Tessa wyglądała zupełnie jak na zdjęciach. Młoda, świeża, o nietuzinkowej urodzie, którą docenił nawet Alec. Długie, falujące brązowe włosy miała upięte w wysoki kucyk, z którego kilka splątanych kosmyków spływało wokół jej twarzy. Wyglądała na zmęczoną i rozdrażnioną, ale na widok Aleca uśmiechnęła się promiennie. Tuż za nią przez portal przeszedł Brat Zachariasz, ubrany w typowy płaszcz Cichego Brata.
Alec gestem dał znać Jace'owi, że ma się na razie nie ruszać i zrobił krok w stronę nowoprzybyłych.
– Dzień dobry – odezwał się. Musiał najpierw przezwyciężyć gulę w gardle i lekką chrypkę. – Już myślałem, że nie przyjdziecie.
Tessa nie odpowiedziała. Mina jej zrzedła, kiedy wzrokiem odnalazła siedzącego wciąż w fotelu Jace'a. Oczy zaszły jej wilgotną kaskadą, ale dzielnie powstrzymała się od płaczu.
– Jonathan... – wyszeptała.
Blondyn otworzył usta, ale Alec stanął bezlitośnie między nimi.
– Najpierw, zanim dopuszczę do uroczego rodzinnego spotkania – podjął twardym tonem – porozmawiamy o interesach.
– Przepraszam za niego – mruknął Jace, wstając. Złapał Aleca za ramię.
– Jace! – syknął Alec przez zęby.
– Daj spokój. – Herondale wywrócił oczami i wskazał na milczącego Brata Zachariasza. – Jemu ufasz. Jej też możesz.
Tessa pokiwała głową, ale bez przekonania.
– Alec ma racje – powiedziała nagle i uśmiechnęła się ponownie. – Jesteś ostrożny. To dobrze o tobie świadczy – dodała.
Alec spojrzał z góry na Jace'a, jakby chciał powiedzieć "No widzisz? Mam racje!". Jace pokręcił głową. Kłótni z nadopiekuńczym Aleciem nie wygrałby nigdy.
Tę niemą wymianę myśli przerwało im głośne, uporczywe miauczenie. Alec nawet nie zerknął w stronę transportera.
– Usiądziecie? – zapytał pogodnym tonem, umyślnie podnosząc głos, by przekrzyczeć hałas.
Powinniśmy znać historię tego transportera? – zapytał przeszywającym szeptem Zachariasz. Mówił jak każdy Cichy Brat. Polegało to raczej na wnikaniu w umysł i zostawianiu tam wiadomości. Nie otwierał nawet ust.
– Usiądźcie. – Tym razem Alec wydał wyraźny rozkaz. – Wolę rozmawiać w komfortowych warunkach.
Tessa obejrzała się jeszcze raz na klatkę, w której siedział Magnus, ale posłuchała słów Aleca. Usiadła w fotelu, w którym wcześniej siedział Alec. Brat Zachariasz stanął za jego oparciem, jak zwykle sztywno i spokojnie.
– Więc... – podjęła niepewnie Tessa. – Znalazłeś Magnusa.
– Poniekąd – odparł Alec i założył ręce na piersi. – Ale to raczej on znalazł mnie.
Alec, gdyby nie wiedział, że jest to niemożliwe, byłby przekonany, że Brat Zachariasz się uśmiechnął. Wiedział jednak, że nie było na to najmniejszych szans. Wszelkie emocje Cichych Braci były tłumione przez runy.
– Gdzie on jest? – zapytała Tessa, prawie zrywając się na nogi.
Alec wywrócił oczami. Zaczynał rozumieć, dlaczego ludzie nie lubili przekazywania mu informacji. Jeżeli był w połowie tak niecierpliwy jak Tessa, to musiał zawsze psuć ludziom dobrą zabawę.
– Przegapiłem dużo... wyraźnych komunikatów – powiedział, kiwając głową.
– Ktoś go porwał? – dopytywała Tessa. Zachariasz milczał. Jace patrzył na Aleca w ciszy, coraz szerzej otwierając oczy.
CZYTASZ
Kot i jego Nocnik
FanfictionProste rozwiązania są zawsze najnudniejsze. Z takiego założenia wyszedł Magnus, kiedy po nieudanym eksperymencie szedł sobie spokojnym krokiem na Manhattan, poskarżyć się swojej najlepszej przyjaciółce. Dlatego kiedy zobaczył smutnego Łowce nie mógł...