Rozdział 6

615 36 1
                                    

– Księżniczka! – Dziewczyna ledwo co podeszła do swojej szafki w szkole, a już mogła usłyszeć głos Louisa z wnętrza korytarza. Nie musiała się nawet odwracać, aby mieć świadomość kto ją woła.

W całej szkole tylko jedna osoba używała tego określenia. Nie miała ona jednak pojęcia dlaczego, a już tym bardziej nie chciała się o to dopytywać. I pomimo że minimum pół korytarza właśnie jej szukało, nie mając świadomości do kogo Tomlinson się tak zwrócił, to nikt nie znalazł w niej tej jedynej. Dla Jus było to na rękę, aczkolwiek nie na długo. Chłopak w końcu pojawił się tuż przy jej boku, próbując przeszkodzić w wykonywanej czynności.

– Odwal się od niej, Louis! – Szatynka usłyszała mocno wkurzony głos rudowłosej dziewczyny, którą poznała zaledwie wczoraj.

Stała ona dokładnie obok niej i w chwili, gdy tylko szatyn postanowił znów zawołać Justine swoim słówkiem, Louise zamknęła swą szafkę i jak gdyby nigdy nic postanowiła stanąć w obronie nowej znajomej. Jus była dosłownie pośrodku nich. Kawałek dalej z boku dostrzegła Nialla z tym samym brunetem, którego wczoraj widziała u boku rudowłosej na pierwszej lekcji. Blondyn szedł z towarzyszem, z uśmiechniętymi wyrazami twarzy i o czymś rozmawiali.

– O co ci chodzi, Ruda! – Z podglądania upierdliwego blondyna, Justine wyrwał mocny głos Louisa. Aż zdziwiła się, że potrafi powiedzieć coś tak nisko. Za pierwszym razem, kiedy go usłyszała na ulicy, mówił on dość wysoko jak na faceta. Nie był to jednak charakterystyczny kobiecy głosik. Tym razem, podczas lekkiego wkurzenia, słychać było jego niską barwę. Nie jednak aż tak niską. – Przecież nie ciebie wołałem – Dodał po chwili a Jus odrywając wzrok od poprzedniej osoby, popatrzyła w stronę szatyna.

– Po pierwsze, mam na imię Louisa, a po drugie już ci chyba dała jasno do zrozumienia, że nie ma ochoty z tobą kolejny raz ciągnąć jakiejś głupiej wymiany zdań! – Szatynka od razu pomyślała: Jak wy teraz? – Masz dokładnie takie samo więc chyba nie tak trudno je zapamiętać. – Rudowłosa dorzuciła na koniec. Jak na poziom jej zdenerwowania, mówiła dość pewnie i całymi zdaniami.

Night nie spodobał się fakt, że właśnie znajdowała się w środku głośnej kłótni na pół szkoły. Jeszcze gdyby była gdzieś bardziej z boku to wiedziała, że mogłaby ot tak odejść i nikt by nie zwrócił na nią uwagi. Pech jednak zechciał, iż znajdował się w samym jej wnętrzu bez najmniejszej drogi ucieczki. Przynajmniej nie na ten moment. Krzyki tej dwójki nie umknęły oczywiście i kumplom Louisa, którzy byli coraz bliżej dziewczyn.

Znajomy Nialla, widzą tę kłótnię, jak na zawołanie podszedł do kłócącej się pary i automatycznie stanął niedaleko rudowłosej, co niekoniecznie ją ucieszyło. Justine minimalnie spoglądając w prawo zauważyła, że blondyn bez większego zainteresowania stał przy sąsiadujących kilka kroków dalej szafkach i obserwował całą sytuację. Wyglądało to jednak tak, jakby czekał na jej koniec niż rozwinięcie. Chłopak jednak uważnie przyglądał się brunetowi i mówił sobie w głowie, że przyjaciel pobiegł do Lou niczym zakochany kundel chcący uratować ją z opresji. Uważał nawet, że mógłby się z nią w końcu gdzieś umówić a nie tylko się tak za nią uganiał. Takie miał zdanie pomimo tego, iż niejednokrotnie widział, że taka starania jego przyjaciela szły kompletnie na marne. Louise nazywał wręcz jego upartą panną.

– Czy ty się w końcu od niej odczepisz? – Jus usłyszała bardzo niski głos nowo przybyłego chłopaka, który został skierowany w stronę Louisa. Nie miała ona jednak zielonego pojęcia jak ma na imię i dlaczego postanowił się wtrącić w zaistniałą kłótnię. Jednakże stał jak gdyby nigdy nic pomiędzy główną dwójką kłócicieli. Z obserwacji Justine wynikało jakby bronił niewiele niższa od niego Lou.

Begin Again II N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz