** dwa lata później***
Dwa miesiące temu wzięliśmy ślub nasze rodziny, nasi przyjaciele, ludzie związani z gangami. Wszyscy bawili się przednio. Zapomnieli o podziale na jakieś głupie gangi i stworzyli ten dla nas wyjątkowy dzień najpiękniejszym i najspokojniejszym dniem w moim życiuq. Od Derek'a babci dostaliśmy bordowego Subaru forestera . Cudowny samochód na rodzinne przejażdżki oraz po mieście. A propo rodzinnych przejażdżek właśnie jedziemy samochodem w jakieś miejsce gdzie mamy byćszczęśliwi jak nigdy dotąd w ramach odpoczynku od pracy i przedszkola. (Jaki odpoczynek mozna chcieć od przedszkola?). Obydwoje stwierdziliśmye skończymy działalność w gangach. I tak też już od dwóch lat nie wiemy co się dzieje,kogo zdążyli już zabić a kogo jeszcze nie.
- Jesteśmy na miejscu !!- stwierdził Derek,a Luck o mało nie wyskoczył ze swojego fotelika. Jechaliśmy siedem godzin z czego pięć z nich chłopiec męczył nas ,, Daleko jeszcze.. daleko jeszcze ?''Zaparkowaliśmy przed wielką bramą z napisem Energy World. Wesołe miateczko było ogromne,w oddali widać było wielkie karuzele i rollercostery.
- Poważnie? - zapytałam kiedy wyszliśmy z samochodu.
- Poważnie.. - wyszczerzył się w uśmiechu. - szczęśliwej podróży poślubnej. - schylił się złożył pocałunek na moich ustach i capnął Luka sadzając go na swoich ramionach. Chwycił moją dłoń i ruszyliśmy do wejścia.
- Ty masz pojęcie, że Luckie nie wejdzie na każdą kolejkę górską prawda?
- Oj no nie musimy wchodzić od razu na największe, a nawet jak będziemy chcieli to jest miejsce gdzie go można zostawić.
- Zwariowałeś! To nie jest pies, żeby gdześ go zostawiać.
- Kochanie. Spokojnie... nie opieprzaj mnie zanim coś się wydarzy. Spędźmy dobry dzień, a nie zaraz się pokłucimy i wszystkie pieniądze pójdą w błoto. - westchnęłam i przytaknęłam.
Weszliśmy z biletami, które mój mąż ( tak dziwnie to brzmi ) kupił przez internet. Nie chciał mi powiedzieć ile wydał pewnie aby mnie nie denerwować. Szliśmy krętą alejką obok trawnika i figurek z kreskówek po czym skręcilimy w prawo w uliczkę z nagłówkiem ,, Energy kids- WORLD''. Wokół nas grała cały czas jedna i ta sama wesoła muzyczka.Derek postawił Lucka na ziemi. No i się zaczęło.
- Ja chcę na to !! - chłopiec wstakazał na samolot, do którego trzeba było wrzucić monety aby zaczął działać.
- Mały, a może pójdziemy na to .- Derek starał się wymigać aby nie płacić dodatkowych pieniędzy, ponieważ już wiedzieliśmy że na jednej rundzie się nie skończy. Wskazał karuzelę kawałeczek dalej. Wsiadało się po cztery osoby do samochodów, samolotów różnych kolorów, a to wszystko się keciły w okół własnej osi i w kółko.
- Taaaak!!! - Chłopiec wykrzyknął i wbiegł zajmując niebieski samochód. Usiedliśmy obok niego i wyczekiwaliśmy na rozpoczecie atrakcji. Jako mama staram się być normalną mamą. Ale do cholery to była makabra. Kręcić się w kółko bez żadnego dreszczyku to tylko strata czasu. Nie chciałam pokazywać znudzenia chłopcu ale takie coś mogłoby mnie codziennie usypiąć dla relaksu. Kiedy się skończyło Luck chciał pobiec do zielonego samolotu jednak Derek wybił mu to z głowy i przeszliśmy dalej na karuzelę z końmi. Zajęłam najładniejszego białego rumaka, a chłopaki pozajmowali czarnego i brązowego. Kiedy ruszyło zamknęłam oczy i poczułam wiatr we włosach. Przypomniałam sobie jak byłam w parku rozrywki z moimi rodzicami. Nie był aż taki fajny, ale była tam taka karuzela, tylko że dwa razy mniejsza. Pamiętam, że też wsiadłam na białego konia, a mój tata stał między mną a moim bratem kazał nam się za każdym obrotem uśmiechać do aparatu, aby mama zrobiła zdjęcie. Moja mama w tamtym momencie miała taki uśmiech na twarzy , że wiem że napewno nie udawała super zabawy podczas pobytu w parku rozrywki. Nagle postanowiłam wyjąć aparat i porobić parę zdjęć usiadłam tyłem do jazdy ( czego z resztą nie powinnam robić ) i krzyknęłam :
CZYTASZ
Nocne wojny
RomanceWyobraź sobie że miałaś wspaniałego brata zamieszanego w wojny gangowe. Dogadywaliście się jak żadne inne rodzeństwo ale pewnego dnia dowiadujesz się, że nie żyje. I kiedy kończysz odpowiedni wiek postanawiasz go pomścić a jedyne co wiesz o jego zab...