyszeć hasło, że to Harry ją do tego namówił i nie dopytywałam o więcej.
– Ślicznie! – Jej głos na nowo rozbrzmiał w powietrzu, wyrywając mnie z mojego zamyślenia.
– Ty tak serio?
– Tak. A czemu by nie? – Patrzyła na mnie zdziwionym wzrokiem. – Krótka, nawet ładna i te falbaneczki. – Wymieniała kolejno.
– Wyglądam jak szóstoklasistka na balu gimnazjalnym! – Oburzyłam się. Owszem, sukienka była nawet ładna i stylowa, ale jak dla mnie nie nadawała na ten bal. Takie to ja mogłam zakładać na co dzień. O ile nie mam przypadkiem gdzieś podobnej. Ostatnimi czasy rzadziej chodziłam w tego typu ciuchach.
CZYTASZ
Begin Again II N.H
Fanfiction"Życie może obrać różne tory. Ale tylko od Ciebie zależy, który wybierzesz."* Przez 18 lat Jus wiodła na pozór dobre życie. Do czasu... Po spotkaniu nad wyraz wkurzającego ją blondyna, zaczęło się zmieniać. Mimo ciągłego bycia myślami w przeszłości...