Rozdział 17. Trup zaścieli się gęsto

628 77 74
                                    

Alec wsiadł na motocykl i spojrzał na ekran swojego telefonu, dzierżąc w drżącej dłoni kartkę od Edwarda. Lista powiadomień mówiła, że w pierwszej kolejności powinien zająć się czymś innym, niż dzwonieniem do Tessy Gray. Miał siedemdziesiąt osiem nieodebranych połączeń, co było rekordem tego tygodnia. Najwięcej, jak przekonał się, rozwijając listę, wykonała do niego Isabelle, ale wśród numerów była też Carla, mama, Nate i Jace. Telefony od Isabelle i Jace'a były czymś zupełnie normalnym. Niepokojące były pozostałe trzy. Carla nie dzwoniła prawie nigdy, mama tylko sporadycznie, kiedy bardzo czegoś chciała. Nate z kolei wysyłał esemesy, a Alec nie znalazł ani jednego.

Przez chwilę rozważał olanie rodziny i przyjaciela, ale zanim na dobre wpisał numer Tessy, zaczęły pożerać go wyrzuty sumienia. Schował karteczkę za gumową osłonę telefonu i znalazł na liście numer Nate'a. Znał go już na tyle dobrze, że spodziewał się, iż wilkołak będzie najlepiej poinformowany ze wszystkich, a przy okazji rozmowa z nim nie przerodzi się w litanię żali.

Nathan odebrał po niecałym jednym sygnale.

– Gdzie cię wywiało?! – zapytał napastliwie na samym wstępie. – Nie oddałeś kluczyków, więc pomyślałem, że gdzieś pojechałeś. Wisisz mi benzynę, stary.

– Oddam z nawiązką – obiecał Alec i przetarł zmęczone oczy. – Tylko potrzebuję go na jeszcze... kilka godzin. Może dni.

– Dni? Kotku, uwielbiam cię, ale...

– Proszę, Nate – przerwał mu Alec błagalnym tonem. – Nie zniszczę go. Potrafię jeździć.

– Nie chodzi o to, że mi go zniszczysz. Castiel jest nie do zajechania. Chodzi o to, że ja nie będę miał czym jeździć!

– Nazwałeś motocykl Castiel? – zaśmiał się Alec. – Imię anioła?

– Imię anioła z fenomenalnej produkcji telewizyjnej – przytaknął Nate. Po jego głosie dało się dosłyszeć, że się uśmiecha z zadowoleniem. – Ale ja nie o tym. Nie powiedziałeś nikomu, że wychodzisz.

– Nie zwróciłem uwagi na to, że to robię – przyznał Alec z jeszcze większą skruchą. – Wciąż jesteś w Instytucie? – zapytał, zmieniając temat.

– Taaaa... Twoja siostra naprawdę się nudziła. I chyba próbowała ze mnie wyciągnąć szczegóły naszej randki. Byłem dzielny i broniłem naszej słodkiej tajemnicy niczym wilk!

Alec zarumienił się widowiskowo.

– Cała ona – mruknął i potrząsnął głową, odganiając wspomnienie. – Spotkałem Edwarda Dupree, dlatego pytam. Zgarnij Jace'a i spotkajmy się gdzieś w neutralnym miejscu, dobra?

– I tak musisz tu przyjechać – odparł Nate. Alec usłyszał, że idzie gdzieś. Następne słowa padły już bardzo cichym głosem. – W Instytucie panuje zamieszanie tak duże, że chyba nikt już nie zwraca uwagi na to, że łazi tu wilkołak. Twoja mama szaleje. Podsłuchałem rozmowę Carli z jakimś... Boyberrym?

– Baybrookiem – poprawił go machinalnie Alec. – O co chodzi?

– Podobno mają wypuścić tych więźniów, co ich złapaliście wczoraj.

– To było wczoraj? – zdziwił się Alec.

Wydawało mu się, że minęło dużo więcej czasu. Godziny przelewały mu się przez palce i zlewały w spójną masę. Nie chciał o tym myśleć. Czuł się jeszcze bardziej podle niż podczas rozmowy z Edwardem.

– Ano wczoraj – przyznał Nate. – Albo prawie przedwczoraj. Widziałeś w ogóle godzinę?

Alec oderwał telefon od twarzy i przyjrzał się wyświetlaczowi. Pasek u góry ekranu mówił, że było już grubo po jedenastej wieczorem.

Kot i jego NocnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz