(Poprawione)
---------------Siedziałam na zapleczu restauracji gdzie pracowałam. Obracałam się na metalowym krześle przy barku. W punktach, w moim notatniku, którego można nazwać dziennikiem wypisywałam miejsca gdzie ostatnio przebywał szef crimsonów. Czytałam wiadomości, w których jak codziennie wstawiano zdjęcia robione z ukrycia -bitwom, a nawet trupom w workach plastikowych. Policja zdawała sobie sprawę z tego co się dzieje .... wszyscy zdawali sobie sprawę czym są wojny gangów, ale nikt nie ingerował bardziej niż było to konieczne.
Opisywali wprost gdzie widziano szefa gangu Crimsonów, ten gość lubił podróżować. Widziano go nie dawno w Niemczech oraz Danii i tam miałam zamiar się skierować tylko jedyny problem był taki, że nie miałam samochodu .... ani prawka.
Nagle głos menadżerki baru, w którym pracowałam przywrócił mnie do rzeczywistości.- Idź do trójki. - Jej nigdy nie chciało się ruszyć dupy. Tradycyjna wymówka brzmiała, że ona tutaj zarządza pieniędzmi, a nie je zarabia.
Do kawiarni, sklepów, kin i innych takich miejsce przychodziło wiele różnych ludzi. Prezydenta nie obchodził podział na dzielnice. Nie obchodziło go to, że trzeba zrobić dwa kina w małym obszarze bo ludzie się nie lubią. On miał to w dupie, ważne było tylko aby na tym zarabiać, nie wydawać. Między innymi dlatego ludzie za dnia nie zawsze przystosowywali się do ,,zasady'' aby się nienawidzić. Większość w ogóle ignoruje to kto skąd pochodzi. Człowiek to człowiek. Zazwyczaj młodzi od piętnastki do trzydziestki biorą pod uwagę nienawiść. Często jest tak, że faceci ( oczywiście ja był się obroniła, ale te inne ... ) gwałcą dziewczyny i je zabijają. Dlatego też od śmierci mojego brata uprawiałam kickboxing.
Nasz bar jako bar był najbardziej oblegany w nocy,ja zazwyczaj pracowałam na dzienną zmianę, a wtedy działaliśmy jako nowoczesna kawiarnia i bar
Cholernie podobał mi się taki wystrój dlatego też lubiłam tu pracować albo przesiadywać po pracy.
-Dzień dobry co podać?- podniosłam wzrok z nad notesu podchodząc do stolika numer trzy, przy którym siedziało czterech na oko w moim wieku chłopaków. Nic specjalnego. Przystojni, umięśnieni, typowe ... pewnie też puści i głupi. Nie zaszczyciłam żadnego specjalnie szczególnym wzrokiem.
- Tak, cztery duże, zimne piwa. Tylko ruchy. - chłopak o czarnych jak smoła włosach i znanych mi rysach twarzy nawet nie zaszczycił mnie wzrokiem podczas składania zamówienia. Popatrzyłam na niego kiedy tłumaczył coś swojemu pobratymcowi. Zaraz przy jego nodze wisiała czerwona bandanka, którą dopiero teraz zauważyłam.
- W czymś ci pomóc? - zirytował się kiedy zauważył, że wsłuchuję się w jego rozmowę. Tak naprawdę nie mam pojęcia o czym rozmawiali, moje myśli automatycznie wróciły do nocy dwa dni temu. Kiedy na mnie spojrzał otrzeźwiałam,spostrzegając dokładnie tą samą twarz co tamtej nocy. To on.
- Jakieś paluszki? Przystawkę ? - zmieniłam temat. Skąd ten stres? No, już go dawno nie odczuwałam.
- Nie . -warknął - a teraz idź !
Już chciałam coś odpowiedzieć, ale chłopak, któremu tamten coś opowiadał dwie minuty temu, odezwał się
- Paluszki słone i chipsy. O tak właśnie to . - pogłaskał się po brzuchu puszczając do mnie oczko. Zignorowałam ich obu zapisując zamówienie. Podeszłam do stolika obok i wyciągnęłam ścierkę z zapaska.- Była ubrana cała na czarno, ale te chujowe rude włosy i oczy zawsze poznam. Nie jest głupia, obroniła się bez problemu. Trzeba ją gdzieś znaleźć. I jej dokopać. - mówił chłopak. Tak, nawet cię pobiłam, ale przecież się nie przyznasz. Żeby na dziewczynę nasyłać całą grupę... aż tak się mnie boi ? Jak słodko.
- Dobra , stary ale .. czemu jej od razu nie złapałeś? Skoro ci tak bardzo zależy na skopaniu jej dupy. Przecież ona jest od strony Blacków.
Booom.- Nie chciało mi się biegać. - Bo nie miałeś siły się podnieść śmieciu, pomyślałam. No i zakebiście może w ten sposób doprowadzą mnie do ich szefa, a wtedy puff i po nim.
