Under Tower

221 18 4
                                    

Znaleźliśmy się w totalnych ciemnościach. Od razu starałam się odszukać czegoś co przypominałoby jakąś część ciała Dereka. Kiedy odnalazłam jego łokieć złapałam go kurczowo. 

- Boisz się? - mimo ciemności wiedziałam że teraz głupawo się uśmiecha. 

- To nie jest czas na żarty. - uderzyłam go w ramię.

- Dobra, dobra. - po ruchach chłopaka można było spostrzec, że szuka czegoś po kieszeniach. Nagle przed nami rozpaliło się światło trzymanej przez niego latarki.

Byliśmy w tunelu. Przed nami znajdowały się zardzewiałe rury, z których przeciekała woda. Spojrzeliśmy w prawo i w lewo, wszędzie grobowa ciemność.  

- Idziemy w prawo.

- Dlaczego? - zdziwiłam się pewnością chłopaka. 

- Skoro płynie woda to znaczy że ktoś musi jej używać. Woda zawsze płynie w dół, więc tutaj jest w lewo widzisz? - wskazał na krople wody które nawet spływały na zewnątrz rur. 

- Twoje założenia są bez podstawne. Jesteśmy pod wieżą Eiffle, z turystami którzy jak to każdy człowiek używa toalety. Ja bym postawiła żeby iść do źródełka gdzie ta woda biegnie. 

- Możemy się rozdzielić. 

- Zwariowałeś..

-Zaufaj mi od lat byłem w gangu wiem jak wykorzystać każdy znak i sytuację.

- Cokolwiek. - skierowałam się w prawo. Wiedziałam że chłopak nie poszedł za mną.- No idziesz?!

Westchnął i ruszył za mną oświetlając mi drogę. Tunel ciągnął się i ciągnął. Szliśmy naprawdę długo. Z minuty na minutę byłam coraz bardziej wściekła na Dereka. Idąc tym korytarzem tracimy czas, moglibyśmy już odnaleźć Luka. 

- Zadowolony?- stanęłam z założonymi rękami.

- Tak. - Sięgną ręką nad moim ramieniem i pchnął ścianę. A raczej jak się okazało drzwi.
Kompletnie zbił mnie z tropu. Nie miałam ochoty przyznawać mu racji ale w tym momencie pierwszy raz byłam wdzięczna, że mnie nie posłuchał.
- Jestem w szoku że miałaś taką teorię bo ona też była słuszna. Zakładając że przecież to jest wieża Eiffla i prawdopodobnie siedziba tamtych jest więc kilka wejść nie tylko jedno. Ale w oddali z tej strony widziałem jakieś światło, a światło w ciemnościach to dobry znak. Także tutaj prawdopodobnie było najbliższe wejście.
Nie mogłam wydusić słowa. Miał rację.... Jak zawsze.
-Proszę skoro jesteś taki mądry to znajdź Lucka nie mogę wytrzymać ani minuty dłużej.
- Ufasz mi ? - Zabrzmiało to podejrzanie.
- Ufasz czy nie ?
Biorąc pod uwagę że od tych kilku dni mogłam na niego liczyć..
- Tak. Czemu pytasz?
- To dobrze. Obiecuję ci, że dzisiaj go zobaczysz. - nasze spojrzenia znalazły się w tej samej linii, dlatego też żadne z nas nie mogło oderwać od siebie wzroku. Kiedy tak się na siebie patrzyliśmy za każdym razem przepływało coś czego nie da się nazwać, coś magicznego... nie do opisania.. Coś co wiedziałam, że nie jest słuszne.  W końcu jednak postanowiłam to przerwać i zająć się czymś bardziej przyziemnym.
- Luck....- szepnęłam i zajrzałam do ukrytych drzwi.
Idąc tak w stronę światła, ono nie dość, że się zbliżało się co i zmniejszało to wydawało się jakby białe oświetlenie  wpadało w ruch.
- Derek. Czy też twoim zdaniem to światło się zbliża?
Odpowiedziała mi cisza i ciepły oddech na mojej szyi. Gęsia skórka okryła moje ciało na samą myśl, że jego pełne słodkie usta znajdują się tak blisko mojego ciała.
- Też to widzisz? - zapytałam próbując zignorować to co działo się za mną. Nagle poczułam jego usta muskające mój kark. Dreszcz przeszedł po moim ciele. Chłopak położył dłonie na moich biodrach i zbliżył gwałtowanie do siebie. Poczułam na sobie jego erekcję. Czekaj. To nie może być Derek. Przecież wiedział dokładnie, że te okoliczności nie są ani trochę idealne na tego typu działania. Mężczyzna całował mój kark i ramiona. Usta Dereka są miękkie i po każdym muśnięciu chce się ich coraz bardziej. Te usta były szorstkie jakby lata wody nie widziały. Starałam odsunąć się od napastnika ale on tylko ścisnął mnie mocniej.
- Nie uciekniesz nam.
Światło było już kompletnie blisko widziałam je przed sobą, później nad sobą aż w końcu nastąpiła ciemność razem z czuciem.

Nocne wojnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz