Sydney
Nie wiedziałam, że uderzanie w worek mogło być aż tak wyczerpujące. Na początku nawet dobrze się bawiłam, ale po niedługiej chwili zaczynałam opadać z sił, pot perlił się na moich plecach, napiętym brzuchu, a także pod pachami. Włosy były już mokre, w kompletnym nieładzie opadały mi na oczy, przysłaniając tym samym całą widoczność. Szybko je odgarnęłam. Stanowiłam teraz jeden, wielki bałagan, którego nie dało się w żaden sposób opanować. Serce wybijało nierówny rytm, a jeśli chodziło o Jasona, to nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak sadystyczną osobą. Jakby nie miał serca, wyczucia. Podobało mi się to ignorowanie mojej płci. Nawet dało się z góry określić jak mnie traktował. Tak jak wszystkich, których trenował. Nie było minimalnej taryfy ulgowej, musiałam dawać z siebie wszystko, nawet jeśli to pierwszy trening, a żadne z nas jeszcze nie wiedziało na co tak właściwie było mnie stać, no i ile mogłabym jeszcze pokazać.
Przysiadłam na piętach, mój oddech był urywany, przyspieszony. Jason opierał się o liny, stał poza ringiem, a teraz przypatrywał mi się z zaciekawieniem nic przy tym nie mówiąc. W końcu wyciągnął dłoń w której trzymał butelkę z wodą. Sięgnęłam po nią z ulgą, odkręciłam, po czym zaczęłam się łapczywie nawadniać. Piłam tak szybko, że prawie się zachłysnęłam, a ciecz spływała mi po brodzie, prosto na dekolt koszulki. Wypiłam wszystko, odstawiłam plastik, po czym opadłam na plecy z rozłożonymi ramionami. Klatka piersiowa poruszała się szybko. Mięśnie nóg jęczały z bólu i pulsowały tak bardzo, iż odczuwałam nieprzyjemne mrowienie, a potem coś takiego, jakby moje ciało stawało się wręcz galaretowate. Minęło już trochę czasu, półtora tygodnia, więc to nie był mój pierwszy morderczy trening, ale jedno wiedziałam na pewno. Wcale nie tak prędko będę w stanie przestawić się na tryb walki, ponieważ potrzebowałam dużych pokładów siły, żeby nie zemdleć z wycieńczenia.
Mimo iż nienawidziłam Rafaela Butlera, za to jakim był zadufanym w sobie, gburowatym dupkiem, myślał, że wszystko mu się należało, a inni ludzie powinni się przed nim płaszczyć, to jedno mu musiałam oddać. Podziwiałam to, że dzień w dzień by w stanie przeżywać taką katorgę, pewnie o wiele większą, a potem jeszcze wychodził na ring i robił to samo, tylko używając znacznie więcej siły. Zresztą miał wprawę, ja nie. Nawet nie wydawało mi się, bym mogła się do czegoś takiego nadawać. Teraz nadal nie była przekonana, lecz zdaniem Jasona Allena, miałam naprawdę dobre ciosy, a moja praca nóg nie musiała być jakoś specjalnie dopracowywana, ponieważ teraz całkiem nieźle sobie z tym radziłam. To trochę połechtało moje ego, ponieważ wcześniej musiałam się dużo podporządkowywać, no i nie słyszałam zbyt wielu pochwał. A teraz się zdarzało, chociaż ten trener to wymagający drań, o czym już miałam okazję się przekonać.
- Wstawaj, i nawet nie próbuj mi tutaj umierać.- wymruczał.- Możesz to zrobić później, po treningu. Na razie przestań zachowywać się jak paniusia w czasie okresu i podnoś dupę.
- Jestem paniusią.- warknęłam.
- A masz okres?- zapytał sarkastycznie, po czym lekko się uśmiechnął.
- Nie, inaczej by mnie tu nie było.
- To nie jesteś usprawiedliwiona.- klasnął.- Zbieraj się, uderzaj dalej. Koncentruj się na ciosach. Poza tym to dopiero początek, jestem wyjątkowo łagodny. Skoro nigdy wcześniej się tym nie zajmowałaś, to ja staram się hamować. Znęcam się nad moimi chłopakami, a tobie mimo wszystko daję lekki upust, więc mnie nie testuj. Raz, raz, nie mamy całego dnia!
- Dobra, ale chciałabym cię o coś zapytać.
Podniosłam się powoli, nie spuszczałam z niego wzroku. Nogi nadal odmawiały mi posłuszeństwa, jednak udało mi się utrzymać pion. Unormowałam oddech, a mięśnie ramion już nie kwiczały z bólu. Skóra wciąż mrowiła, więc pewnie potrzebowałam kilku minut by na dobre się to uspokoiło. Przygryzłam dolną wargę i czekałam na reakcję ze strony Jasona. Nic nie powiedział, tylko potaknął twierdząco.
CZYTASZ
Fighter#3: Rafe
RomanceCo się może wydarzyć kiedy spotkają się dwa wybuchowe charaktery? Mówią: ogień zwalczaj ogniem, ale czy to zawsze wypala? Czy to nie doprowadza do większego pożaru? Rafe żyje jak mu się podoba. Po tym co się wydarzyło, po zakończonym związku wierzy...