- Derekowi ? Wielkiemu Derekowi nie chciało się biegać? - zapytał z niedowierzaniem jeden z jego kumpli chyba ten który zamówił paluszki.
Zapamiętać !
Derek- Spierdalaj! - warknął. Jakiś czas później podałam im cztery piwa. Kątem oka widziałam co jeden z nich chciał zrobić. Zatrzymałam jego rękę parę centymetrów od mojego tyłka.
- Nawet. Się. Nie waż. - syknęłam przez zęby i rzuciłam jego ręką w dół.
- Ohh! Zadziorna. - roześmiał się i mrugnął do mnie. - Lubię takie.
Oj uwierz nie, stwierdziłam w myślach. Derek patrzył się na mnie z podejrzeniem. Zabrałam tacę, na której jeszcze przed sekundą były kufle pełne piwa i pełniłam dalsze zamówienia. Powoli cała czwórka wyszła. Myślałam już, że zostaną do końca mojej zmiany. Siedzieli dość długo. Wydaje mi się, że ten gość się zorientował kim jestem. Dziwnie się patrzył podczas tego całego pobytu. Faceci są dziwni, spodziewają się że dziewczyna nie może się bić. Że nie umie, a tu się okazuje że ona go powala na ziemię. To chyba powinno dobrze o mnie świadczyć, ale on się uparł. Wielki książę, szykuje zemstę. Nie ja mu kazałam za mną iść, ostrzegałam go ale był taki pyszny. Niech teraz płaci za swoje czyny.
Osiem godzin w pracy leci koszmarnie wolno. Ale w końcu minęły i byłam wolna. Lubiłam sobie dorabiać, szczególnie kiedy miałam trzymiesięczne wakacje. Już nie mogłam się doczekać kiedy wsiądę do samolotu albo do pociągu tylko ja i mój plecak i ruszymy w poszukiwaniu zabójcy.
Wyszłam z kawiarni i spojrzałam w stronę przystanku autobusowego. Tutaj jeżdżą one co godzinę, a nawet nie chciało mi się sprawdzać za ile będzie. Spojrzałam w przeciwległą stronę ale autobus nie nadjeżdżał. Nie to nie, przejdę się. Ruch uliczny jeszcze był dość spory, wszystkie latarnie miały tak dobrze naładowane żarówki jak nigdy dotąd. Chodniki i asfalt były tak dobrze oświetlone, że czułam się jakbym szła za dnia. Co prawda nie było jeszcze bardzo ciemno, ale zbliżała się już pora zachodu słońca.
- Wiedziałem, że dobrze zapamiętałem rude kłaki i wyszczekany ton. - odezwał się do mnie znany głos. Chłopak wyszedł z uliczki i szedł obok mnie.
- Nic mi i tak nie możesz zrobić. - prychnęłam. Postanowiłam, że nie będę pokazywać mu strachu ...którego i tak nie było.
- Założymy się? - bardziej potwierdził niż zapytał.
- Dawaj. - zatrzymałam się i spojrzałam na niego. Mierzyliśmy się chwilę wzrokiem, aż w końcu Derek zaczął się śmiać.
- Bawisz mnie. - założył ręce na torsie.
- Ja? Czym?- parsknęłam trochę ze złości trochę z rozbawienia.
- Wydajesz się taka pewna siebie. - przybliżył się o metr. - Ale tak naprawdę próbujesz udawać ... - był coraz bliżej. - .. taką dzielną żeby nic ci się nie stało.
- Udajesz, że mnie znasz... a niestety wcale tak nie jest .- szepnęłam i ruszyłam znowu przed siebie. Bez problemu znowu szedł obok mnie.
- Tak to prawda. Ale jeszcze się dowiem. - kolejny raz parsknęłam tym razem z rozbawiania.
- Jestem ciekawa kto ci cokolwiek o mnie powie.
- Ty.
- Niedoczekanie .
- Mówię ci . Jeszcze wszystko dla mnie zrobisz. - i zniknął, a raczej uciekł. Wątpię żeby ktoś potrafił znikać, nawet w tych czasach. Dziwny człowiek. Idiota ... wariat ?
------------------
Hej hej ! To znowu ja :p
Dawajcie znać czy ktoś tu jest i jak wam się podobają nowe rozdziały lekko zmieniłam . I jak widać charakter Alyson też się zmienił.
Gwazdkujcie, komentujcie . Chcę WAS Widzieć !!!! Love you :* / Hahajoke
CZYTASZ
Nocne wojny
RomanceWyobraź sobie że miałaś wspaniałego brata zamieszanego w wojny gangowe. Dogadywaliście się jak żadne inne rodzeństwo ale pewnego dnia dowiadujesz się, że nie żyje. I kiedy kończysz odpowiedni wiek postanawiasz go pomścić a jedyne co wiesz o jego zab...