Roboczym tytułem powinno być "przepraszam cię", skierowane do jednej z moich znajomych... Czekała tak długo. A to raczej nie spełni oczekiwań. No cóż. Żyćko. Miłej zabawy, pysie!
***
Nate słusznie wybrał, decydując się na odszukanie Jace'a na własną rękę i pojął to, kiedy tylko znalazł się poza zasięgiem wzroku swoich towarzyszy. Nocny Targ z wolna się wyludniał, a dwójka dodatkowych ludzi, na których musiałby uważać między nagabującymi ich sprzedawcami była całkowicie zbędnym balastem. Sam przyłapał się na tym, że chciał się zatrzymać przy jednym ze stoisk. Nienawykły do zaklęć Alec prędko zostałby w tyle, a Magnus razem z nim. Już samo pojawienie się Lightwooda w okolicy skutkowało tym, że Magnus stawał się całkowicie bezużyteczny.
Poza tym... nie uśmiechało mu się pozostawać z tą dwójką w jednym pomieszczeniu. Nie zwykł być zaborczy, rozumiał wybór Aleca, szczególnie po ich niedawnej rozmowie, podczas której Lightwood plątał się i prawie płakał, przepraszając za to, że dał mu złudne nadzieje, ale skłamałby twierdząc, że całkowicie go sobie odpuścił. Przez ostatnie tygodnie naprawdę polubił tego Łowcę, bardziej, niż wskazywałaby na to lekkość, z jaką "oddawał" go Magnusowi. Stawać między nimi nie miał prawa, szczególnie, kiedy wszystkie elementy układanki wskoczyły na swoje miejsce.
Znał Magnusa od wielu lat, od szczeniaka. Bane zawsze był frywolny i nigdy nie angażował się specjalnie w związki. Nate wiedział, że korzeniami tej niechęci była Camille, przywódczyni lokalnego klanu wampirów i wieloletnia miłość czarownika. Pojawienie się Aleca w życiu Magnusa, dojrzałego na tyle, by uczucie do niego nie było jedynie braterskie, zmieniło go nieodwracalnie. Nate obserwując tę zmianę myślał do niedawna, że to wina jakiegoś podziemnego, ale kiedy przyszło mu zobaczyć, jak przyjaciel roztapia się pod spojrzeniem niebieskich oczu, natychmiast pojął, że rok dziwnej absencji był spowodowany Aleciem i dramatem, który się między nimi niewątpliwie rozegrał. Coś sprawiało, że musieli się rozstać. Nate nie wiedział co, Alec milczał na ten temat, ale wystarczyło jedno spojrzenie, jedna trzeźwa myśl, żeby już wiedział, kogo Alec finalnie wybierze. Nie miał szans z Magnusem. To, co mogło być jedynie zauroczeniem, było niczym w porównaniu do tego, co Alec czuł do czarownika. I co czarownik czuł do Aleca.
Nate uśmiechnął się blado, ukrywając się za jednym z filarów. Schował twarz w dłonie, pozwalając sobie na chwilę słabości. Cóż... Magnus nie był jedynym, który zdążył się bezdennie zakochać.
Bolało go serce, ale rozumiał. Ich łączyło więcej. Ich łączyła historia. I naprawdę byli piękną parą.
Przywołał na usta uśmiech i postanowił wziąć się w garść. Łatwo przyszło, łatwo poszło.
Poszukiwania Jace'a rozpoczął od najbardziej prawdopodobnego miejsca, jakim była rozrywkowa część Nocnego Targu. To właśnie tam znajdowały się wszelkie kluby, w znacznej większości oferujące coś więcej niż jedynie wizualno-muzyczną rozrywkę. Łakomy kąsek dla młodych mężczyzn, ale niestety, mimo zapytania o samotnego Nocnego Łowcę kilkorga znajomych, Nate nie znalazł tego, czego szukał. Dopiero kiedy przechodził obok namiotu starej Sybilli, wiedźmy w dosłownym i przenośnym tego słowa znaczeniu, coś go tknęło, by do niej zajrzeć.
I znalazł tam też blondyna. Leżał, wyłożony i odurzony, zapewne oparami opium, wgapiony niczym zaczarowany w kiczowatą, szklaną kulę, leżącą na purpurowej poduszce.
Nate wywrócił oczami i odchrząknął głośno. Sybilla spojrzała na niego z uroczym, poirytowanym uśmiechem. Ten był jedynym znakiem tego, że nie wolno jej ufać. Nate znał ją również od szczeniaka, bowiem czarownica przyjaźniła się z jego matką.
CZYTASZ
Kot i jego Nocnik
FanfictionProste rozwiązania są zawsze najnudniejsze. Z takiego założenia wyszedł Magnus, kiedy po nieudanym eksperymencie szedł sobie spokojnym krokiem na Manhattan, poskarżyć się swojej najlepszej przyjaciółce. Dlatego kiedy zobaczył smutnego Łowce nie mógł...