Rafe
Napierałem na nią zdecydowanie za mocno. Musiałem nad sobą panować. Tu nie chodziło o niezdrowe podniecanie się kobietą, która już przy naszym pierwszym spotkaniu mnie cholernie wkurwiła, nawet nie o to, że wcześniej byłem wielkim dupkiem, a potem nagle dostałem jakichś przejawów dobroci. Nie żebym dążył do tego by każdego pobijała, ponieważ mi nawet nie dorastała do pięt. To już wiedziałem na starcie.
Jednak kiedy się ze mną siłowała na tym dachu, gdy próbowała kontrować ciosy, celować w żebra, to za bardzo do mnie przywierała. Starała się, widziałem determinacje w oczach kobiety, widziałem jak jej zależało by pokazać, że coś potrafiła robić. Mimo to nie umiałem całkowicie jej rozgryźć, niestety. Coś mi się w niej nie podobało bardziej niż do tej pory myślałem. Coś mnie blokowało w stosunku do niej. Z jednej strony miałem ją ochotę przelecieć tu i teraz, tak by wygrać zakład, a z drugiej chciałem dowiedzieć się czegoś więcej, bo ewidentnie coś kryła. I to więcej niż ja sam. Dalej uważała mnie za dupka, także nie musiałem się o nic martwić. Póki miała o mnie niezmienne zdanie, to mogłem się panoszyć nadal. I to z coraz większym uporem odnośnie tego, kto tu się do kogo dobierze. Prędzej czy później to ja włożyłbym Sydney rękę do majtek, tylko musiała przestać odgrywać taką hardą, której wydawało się, iż mogłaby mnie kiedykolwiek pokonać.
A teraz dociskała tyłek do mojego krocza. To było boleśnie przyjemne, a ona pewnie myślała, że tym mnie jakoś sprowokuje. Nic z tych rzeczy. Zamierzałem ściągnąć jej majtki nawet teraz, bo wyczuwałem słabnący opór. Do tego w jakiś sposób na mnie reagowała, a może nienawiść w stosunku do mojej osoby tylko ją napędzała. Tak jak to nasze całowanie w siłowni. Nienawidziła mnie, przez co pocałunek stawał się mocny, ostry, cholernie zachłanny. I teraz mogło być podobnie, kiedy moja twarz wyląduje pomiędzy jej udami.
Zamachnęła się dłonią by trafić mnie w twarz, ale szybko zacisnąłem palce na jej przedramieniu. Nie zrobiłem tego mocno, lecz mogły pozostać nieznaczne odciski. Takie, które zniknęłyby po godzinie, maksymalnie. Oddychała ciężko, wyrwała się, po czym uderzyła tak, by wbić mi łokieć pod żebra. Jednak ją zatrzymałem, oplotłem ramieniem szyję i docisnąłem mocniej do swojego ciała.
I maszt poszybował w górę.
Na pewno wyczuła go na swoich pośladkach. Jęknęła cicho, a ja końcem języka musnąłem jej małżowinę. Uniosła lewą rękę by wymierzyć cios, ale wolną dłonią zatrzymałem to i ścisnąłem. Teraz była zakleszczona w moim uścisku, rozchyliła nogi, do tego oddychała coraz ciężej, a tyłkiem napierała na mojego kutasa. Wiatr owiewał nasze spocone ciała.
- Prawie.- wymruczałem jej wprost do ucha.- Próbuj mocniej, kotku. Obserwuj moje ruchy.
- Możesz już zabrać łapy?- wysapała.
- Wiem, że to ci się podoba.
- Jesteś naiwny.
- Może, ale naprawdę wiem jak zadowolić kobietę, i kiedy już jest bliska oddania mi się. Możesz teraz powiedzieć „pas", a ja zrobię ci tak dobrze, jak nie zrobił ci nikt wcześniej.
Docisnąłem ją jeszcze mocniej do siebie. Zacisnęła powieki, a następnie odchyliła głowę na moje ramie. Oddychała teraz przez nos, jej ramiona mocno drżały. Do tego czułem co działo się z Sydney. Była, kurwa mać, podniecona. Gdyby tylko się tak strasznie nie opierała, to wszystko okazałoby się przyjemniejsze. Może oboje należeliśmy do trudnych ludzi, ale gdyby się po prostu poddała i pozwoliła mi działać, to nic by się takiego nie stało. Seks jest seks. A kiedy dwoje ludzi się nienawidzi, to tylko wzmacnia doznania oraz dodaje pikanterii. Już się o tym doskonale przekonałem.
CZYTASZ
Fighter#3: Rafe
RomanceCo się może wydarzyć kiedy spotkają się dwa wybuchowe charaktery? Mówią: ogień zwalczaj ogniem, ale czy to zawsze wypala? Czy to nie doprowadza do większego pożaru? Rafe żyje jak mu się podoba. Po tym co się wydarzyło, po zakończonym związku wierzy...