Jace jęknął i zacisnął pięści.
– Kurwa – wymamrotał.
Nate, który siedział obok niego, spojrzał na blondyna z zaciekawieniem. A potem jego wzrok przesunął się niżej, na wybrzuszenie na kroczu chłopaka.
– Ja pierdole! – wysapał, nie bardzo wiedząc, czy jest pod wrażeniem wielkości, czy raczej bardziej zniesmaczony tym, że był świadkiem erekcji znajomego. – Opanuj się, to komunikacja publiczna!
– Ta... Ta, wiem – syknął Jace i zamknął oczy. Spróbował się opanować, lecz nic to nie dało. – Zabiję go – wywarczał przez zęby. – Rozszarpię i rozwlekę jego truchło po Instytucie.
– Magnusa? – zdziwił się Nathan.
Jace obrzucił go wściekłym spojrzeniem. Trwało to tylko sekundę, bo zaraz jego oczy zasnuła mgła i znów wydał z siebie serię pojękiwań i posapywań, które upodobniły go do postaci w filmie porno.
– Ten kutas... – wysapał z trudem. – Ja mu kurwa dam zabawy z czarownikami!
– A. Że Aleca zabijesz! – Nate pokiwał ze zrozumieniem głową. – Stary, ale on już jest dorosły, wiesz? No i to troche dziwne, ze na myśl o tym, że oni mogą uprawiać seks, to tobie staje.
– Nie na myśl! – krzyknął Jace i uderzył ręką we własne udo w nadziei, że to zmniejszy nieco jego napięcie. Nic nie dało, a tylko kilku maruderów, którzy razem z nimi jechali nocnym autobusem spojrzało na niego jak na wariata. Jace posłał im słaby uśmiech, wiercąc się na siedzeniu.
– Ja sobie nie wyobrażam – powiedział cicho do Nathana, rumieniąc się coraz mocniej. – Ja wiem, że to robią. Czuję to.
– O.
Nate roześmiał się na głos.
– To nie jest śmieszne! – prychnął Jace i spojrzał na rozkład autobusu.
Tablica głosiła, że do Instytutu pozostało im jeszcze jedenaście przystanków. Nic dziwnego, skoro jechali nocnym. Wybrali autobus z uwagi na oszczędność. Jace swoje pieniądze, niczym ostatni kretyn, zostawił wieszczce z Nocnego Targu, a Alec, chociaż dzielnie udawał wzruszonego jego opowieścią, nie zostawił im złamanego centa na powrót. A teraz zabawiał się z Magnusem, sprawiając, że Jace zaczynał chodzić po ścianach.
– Jest – odparł Nate, rozpierając się na siedzeniu. – Może świeże powietrze? Wyglądasz, jakbyś miał zemdleć.
Jace nie odpowiedział, ale kiedy autobus zatrzymał się na kolejnym przystanku, wypadł z niego, prawie potykając się o własne nogi. Nate poszedł w jego ślady, śmiejąc się jak opętany.
– Nienawidzę go – oznajmił Jace, łapiąc za materiał spodni. Spróbował je poprawić, by te aż tak nie uciskały, ale niewiele to dało. Wtem zaświtała mu w głowie inna myśl. Z diabolicznym uśmiechem spojrzał na Nathana.
– Nie – powiedział od razu wilkołak. – Nie będziesz im przeszkadzać!
– Ależ będę – odparł Jace, wytrzeszczając w napływie szaleństwa oczy. – Będę zmorą ich życia!
Nate przełknął głośno ślinę.
– Nie rób tego – poprosił raz jeszcze, tym razem zupełnie poważnie. – Jace, myśl logicznie. Alec cię za to zamorduje. Magnus cię za to zamorduje!
– Niech spróbują! – wykrzyknął Jace.
Pożądanie, które czuł tylko przez więź, zaćmiewała mu osąd. On sam czuł wściekłość, ale też rodzaj radości. A może i ona była wywołana jedynie uczuciami Aleca? Czy Alec teraz był szczęśliwy?
CZYTASZ
Kot i jego Nocnik
FanfictionProste rozwiązania są zawsze najnudniejsze. Z takiego założenia wyszedł Magnus, kiedy po nieudanym eksperymencie szedł sobie spokojnym krokiem na Manhattan, poskarżyć się swojej najlepszej przyjaciółce. Dlatego kiedy zobaczył smutnego Łowce nie mógł...