Rozdział 27. Ucieczka

683 67 37
                                    


Dopiero nad ranem Magnus wyplątał się z uścisku ramion chłopca i wymknął się z Jace'm na korytarz. Resztę nocy nie rozmawiali. Pozwolili Alecowi się wypłakać, a potem trwali przy jego boku, obaj, milcząco znosząc unoszącą się w powietrzu rozpacz. Kiedy Alec w końcu zasnął, Jace pozwolił sobie na odreagowanie. Skulił się na fotelu i sam zaczął cicho łkać. Magnus pomyślał wtedy, że to jedna z najgorszych scen, jakiej był świadkiem przez całe swoje życie. Pomyślał też, że to dziwne, fakt, że zamiast uciec, trwał do końca. Zamiast się schować, zapić, zapomnieć o tym, co widział, gładził całą noc miękkie włosy Lightwooda, wsłuchany w spazmatyczny oddech jego parabatai. Alec musiał być prawdziwym cudotwórcą, że zdołał w ciągu raptem kilku dni rozbudzić w nim na nowo tę przerażającą potrzebę opieki.

Wyszli na korytarz, nie patrząc na siebie.

– Zrobię śniadanie – zaproponował ochrypłym głosem Jace. – Przebierz się, zanim ktoś cię zobaczy, dobra? Im więcej plotek, tym szybciej dojdą do Roberta. Alec nie potrzebuje więcej zmartwień.

– Jace – Magnus zawahał się tylko chwilę, zanim zatrzymał chłopaka w połowie drogi do schodów. – To... W nocy. On zdołał cię obudzić?

Jace pokiwał głową.

– To coś jak telepatia – wyszeptał, a Magnus pojął, że nie lubią się tym chwalić aż tak, jak kiedyś. – Z roku na rok, im bliżej jesteśmy, tym to wszystko – Jace wskazał niezrozumiałym gestem w stronę drzwi do pokoju Lightwooda. – To wszystko staje się mocniejsze. Usłyszałem jego głos... Jego płacz. Przebił się przez sen i nie mogłem zignorować. I też dlatego naprawde wiem, co wczoraj robiliście.

Magnus zdobył się na cwaniacki uśmiech.

– Podobało ci się? – zapytał niewinnie.

– Mi nie – prychnął Jace. – Ale jemu tak. W skali od jeden do "jestem w niebie", był gdzieś w okolicach "o bogowie, jeszcze!" – dodał niechętnie.

– To było naprawdę niewiele – powiedział Magnus, opierając się nonszalancko o ścianę. – Dopiero się rozkręcę.

– Obrzydliwe – wykrztusił Jace, blednąc w jednym momencie. Wzdrygnął się. – Mam nadzieję, że nie będzie tego żałował.

Magnus odczekał chwilę, aż Jace zniknie z zasięgu jego głosu.

– Też mam taką nadzieję.

***

Alec obudził się nagle, cały zlany potem.

– Już wiem, jak się czuł Titanic – wymamrotał, odrzucając kołdrę.

Ktoś, a tym kimś pewnie był Magnus, wyczarował zamiast jego ubrań piżamę. Bez wątpienia musiał być to Magnus, bo tylko on wyczarowałby coś aż tak niepraktycznego i aż tak ładnego. Nawet Alec, będący całkowitym dyletantem w dziedzinie mody, był w stanie to stwierdzić. Być może dlatego czuł się tylko jak wrak statku porzucony na dnie oceanu po zderzeniu z górą lodową, a nie jak wrak statku porzucony na dnie oceanu po zderzeniu z górą lodową, który spał w obcisłych spodniach.

Nie kłopotał się prysznicem ani nawet przebieraniem. Był w pokoju sam, a to oznaczało, że Jace i Magnus w końcu znudzili się czuwaniem nad jego śpiącym ciałem. Alec w normalnych okolicznościach uznałby, że to urocze, ale to nie były normalne okoliczności. To nie był czas na tkwienie przy czyimś łóżku. Jedynym usprawiedliwieniem na takie marnowanie czasu było to, że akurat Magnus nie miał zbyt wiele do roboty. Jace powinien się wstydzić.

Alec wciąż był zaspany, kiedy rozejrzał się po pomieszczeniu, szukając wzrokiem punktów zaczepienia. Poprzedniego dnia ułożył sobie plan, wraz z listą czarowników, do których mogliby zwrócić się o pomoc, ale ospały umysł nie zdążył się rozbudzić na tyle, by kojarzył, co musi zrobić najpierw.

Kot i jego NocnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz