Zbliżała się godzina odebrania Lucka z przedszkola. Ubrałam się w dżinsy z dziurami i bluzkę na ramiączka, do tego brązową skórzaną kurtkę i trampki. Założyłam też okulary przeciw słoneczne i po zamknięciu domu wsiadłam do mojego białego Range rovera. Po dziesięciu minutach byłam pod odpowiednim budynkiem. Weszłam do środka i skierowałam się do klasy numer 54.
- Dzień Dobry, ja po Lucka.
- Dzień dobry, a tak. Pan Derek Ritz go odebrał. Jak było napisane w papierach ten pan też jest upoważniony, prawda? - kobieta z tuszą uśmiechnęła się niespodziewanie ładnym uśmiechem.
- No tak, ale nic mnie nie poinformował o tym. - zamyśliłam się. Rozumiem że mieliśmy napiętą atmosferę ale żeby aż tak. Powinien do mnie zadzwonić.
- Czy wszystko w porządku?- kobieta najwyraźniej zauważyła moje zamyślenie.
- Amm, tak tak. Skontaktuje się z nim, dziękuję do widzenia.
Jakim prawem on robi coś takiego. Próbowałam się dodzwonić do niego tysiąc razy. Ani razu nie odebrał. Kiedy zatrzymałam się pod ich domem zobaczyłam że samochód chłopaka na szczęście stoi na podjeździe.
Kiedy podeszłam do drzwi domu zaczęłam w nie walić. Od naszej ostatniej kłótni nie czułam się taka wściekła. Derek otworzył drzwi, a ja naskoczyłam na niego z wystawionym palcem.
- Co ty sobie wyobrażasz? Nie sądzisz że powinieneś powiedzieć mi że odbierasz Lucka. Takie rzeczy się mówi nie ważne czy masz na mnie wyjebane czy nie rozumiesz!
- Po pierwsze to też jest mój syn i też mogę go odbierać, a po drugie nie odebrałem go dzisiaj.
- Jak nie, skoro powiedzieli mi że odebrał go mężczyzna o imieniu Derek Ritz. Nawet nie waż się zabierać mi moje dziecko. Upadłeś już poniżej krytyki, jak mogłeś o tym w ogóle pomyśleć.
- Może i uważasz mnie za najgorszego faceta na ziemi, ale nigdy nie zabrałbym ci twojego dziecka i nigdy nie próbowałbym cię od niego odseparować jak ty próbowałaś.
- To skoro nie ty, to czemu powiedzieli mi że odebrałeś go właśnie ty.
Zapadła między nami cisza.
- Gdzie jest Debi?
- Pojechała do sklepu powinna być za chwilę. Może po drodze ona go odebrała i zapomniała ci powiedzieć. Wejdź.
Weszliśmy do środka i usiadłam na kanapie chłopak dał mi do picia zimną butelkę wody i obydwoje czekaliśmy na jego babcię. Widziałam że nie mógł usiedzieć w jednym miejscu. Coś ukrywał. Strasznie się denerwował. Cały czas patrzył na wyświetlacz od telefonu.
- Dlaczego nie odbierałeś telefonów?
- Ostatnio tylko się kłócimy, nie sądziłem że dzwonisz do mnie żeby się pośmiać, a mam nowy telefon nie chciałem go po prostu zniszczyć.
Logiko mężczyzn , gdzie się podziałaś?
Parę minut później przyjechała Debi z zakupów.
- Cześć kochanie. - podeszła do mnie i ucałowała w policzek. - Jak tam? A gdzie mój wnusio?
- To on nie jest z tobą? - zapytaliśmy z Derekiem w tym samym czasie.
- Jak to ze mną? Ja po zakupy pojechałam. A miałam go odebrać? Ah ta moja skleroza, przepraszam was.
- Derek!... - zaczęłam podniesionym głosem
- Nie, nie miałaś go odebrać. Słuchaj babcia, postanowiliśmy się pogodzić i pojechać na małą przejażdżkę we trójkę. Pojedziemy teraz do niego do przedszkola, a potem nad morze.
CZYTASZ
Nocne wojny
RomanceWyobraź sobie że miałaś wspaniałego brata zamieszanego w wojny gangowe. Dogadywaliście się jak żadne inne rodzeństwo ale pewnego dnia dowiadujesz się, że nie żyje. I kiedy kończysz odpowiedni wiek postanawiasz go pomścić a jedyne co wiesz o jego zab...