Dzisiejszy rozdział pragnę bardzo serdecznie zadedykować pewnym niezwykłym osobom, które przetrwały pogrom kolosa z historii sztuki. Jest mi niezwykle przykro, że musiałyście przez to przechodzić. SuzanneLSJ i V0INNN jesteście wielkie. <3
***
Świadomość otoczenia przychodziła do niego powolną falą. Uchylił ciężkie, opuchnięte od płaczu powieki. Było mu ciepło. Ktoś otulił go kołdrą, dbając o to, by nawet najmniejszy skrawek jego ciała nie wystawał poza miękką pościel. Nie było to przyjemne, zważywszy na fakt, że wciąż był ubrany.
Podniósł się do siadu i przeczesał palcami włosy, sprawiając, że te rozwichrzyły się tylko bardziej. Jakby tego upokorzenia było mało, były spocone i brudne. Tylko to skłoniło go do opuszczenia łóżka. Spuścił nogi na podłogę i westchnął, kiedy rozgrzane stopy zetknęły się z zimnym parkietem. Pod jego łóżkiem, w jego sypialni na Greenpoint był miękki dywanik, który zapobiegał takim nieprzyjemnym pobudkom.
– Obudziłeś się – powiedział chłodny na pozór głos spod okna.
Nie odwrócił się. Napiął tylko mięśnie, kumulując całą swoją energię w rękach. To zawsze był głos spod okna. Nic nadzwyczajnego.
– Alec jest w sali treningowej. Znęca się nad Clary – poinformował go głos. – Pomyślałem, że chciałbyś to wiedzieć. Wcześniej zawsze chciałeś.
Magnus westchnął i w końcu spojrzał w stronę intruza.
Jace siedział na parapecie okna, opierając głowę o witraż. Słoneczne światło, które wpadało przez kolorowe szkiełka nadawało mu zamyślonego, nieco melancholijnego wyrazu, ale Magnus znał go już na tyle dobrze, by wiedzieć, że to tylko pozory. Jak każdy Łowca, Jace również potrafił wyłapywać niuanse otoczenia wszystkimi zmysłami, nie tylko wzrokiem. Było to ze wszech miar irytujące, ale można było do tego przywyknąć.
W dziennym świetle i z ludzkiej perspektywy Magnus musiał przyznać, że chłopak był względnie atrakcyjny. Z tymi jego przerysowanymi, złotymi włosami i równie złocistą karnacją sprawiał wrażenie doklejonego do ponurego pomieszczenia. Nie pasował, ale ciężko było mu odmówić estetyki.
– Isabelle przyniosła ci ręcznik i kilka podobno potrzebnych kosmetyków – kontynuował Jace, nie zważając na milczenie czarownika. Jego wartość w oczach Magnusa wzrosła przynajmniej trzykrotnie. Na szczęście na krótką chwilę. – Jak chcesz się przebrać, to Alec pewnie nie będzie miał nic przeciwko.
Zamilkł. Magnus w ciszy pomieszczenia wyczuł napięcie i niewypowiedziane na głos pytania. Złośliwie postanowił na nie nie odpowiadać. Jace zdążył zaleźć mu za skórę w ciągu ostatnich tygodni i nikt, nawet sam Alec nie zmusiłby go teraz do bycia dla niego miłym. Atrakcyjny czy nie, Jace nie lubił kotów.
– Ile spałem?
Jace uśmiechnął się i chociaż Magnus widział tylko fragment tego profilu, mógł sobie odpowiedzieć złośliwość tego grymasu. Uznał to nawet za sprawiedliwe.
– Na tyle długo, że mój parabatai zdążył się znudzić siedzeniem w pokoju.
– Alec nudzi się siedzeniem w pokoju po kwadransie bezczynności – zauważył sucho Magnus i łaskawie zignorował akcent w wypowiedzi Jace'a.
Wstał z łóżka i przeciągnął się leniwie, naprężając wszystkie mięśnie po kolei. Rozejrzał się po pokoju i uśmiechnął się delikatnie.
Na biurku wciąż leżały porozrzucane dokumenty, które Alec zgromadził na jego temat, podłogę zaścielały ubrania i książki, których chłopak nigdy nie odkładał na swoje miejsce. Z komody, którą wcześniej wskazał Jace, wystawały skrawki swetrów i koszulek, chociaż, co Magnus doskonale wiedział, ta była w połowie pusta. To, co Jace zdążył posprzątać kilka dni wcześniej, teraz leżało wszędzie tam, gdzie absolutnie leżeć nie powinno, a to tylko sprawiało, że ponure pomieszczenie wyglądało na zamieszkane.
CZYTASZ
Kot i jego Nocnik
FanfictionProste rozwiązania są zawsze najnudniejsze. Z takiego założenia wyszedł Magnus, kiedy po nieudanym eksperymencie szedł sobie spokojnym krokiem na Manhattan, poskarżyć się swojej najlepszej przyjaciółce. Dlatego kiedy zobaczył smutnego Łowce nie mógł...